Refleksja niedzielna

Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej: Gałązka palmowa, czy rózga?

Ewangelia (Mk 11, 1-10)

Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, posłał dwóch spośród swoich uczniów i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie uwiązane oślę, którego jeszcze żaden człowiek nie dosiadał. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: „Pan go potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem”».

Poszli i znaleźli oślę przywiązane do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, a niektórzy ze stojących tam pytali ich: «Cóż to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę?» Oni zaś odpowiedzieli im tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im.

Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach. Ci zaś, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali:

«Hosanna!

Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!

Błogosławione królestwo ojca naszego, Dawida,

które nadchodzi.

Hosanna na wysokościach!». 

 

            Któregoś roku pewien chłopiec w Niedzielę Palmową na Mszę świętą przyniósł pięknie ozdobioną gałązkę. Był to drugoklasista. Razem z innymi dziećmi ustawił się przy wejściu do kościoła, aby wziąć udział w procesji. Cała grupka razem ze mną i ze swoimi rodzicami przeszła wewnątrz kościoła, wymachując do góry przyniesionymi gałązkami i śpiewając „Hosanna, hosanna”. Przyniesione przez dzieci gałązki po zakończeniu Mszy świętej miały wziąć udział w konkursie na najpiękniejszą palmę. Gałązka owego chłopca wydawała mi się najpiękniejsza. Mogły się może z nią jeszcze równać co najwyżej dwie lub trzy inne. Już oczyma wyobraźni widziałem, jak ów chłopiec cieszy się z wygranej. Jednak to, co stało się w trakcie Mszy świętej sprawiło, że konkurs wygrał ktoś inny. Otóż, na końcu Mszy świętej okazało się, że z owej przepięknej gałązki ostał się tylko nagi badyl. Jak to się stało? Całkiem zwyczajnie. W trakcie Mszy świętej widziałem, jak ów drugoklasista, zapewne ogromnie nudząc się, powolutku odrywał ze swojej gałązki piękne zielone listki i ozdoby. I tak z przepięknej zielonej gałązki kolorowo ozdobionej zrobił się zupełnie nagi kij. Szkoda mi było tego chłopca, gdyż jedną z głównych nagród - moim zdaniem - miał murowaną.

            W najbliższą niedzielę będziemy wspominali dzień uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Tamtego dnia Jezusowi towarzyszył tłum ludzi, którzy z gałązkami w rękach wyszli mu na spotkanie. Jak czytamy w Ewangelii ludzie śpiewali i wiwatowali na cześć Jezusa, krzycząc „Hosanna, hosanna”. Gdyby owego dnia ktoś powiedział, że wokół Jezusa za kilka dni także będzie zgromadzony tłum ludzi, nikt by się temu z pewnością nie dziwił. Gdyby jednak ktoś wtedy powiedział, że ów tłum będzie krzyczał nie „Hosanna”, ale „Precz z Nim”, każdy by powiedział, że to nie możliwe. A jednak, jak wiemy, okazało się to możliwe. Zapewne w większości ci sami ludzie, którzy wcześniej śpiewali „Hosanna”, kilka dni później krzyczeli „Na krzyż z Nim”.

            Zapewne wielu z nas w niedzielę przyniesie do kościoła palmy na pamiątkę owego wjazdu. Będziemy śpiewali „Hosanna, hosanna Synowi Bożemu”. Warto się przy tym zastanowić, czy przypadkiem nie jest zbyt często tak, że w Niedzielę Palmową przynosimy Jezusowi piękną ozdobioną gałązkę. Natomiast w Wielki Piątek smagamy go rózgą. Być może w naszym życiu jest podobnie, jak w przypadku tamtego chłopca, że nasza gałązka staje się z czasem zwykłym badylem. Być może jest tak, że jednego razu mam ogromny zapał, aby faktycznie zmienić swoje życie. Natomiast gdy przychodzi do odrzucenia konkretnej słabości, to zwlekam, mówiąc „może zacznę się zmieniać jeszcze nie od dziś, ale od jutra to już na pewno”. Albo też może w niedzielę gorliwie się modlę na Mszy świętej. Natomiast w tygodniu jestem opieszały i niedbały w pracy. Albo też może z wielkim zaangażowaniem śpiewam „Wszystko Tobie oddać pragnę i dla Ciebie tylko żyć”. Natomiast swoim najbliższym nie okazuję życzliwości lub nawet jeszcze gorzej wprost ich poniżam. Jeśli tak jest, to biada nam! Nie łudźmy się! W niczym bowiem nie różnimy się od tamtego tłumu. Wprawdzie przynosimy Jezusowi piękną zieloną gałązkę. Jednak w rzeczywistości okazuje się ona dotkliwie Go smagającą rózgą!!!