15 Niedziela Zwykła (C)

14 lipca 2019 roku

Ewangelia (Łk 10,25-37)

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”.

Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”.

On rzekł: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”.

Jezus rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”.

Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?”. Jezus, nawiązując do tego, rzekł:

„Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: »Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał«.

Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”. On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: „Idź, i ty czyń podobnie”.

 

Wyrazem miłości nie są słowa, ale konkretne czyny

Janusz Poniewierski, polski publicysta katolicki, autor i redaktor wielu książek poświęconych św. Janowi Pawłowi II, w jednej z nich (Gesty Jana Pawła II, Kraków 2006) zebrał wspaniałomyślne czyny dokonane przez papieża z Polski w trakcie jego długiego pontyfikatu. I jest to lektura tyleż zajmująca i budująca, jak i czasami wprawiająca czytelnika w zakłopotanie, gdyż papież swoimi gestami zmusza go (czytelnika) do głębokiego zastanowienia się nad własnymi postawami, relacją do drugiego człowieka czy też swą religijnością. Niejednokrotnie bowiem czytelnik, zestawiając swoje postawy, relacje do innych ludzi i religijność z określonymi gestami św. Jana Pawła II, dostrzega w swym życiu wiele obszarów, które wymagałyby nie tyleż drobnej tylko korekty, co bardziej rewolucyjnej zmiany, by były autentycznie ewangeliczne. I jeden z takich gestów Jana Pawła II, odnotowany przez J. Poniewierskiego we wspomnianej książce (s. 75-76), chcę tu przywołać, gdyż znakomicie koresponduje on z dzisiejszą przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie i jej przesłaniem.

Otóż, wczesnym rankiem 2 lipca 1980 r. podczas pielgrzymki do Brazylii Jan Paweł II odwiedził jedną z najbiedniejszych dzielnic Rio de Janeiro, favelę Vidigal. Zmierzając do miejscowego kościoła, papież szedł wtedy wąską uliczką, a wokół niego cisnął się ogromny tłum Brazylijczyków, którzy podrygiwali w rytmie samby. W kościele dziecięcy chórek zaśpiewał tamtego dnia pieśń „Ave Maria”. Po oficjalnych powitaniach i przemówieniach Jan Paweł II długo w ciszy rozmawiał z proboszczem tamtejszej parafii. Wreszcie, zupełnie niespodziewanie dla wszystkich, papież zdjął z palca swój pierścień i powiedział do proboszcza: „To dla tych najbardziej potrzebujących w parafii”. Potem Jan Paweł II opuścił kościół, a wokół zapanowała wymowna cisza. Papież powiedział jeszcze do zgromadzonych: „Nie z ciekawości przyszedłem, ale dlatego, że was kocham!”. Brazylijscy zaś biedacy odpowiedzieli na te słowa papieża śpiewem: „Twoja obecność jest krzykiem naszego zwycięstwa”.

I teraz pomyślmy: Jakże jest łatwo słownie zadeklarować miłość do Boga czy drugiego człowieka. Słowna deklaracja w tej materii zbyt wiele zazwyczaj nas przecież nie kosztuje. Żarty kończą się natomiast tu wtedy, kiedy za tą deklaracją muszą pójść konkretne czyny. A to one dopiero są przecież właściwym sprawdzianem miłości.

I wsłuchując się w przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, opowiedzianą dzisiaj przez Jezusa, a także wpatrując w przywołany wyżej gest św. Jana Pawła II, bez trudu dostrzegamy, że są one wyrzutem sumienia dla wszystkich uczniów Pana, którzy zamiast zakasać rękawy i wziąć się do konkretnej roboty, poprzestają na teoretyzowaniu na temat miłosierdzia.

Warto zatem w tym kontekście głęboko wryć sobie w sercu chociażby słowa słynnego angielskiego poety i dramaturga Williama Shakespeare’a zanotowane w dziele „Sen nocy letniej”: „Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie / Powie najwięcej, kiedy najmniej powie”. Poetycko oddają one bowiem przesłanie dzisiejszego fragmentu Ewangelii, że wyrazem miłości są nie słowa, ale konkretne czyny. I uczciwie w swym sumieniu przyznajmy, czy jedynie o uczynkach miłosierdzia rozprawiamy, czy też – i oby tak właśnie było jak najczęściej – zamiast mówić o nich, je po prostu spełniamy.

ks. Zdzisław Kieliszek