28 Lutego 2023

Aktualności


Yacht Klub UWM, który powstał w 2013 r., niedawno wznowił działalność. Z tej okazji rozmawiamy z Anielą Potorską, drugim kontrkomandorem w klubie, studentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UWM i jednocześnie przedstawicielką najmłodszego „narybku” tej agendy.

Proszę wyjaśnić, co to jest za funkcja drugi kontrkomandor?

Można powiedzieć, że będąc drugim kontrkomandorem, jestem na trzecim miejscu w hierarchii klubu. Jest komandor, pierwszy kontrakomandor, drugi kontrkomandor, skarbnik i bosman, który pomaga przy sprzęcie.

Skąd u pani pasja do żeglowania?

Od dziecka nasiąkałam tym, że żeglowanie to fajna i warta uwagi aktywność, że warto za nią podążać. Od bardzo młodego wieku jeździłam na różne rejsy i kolonie żeglarskie. Wychowywałam się wraz z żeglarstwem. Zawsze pociągała mnie w nim wolność i oderwanie od rzeczywistości, od problemów życia codziennego. Gdy jest się na jachcie, to jedynym problemem jest np. to, z której strony wieje wiatr lub kto ma zmyć naczynia po posiłku.

Jest pani studentką pierwszego roku, a już powierzono pani w klubie dość odpowiedzialną funkcję.

To wszystko jest trochę dziełem przypadku. W październiku wraz z koleżanką, która również dużo żegluje, stwierdziłyśmy, że Yacht Klub to jest coś dla nas. Poszłyśmy nad Jezioro Kortowskie, porozmawiałyśmy z ludźmi i zostałyśmy zaproszone na kolejne spotkanie, tzw. zebranie walne, na którym powołuje się zarząd. I tam zostałam wybrana właśnie na drugiego kontrkomandora. Skład personalny naszego klubu jest bardzo zróżnicowany – są zarówno prawdziwe morskie wilki, z dużym doświadczeniem, jak i tacy, którzy do tej pory mało albo w ogóle nie żeglowali i chcą dopiero tego bakcyla złapać.

Czyli jeśli ktoś nie ma np. sprzętu, to nie powinien mieć hamulców przed przyjściem do was?

Oczywiście, że nie. Obecnie posiadamy cztery łodzie żaglowe oraz inny sprzęt niezbędny do żeglowania i udostępniamy go naszym członkom.

Region Warmii i Mazur sprzyja realizowaniu tej pasji, prawda?

Jak najbardziej! Ja pochodzę z Mazur, więc jestem nasiąknięta tą atmosferą Wielkich Jezior Mazurskich. Sporo ludzi tutaj żegluje, a  ponadto przyjeżdżają osoby z całej Polski, ponieważ powszechnie wiadomo, że mnogość pięknych i różnorodnych jezior stwarza dobre warunki do żeglowania. Ponadto działają rozmaite kluby czy sekcje żeglarskie. Zdecydowanie czuć tutaj żeglarski klimat.

Żeglowanie jest aktywnością zespołową?

Z jednej strony da się samemu pływać, czego przykładem jest kpt. Tomasz Cichocki, z którym mieliśmy ostatnio spotkanie, a który samotnie opłynął kulę ziemską. Jest to jednak trudne i z reguły pływa się w grupie, nawet 6–7 osób, w zależności od rodzaju łodzi. Raz robi coś jedna osoba, raz druga, a jeśli wypływa się na morze, to są wachty, bo ktoś musi czuwać nad rejsem, gdy inni odpoczywają. Jedna osoba ciągnie jeden szot, jedną linkę, druga drugą linkę, trzecią, jeszcze ktoś inny steruje itd. Przede wszystkim spędzamy razem czas i dobrze się bawimy. Chodzi o to, żeby się tym wszystkim cieszyć.

Co członkowie Yacht Klubu robią zimą, kiedy jeziora są zamarznięte?

Organizujemy różne spotkania, jak np. to wspomniane, z kpt. Cichockim czy generalnie z ludźmi, którzy chcą podzielić się z nami swoją wiedzą. Poza tym to są rozmaite wewnętrzne warsztaty, teoretyczne zajęcia, na których uczymy się np. wiązać linki, są prezentacje, starsi członkowie klubu dzielą się z nami swoimi historiami i doświadczeniem. Sezon rozpoczyna się w kwietniu lub w maju, w zależności od pogody.

Wspomniała pani o spotkaniu z kpt. Tomaszem Cichockim, które odbyło się w ramach cyklu „Olsztyn żegluje”. Proszę powiedzieć, jakie jeszcze są w planach?

Zanim opowiem o planach, to wspomnę tylko, że spotkanie z kpt. Tomaszem Cichockim zakończyło się sporym sukcesem. Pomimo wczesnej godziny w  niedzielę, do auli Gotowca przyszło sporo osób. Kapitan opowiadał nam o zasadach, jakie panują na morzach i oceanach, o swoich niebezpiecznych przygodach (m.in. o tym, jak jego przyjaciel wypadł podczas rejsu za burtę) i przekazał nam sporo cennej wiedzy. Atmosfera była bardzo przyjemna i wszyscy byli bardzo zainteresowani. Kolejne spotkanie odbędzie się 19 lutego z kpt. Adamem Liszkiewiczem, później 12 marca z kpt. Adamem Jankowskim i 2 kwietnia z Zofią Truchanowicz.

Jakie jeszcze plany ma Yacht Klub UWM na ten rok?

Teraz przede wszystkim musimy skupić się na naprawie i konserwacji sprzętu. Ponadto chcemy, aby studenci mogli robić patenty żeglarskie za naszym pośrednictwem i z naszą pomocą. Chodzi o ułatwienie dostępu do szkoleń, być może jakieś zniżki i prawdopodobnie także zaliczenie dzięki temu przedmiotu wychowanie fizyczne. Chcemy także wyszkolić kilku instruktorów, żeby mogli pomagać w tej inicjatywie patentowej – m.in. ja chciałabym zostać takim instruktorem. Czeka nas również jubileusz 10-lecia i planujemy reaktywować nasze klubowe rejsy, które odbywały się kilka lat temu.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

fot. archiwum prywatne Anieli Potorskiej

 

JAK POWSTAŁ YACHT KLUB UWM?Do reaktywacji Yacht Klubu UWM zmotywowały nas przede wszystkim wspomnienia, ale także bogata historia klubu, przyjaźnie, jakie się tutaj zawiązały, a nawet niejedno małżeństwo – mówi Mateusz Sowiński, założyciel Yacht Klubu UWM, absolwent stosunków międzynarodowych, a teraz zawodowy żeglarz. – Yacht Klub wywodzi się z Akademickiego Klubu Turystycznego oraz Akademickiego Klubu Płetwonurków „Skorpena”. Działaliśmy w tych akademickich agendach, ale chcieliśmy skoncentrować się na samym żeglarstwie, więc w 2013 roku zdecydowaliśmy o założeniu oddzielnego klubu. Teraz wracamy do tej historii i mamy nadzieję na nowe, wspaniałe doświadczenia.

Rodzaj artykułu