Moje życie to scenariusze filmów różnych gatunków. Spotkanie z Jakubem Żulczykiem – 21 lutego 2019
Wypełniona do ostatniego miejsca aula, słuchacze siedzący na schodach a po spotkaniu długa kolejka po autograf. Na Wydziale Humanistycznym UWM gościł jeden z najbardziej poczytnych pisarzy młodego pokolenia Jakub Żulczyk.
Spotkanie z pisarzem i scenarzystą zainaugurowało Dni Języka Ojczystego na Wydziale Humanistycznym UWM, dwudniową imprezę promującą język polski.
- Nawiązaliśmy kontakt z Jakubem Żulczykiem za pomocą Facebooka i nie byliśmy pewni, czy uda nam się go zaprosić. Na szczęście zgodził się na spotkanie z naszymi studentami. Wszystkich nas zwabiła tu literatura, mnie – powieść Wzgórze psów - mówi prof. Joanna Chłosta-Zielonka, wicedyrektor Instytutu Polonistyki i Logopedii UWM.
Wypełniona do ostatniego miejsca aula teatralna, w której odbywało się spotkanie, studenci siedzący nawet na schodach świadczyły dobitnie, że Żulczyk ma wielkie grono oddanych czytelników, znających niemal wszystkie jego książki i śledzących serial nakręcony na motywie jego powieści Ślepnąc od świateł.
Zaraz na wstępie pisarz, urodzony w Szczytnie, przyznał się do olsztyńskiego epizodu w swym życiorysie - ukończył I Liceum Ogólnokształcące w Olsztynie i zaliczył rok studiów na polonistyce na UWM.
- Z olsztyńskiego etapu mego życia mogłyby powstać scenariusze filmów różnych gatunków. Przyznaję, że w liceum byłem uczniem trudnym, niesubordynowanym. Byłby to dobry scenariusz na film o nieprzystosowanym dzieciaku, trochę zakręconym. Ale jednocześnie pamiętam tamten czas jako bardzo kreatywny. Zakładaliśmy z kolegami zespoły punkowe, kręciliśmy filmy kamerami VHS. I to zajmowało nas bardziej niż edukacja. Potem przez chwilę studiowałem tu polonistykę i znów byłby to scenariusz na kino społeczne. Mieszkałem bowiem w czasie studiów na stancji u bardzo dziwnej pani - wspominał Jakub Żulczyk.
Spotkanie nie było poświęcone tylko wspomnieniom. Pisarz opowiadał, czym dla niego różni się praca nad książką od pracy nad scenariuszem filmowym, o swej fascynacji amerykańskim kinem lat 60. i 70., o konstruowaniu świata bohaterów swych powieści i ile przy tym czerpie z realnych miejsc.
- Piszę intuicyjnie, wiem, jakie historie chcę opowiadać i wiem, kiedy one są dobrymi historiami. Teraz piszę książkę, nie chcę zdradzać o czym jest, ale ta książka to ćwiczenie dla mnie, aby uwolnić swą wyobraźnię, nie bać się własnych pomysłów i nie myśleć przy tym w kategoriach jakichkolwiek barier gatunkowych - mówił, przyznając, że nie lubi i nie umiałby napisać książki podporządkowanej ramom jakiegoś gatunku.
- Nie umiałbym na przykład napisać serii kryminałów - przyznał.
Z sali padały różne pytania. Czy mieszkańcy rodzinnej Nidzicy obrazili się za sportretowanie swego miasta w powieści Wzgórze psów? - Nie, dostałem od dawnych znajomych wiele listów, że dobrze oddałem charakter miasta i klimat wydarzeń - odpowiedział pisarz.
Dlaczego świat jego powieści jest pełen przemocy wobec kobiet?- Zdaję sobie z tego sprawę ale, niestety taki jest świat, w którym realnie żyjemy.
Jaka muzyka go inspiruje? - Lubię przy pracy słuchać muzyki elektronicznej, dobrze mi się przy niej pisze.
Pisarz przyznał też, że jest wielkim fanem gier komputerowych i zdarza mu się spędzać sporo czasu przy konsoli.
Na zakończenie spotkania do stolika, przy którym siedział Jakub Żulczyk ustawiła się długa kolejka czytelników po autograf.
Spotkanie z Jakubem Żulczykiem poprowadził dr Piotr Przytuła z IPiL.
Źródło: Małgorzata Hołubowska, Moje życie to scenariusze filmów różnych gatunków. Spotkanie z Jakubem Żulczykiem, „Wiadomości Uniwersyteckie” 2019 nr 3.