28 Lutego 2023

Aktualności


Mówi się, że świat się zmienia. Dla jednych te zmiany następują zbyt szybko, dla innych – zbyt wolno. Jak to wpływa na sytuację kobiet na uczelniach?

W książce „Nieuchwytne. Relacje matek i córek w codzienności” którą prof. Joanna Ostrouch-Kamińska (dzisiaj dziekan Wydziału Nauk Społecznych UWM) wydała w 2004 roku, czytamy: „Rola pełniona w społeczeństwie przez kobietę składa się z części stałej, wynikającej z biologii, i z części zmieniającej się w zależności od kultury i społeczeństwa, w jakim ona żyje”. Jeśli uzupełnimy to stwierdzenie o przekonanie towarzyszące wielu osobom, że rzeczywistość, w której funkcjonujemy, jest w fazie nieustannych przemian, to zdamy sobie sprawę z tego, że i wspomniane role są renegocjowane niemal w trybie ciągłym.

Co ważne, obserwowane dziś przez nas zmiany zachodzą z o wiele większą intensywnością i częstotliwością niż było to wcześniej. Uświadomienie sobie, że najstarszy polski uniwersytet istnieje od 1364 roku, a pierwsze studentki przyjęto na niego dopiero 530 lat później, przypomina, jak długo kobiety musiały godzić się na swój niższy status.

Na wyobraźnię może działać też inny fakt – okazuje się, że pierwsza kobieta na stanowisku rektora pojawiła się w 1981 roku. Była nią prof. Maria Joanna Radomska, która przez sześć lat kierowała Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego.

Te fakty można interpretować, rzecz jasna, dwojako. Można, w nieco pesymistycznym duchu, zauważyć, że czekać trzeba było długie dziesięciolecia, by wykształcone kobiety zaczęto brać pod uwagę jako gotowe do pełnienia najwyższych funkcji na uczelni. Ale można też – z przymrużeniem oka i dawką umownego „optymizmu” – zapytać, czym są dekady wobec połowy tysiąclecia, którą zajęło społeczeństwu uznanie, że panie nie będą stwarzały zagrożenia dla krakowskiego uniwersytetu.

WYRÓWNYWANIE TO NIE WYRÓŻNIANIE

Choć dzisiaj obecność kobiet na uniwersytetach jest dobrze pojmowaną normą i oczywistością, to jednak nie oznacza to, że nie mierzą się one tu z wyzwaniami typowymi dla wszystkich innych przestrzeni pracy zawodowej i rozwoju. Na uczelniach, tak jak i w firmach oraz innych instytucjach, widać potrzebę wprowadzenia rozwiązań z myślą o osobach, które w swoim pozazawodowym życiu pełnią funkcje opiekuńcze (przede wszystkim wobec swoich dzieci, ale czasem też rodzica czy np. rodzeństwa z niepełnosprawnością). Choć piszę „osoby”, statystyki upewniają mnie w przekonaniu, że w tej chwili byłyby to rozwiązania przede wszystkim dla kobiet. Kto jednak wie, czy elastyczny czas pracy i jej hybrydowa forma, z których mógłby skorzystać każdy rodzic lub opiekun, nie przyczyniłyby się do partnerskiego podziału obowiązków? Dla sprawiedliwości trzeba też zaznaczyć, że ankiety dotyczące wpływu obowiązków rodzinnych na pracę zawodową stanowczo zbyt często kierowane są tylko do kobiet. Można mieć wrażenie, że mężczyznom domyślnie przypisuje się mniejsze zaangażowanie w sprawy domu. To błąd. I metodologiczny, i symboliczny – uderza w aktywnie spełniających się w roli ojca i partnera mężczyzn oraz stanowi świetne usprawiedliwienie dla tych, których zaangażowanie pozostaje bliskie stereotypowemu podziałowi ról.

Pozostając w temacie ankiet, warto zaznaczyć, że opublikowane rok temu wynik badań przeprowadzonych przez Narodowe Centrum Nauki dostarczają dowodów na to, że problem nierównego traktowania to zjawisko dość powszechne na uczelniach i dostrzegane nie tylko przez naukowczynie, ale także przez ich kolegów z pracy. Zauważają oni na przykład, że kobiety spotykają się z brakiem poparcia dla swoich pomysłów badawczych i organizacyjnych.

NAUKOWE SPOJRZENIE NA KOBIETY

Skoro o badaniach mowa, odnotować należy, że na naszym Uniwersytecie prowadzonych jest i było szereg projektów naukowych podejmujących tematykę związaną z kobietami. Prym w tym, oczywiście, wiodą „naturalnie” kojarzone z zainteresowaniem człowiekiem Wydział Humanistyczny i Wydział Nauk Społecznych, czego dowodem są m.in. rozmowy zamieszczone w marcowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich”.

Choć kobiety wciąż stanowią mniejszość wśród profesorów zwyczajnych, ich niezwykła aktywność naukowa, powoli może zacząć odwracać ten trend. W ciągu ostatnich miesięcy mieliśmy możliwość informować społeczność akademicką o nominacjach profesorskich dla kilku badaczek z UWM. Żeby ten ideał równowagi płci miał szansę zaistnieć w pełni, konieczne jest nie tylko zachęcanie studentek do kontynuowania kariery naukowej, ale i wspieranie młodych badaczek, które zbyt często muszą wybierać pomiędzy rozwojem naukowym a spełnieniem w rolach pozazawodowych.

TA SAMA PRACA, INNA PŁACA

Badania i statystyki nie pozostawiają wątpliwości – kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni. Ten trend ma wymiar globalny, a jego efekty widoczne są także na uczelniach.

Jak wskazała analiza dotycząca UWM, największa różnica widoczna jest w zarobkach profesora i profesorki. Same liczby niczego jednak nie dowodzą – żeby móc wprowadzać zmiany i przeciwdziałać dyskryminacji, potrzebny jest kontekst. I dlatego w dokumencie „Plan Równości Płci dla Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie na lata 2022-2024” czytamy: „Zidentyfikowaną na etapie diagnozy lukę płacową należałoby poddać bardziej szczegółowej i pogłębionej analizie (…), ponieważ przyczyn tego zjawiska można upatrywać w bardzo szerokim kontekście (np. praca w niepełnym wymiarze czasu pracy, decyzji zawodowych z powodu obowiązków rodzinnych, mniej i gorzej wynagradzane kobiety na stanowiskach kierowniczych oraz inne czynniki)”. Autorzy Planu (dr Monika Ryndzionek, dr Kamila Naumowicz i mgr Mateusz Dampc) podkreślają jednocześnie, że należałoby podjąć działania mające na celu wyrównanie płac na tych samych stanowiskach i dla osób o podobnych kompetencjach.

Jednym z ważnych problemów, z którymi zmagają się polskie uczelnie, jest też status pracowników administracji, a wśród nich, jak wiemy, większość stanowią kobiety. „Niebędące” są na uczelniach niezbędne, ale zbyt często niedostrzegane. Mierzą się one tymczasem z takimi samymi wyzwaniami jak kobiety nauki – muszą stawiać czoła oczekiwaniom i stereotypom oraz dokonywać wynikających z nich wyborów.

Daria Bruszewska-Przytuła

Na UWM pracują 3002 osoby. 1731 z nich to kobiety. W Szkole Doktorskiej uczy się 125 osób, w tym 74 kobiety. W gronie 17051 studentów jest 10247 kobiet. Studentki stanowią 62,11 proc. osób na studiach stacjonarnych.

fot. freepik

Rodzaj artykułu