Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej (B), 26 sierpnia 2018 roku

Ewangelia (J 2,1-11)

            W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.

            Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.

            Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.

            Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.

            Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.

            A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.

            Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

 

Refleksja

W niebezpieczeństwach i w smutkach, i w wątpliwościach myśl o Maryi, wzywaj Ją

Gdy myślę o Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze, a w dzisiejszą uroczystość jest ku temu szczególna przecież okazja, niemal zawsze przychodzi mi do głowy fabuła „Potopu”. „Potop” jest jedną z trzech powieści, pozostałe dwie to „Ogniem i mieczem” i „Pan Wołodyjowski”, które razem składają się na „Trylogię” Henryka Sienkiewicza. Skojarzenie „Potopu” z Jasną Górą nie jest przypadkowe, ponieważ dzieło Sienkiewicza opowiada o potopie szwedzkim, który zalał Polskę w latach 1655-1660. Sama zaś akcja „Potopu” dotyczy tylko wydarzeń z lat 1655-1657, a jednym z najbardziej wyrazistych wątków powieści jest oblężenie przez Szwedów Jasnej Góry pomiędzy 18 listopada a 27 grudnia 1655 r.

Zgodnie z wypadkami nakreślonymi przez Sienkiewicza dla ocalenia Jasnej Góry bardzo przysłużył się niejaki Andrzej Babinicz, wysadzając w powietrze ogromne szwedzkie działo, kolumbrynę, które mocno dawało się we znaki obrońcom częstochowskiego sanktuarium. Według fabuły powieści pod nazwiskiem Babinicz faktycznie krył się Andrzej Kmicic, postać wymyślona przez pisarza. Bohater bowiem tylko przybrał na pewien czas nazwisko Babinicz, ponieważ na jego własnym, Kmicic, ciążyło piętno wielkiego zdrajcy. Poruszająca jest również scena, kiedy główny bohater „Potopu” rozpoczął swą drogę nawrócenia spowiedzią u księdza Klemensa Augustyna Kordeckiego, przeora Jasnej Góry. I dopiero, gdy Andrzej, występując cały czas jako Babinicz, odkupił już swoje winy, oprócz zasług spod Jasnej Góry uratował też m.in. samego króla Jana Kazimierza, ponownie ukazał się przed światem pod swym prawdziwym, książkowym nazwiskiem – Kmicic.

Przyglądając się losom Kmicica, nie trudno zauważyć, że Sienkiewiczowi genialnie udało się skonstruować postać bohatera, który, mimo że najpierw upadł na samo dno, przez co wielu postawiło na nim już – jak to się mówi – „krzyżyk”, to jednak potem powstał, winy odkupił i wzniósł się na wyżyny poświęcenia w imię najwyższych wartości. Można też powiedzieć, że Kmicic z pierwszych stron „Potopu” i Kmicic ze stron ostatnich to jednocześnie ten sam i nie ten sam człowiek. Pierwszy Kmicic był awanturnikiem, porywczym hulaką, czasem wręcz warchołem niestroniącym ani od bitki, ani od wypitki. Zaś drugi Kmicic to człowiek, który m.in. dobro ojczyzny stawiał ponad własne interesy.

Wielce wymowne jest ponadto, że Sienkiewicz „punkt zwrotny” w dziejach Kmicica usytuował nie gdzie indziej, ale na Jasnej Górze. Przeoczyć nie wolno, że za nawróceniem się Kmicica w znacznej mierze stała też modlitwa wybranki jego serca – Oleńki Bilewiczówny. Dziewczyna, choć sama również zakochała się w Kmicicu od pierwszego wejrzenia, to jednak po jego upadku, zniechęciła się do niego. Mimo to wiele czasu potem spędzała na modlitwie w intencji nawrócenia się Kmicica, a także dla odkupienia jego win postanowiła wstąpić do zakonu.

Spróbujmy teraz powiązać wyłuskane pomysły Sienkiewicza z naszymi osobistymi doświadczeniami. Postawmy sobie w tym celu chociażby takie pytania: Może ktoś wydobył się z jakiegoś duchowego bagna, a stała za tym czyjaś dyskretna modlitwa u stóp Maryi na Jasnej Górze? A może ktoś inny, pielgrzymując do tronu Panny Częstochowskiej, wyprosił zdrowie dla siebie lub kogoś innego?

Tak! Dzięki wstawiennictwu Matki Bożej, dziś uroczyście wspominanej jako Panna Częstochowska, możemy u Boga wszystko wybłagać. Potwierdzają to liczne wpisy do Jasnogórskiej Księgi Cudów. Zobaczmy zresztą też, że dzisiejszy fragment Ewangelii wyraźnie przypomina nam o tym, jak wiele Maryja może u Boga zdziałać. To przecież Ona jest inspiratorką cudu dokonanego przez Jezusa w Kanie Galilejskiej. Dlatego niech przyświecają nam na co dzień słowa zachęty św. Bernarda z Clairvaux, wielkiego czciciela Niepokalanej Dziewicy: „W niebezpieczeństwach i w smutkach, i w wątpliwościach myśl o Maryi, wzywaj Ją”.

ks. Zdzisław Kieliszek