Wniebowstąpienie Pańskie (B), 13 maja 2018

Wniebowstąpienie Pańskie (B), 13 maja 2018 roku

Ewangelia (Mk 16, 15-20)

Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich:

«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie». 

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

 

Refleksja

W niebie się przekonamy, że warto było

Przed paroma laty podczas wakacji byłem z blisko trzydziestoosobową grupą dzieci i młodzieży z Dywit – małej miejscowości pod Olsztynem, gdzie mieszkam i co nieco duszpastersko wspieram miejscowego proboszcza ks. Kazimierza – w Krynicy Zdrój, zwanej też czasami Krynicą Górską. Nasz pobyt tam trwał niecałe dwa tygodnie. W tym czasie zwiedzaliśmy okolice, podziwiając piękno krajobrazu Beskidu Sądeckiego. Jednego dnia wybraliśmy się na Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m.), która jest najwyższą górą w okolicy. W paru też miejscach na trasie prowadzącej na szczyt można „posmakować” choć namiastki znacznie większych i trudniejszych do zdobycia gór. Owszem, na zaprawionych w górskich wędrówkach wysokość i skala trudności zdobycia Jaworzyny Krynickiej bez wątpienia nie zrobiłaby żadnego wrażenia. Jednak w naszej grupie jedynie parę osób miało już na koncie jakieś, chociażby tylko drobne, górskie „zdobycze”. Zdecydowaną większość stanowili absolutni górscy nowicjusze.

Na wspomnianą wyprawę ruszyliśmy zaraz po śniadaniu. Pogoda nam sprzyjała, więc wyprawa zapowiadała się wspaniale. Początkowo wszyscy wędrowali dziarsko, nawet sobie czasem podśpiewywaliśmy. Ale im dłużej trwała nasza wędrówka, tym coraz częściej i coraz więcej uczestników podpytywało, czy jeszcze daleko do celu. Potem zaczęły się narzekania na bolące nogi, na bezsens przedsięwziętej wyprawy. Aż wreszcie nawet kilku młodych ludzi, choć do mety było już zupełnie blisko, zaproponowało, abyśmy zawrócili i czym prędzej z powrotem znaleźli się w ośrodku, w którym byliśmy zakwaterowani. Na szczęście po licznych namowach, zdecydowanie przydługich odpoczynkach robionych przez nas po drodze, wszyscy dotarliśmy na szczyt. A tam naszym oczom – kto był kiedyś podczas sprzyjającej pogody na Jaworzynie Krynickiej to wie – ukazała się przecudowna panorama, pełna dolin, wzniesień i lasów. W oddali, na horyzoncie, nieśmiało majaczyły też Tatry. Jeden zaś z chłopców, zachwycony krajobrazem, powiedział do mnie: „Księże, choć nogi jeszcze mnie bolą, to jednak widzę, że warto było się trudzić, aby tu się wdrapać”.

Przeżywana dzisiaj uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego kieruje nasz wzrok ku niebu. W przewidzianym też na ten dzień fragmencie Ewangelii słyszymy, że „Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga”. Oczyma wyobraźni możemy więc zobaczyć Jezusa jako Tego, Który oczekuje na nas w niebie.

Opowiedziana natomiast wyżej wakacyjna historia – jak sądzę – odzwierciedla w znacznym stopniu nasz ludzki los. Póki bowiem żyjemy, jesteśmy podobni do wędrowców zmierzających na szczyt, tyle że naszym właściwym celem nie jest wdrapanie się na jakąś górę, ale osiągnięcie wiecznej szczęśliwości z Bogiem w niebie. I jednako, jak górscy wspinacze zmagamy się z przeciwnościami losu, naszymi słabościami itd. Może nawet czasem chcemy zrezygnować i zawrócić z drogi, na którą weszliśmy w momencie przyjęcia chrztu. W trudnych zwłaszcza jednak chwilach pamiętajmy, że jeśli zaufamy Jezusowi bez zastrzeżeń i dochowamy – z Jego oczywiście pomocą – wierności Ewangelii, to po przekroczeniu bram wieczności, przekonamy się, że było warto. Tam w niebie naszym udziałem będzie Piękno nieskończenie przewyższające widoki, które rozciągają się ze szczytu Jaworzyny Krynickiej i jakiejkolwiek zresztą innej góry.

ks. Zdzisław Kieliszek