V Niedziela Wielkanocna

V Niedziela Wielkanocna (B), 29 kwietnia 2018 roku

Ewangelia (J 15, 1-8)

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 

Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami».

 

Refleksja

Jezus zawsze dotrzymuje złożonych obietnic

Kilka lat temu uczestniczyłem w odbywającym się w Krościenku nad Dunajcem dniu wspólnoty oaz wakacyjnych Ruchu Światło-Życie. W trakcie tzw. godziny odpowiedzialności usłyszałem wówczas świadectwo jednego z oazowiczów, które poruszyło mnie do głębi.

Starszy mężczyzna opowiadał o swoich doświadczeniach związanych z uczestnictwem w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Wspominał, że podjął się abstynencji od napojów alkoholowych w intencji kolegi z pracy, który coraz wyraźniej nie radził sobie ze swoim problemem alkoholowym. Podczas jednego z zakładowych rautów oazowicz wyznał owemu pijakowi, że właśnie w jego intencji zrezygnował z korzystania z napojów „wyskokowych”. Po pijaku to wyznanie spłynęło wtedy tak, jak woda po kaczce. Wkrótce drogi obydwu się rozeszły. Jeden dalej pracował w firmie, natomiast drugi – ten pijak – został zwolniony z pracy za jakieś rażące zaniedbania. Oazowicz przyznał, że chociaż stracił „podopiecznego” z pola widzenia, to dalej trwał w swoim przyrzeczeniu i nie korzystał z alkoholu. Dopiero po kilku latach zupełnie przypadkowo obydwaj się spotkali. Abstynent zapytał wówczas: „Panie Tomku – bo tak ów mężczyzna się nazywał – co u pana?”. Ten zaś odpowiedział: „Cóż, pracuję teraz jako kierowca busika. Ale dziękuję panu, bo od miesiąca nie piję już alkoholu i uczestniczę w spotkaniach Anonimowych Alkoholików. Tamto pańskie wyznanie na biwaku było dla mnie tak, jak walnięcie obuchem w głowę. Wprawdzie dopiero po kilku latach, ale jednak podziałało”.

I gdy nam, słuchającym tego świadectwa, wydawało się, że oazowicz już skończył, on z załamującym się powoli głosem ciągnął dalej. Powiedział, że dwa tygodnie potem od tamtego spotkania natrafił na mieście na nekrolog informujący o tragicznej śmierci pana Tomka. Zaś lokalna gazeta w tamtym dniu w krótkim tekście poinformowała, że kierowca busika, niebędący pod wpływem alkoholu, zginął w niezawinionym przez siebie wypadku samochodowym. Gdy oazowicz przestał mówić, przez dłuższą jeszcze chwilę na placu panowała wymowna cisza.

Przywołane wyżej wspomnienie – jak myślę – jest dobrą ilustracją fragmentu niedzielnej Ewangelii, w którym Jezus uczy, że ten, kto w Nim trwa, zawsze przyniesie obfity owoc. Albowiem właśnie wierne trwanie w zobowiązaniu podjętym w imię Jezusa przez starszego oazowicza w intencji wyzwolenia z nałogu drugiego człowieka „opłaciło się” – pan Tomek w trzeźwości odszedł z tego świata.

My zaś może, kombinując po ludzku, chcielibyśmy by historia, zasłyszana przeze mnie podczas tamtych wakacji w Krościenku nad Dunajcem, miała inne zakończenie, że np. ów pijak na długie lata stał się przykładnym ojcem, pracownikiem czy chrześcijaninem. Ale finał losów pana Tomka był taki, jaki był i mogą nas one wiele nauczyć. Otóż, bez wątpienia niejednokrotnie owoce próśb kierowanych przez nas do Pana są zaskakujące lub poznajemy je po wielu latach. Może też w ogóle tu na ziemi ich nie dostrzeżemy, gdyż odsłonią się one przed nami dopiero w wieczności. Jednego jednak możemy być absolutnie pewni: Jezus zawsze dotrzymuje złożonych obietnic!

ks. Zdzisław Kieliszek