16 Niedziela Zwykła (B)

22 lipca 2018 roku

Ewangelia (Mk 6,30-34)

            Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco”. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

            Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.

            Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

 

Refleksja

Ostrz „duchową siekierę”, bo tępą nic nie zdziałasz

W trakcie oglądania – na marginesie odnotujmy, że wyśmienitego pod względem sportowym – meczu Portugalia-Hiszpania (3:3) rozgrywanego podczas tegorocznych piłkarskich Mistrzostw Świata w Rosji, siedząc sobie wygodnie w fotelu przed telewizorem, zajadałem się krówkami. Okazało się, że na papierkach, w które zawinięte były poszczególne cukierki, nadrukowane były rozmaite obrazkowe historyjki. A ponieważ cukierki były wyśmienite, a historyjki ciekawe i czasami zabawne, to w ciągu całego piłkarskiego widowiska krówek zjadłem całkiem sporo. Z jednej bowiem strony „poniosły” mnie walory smakowe łakoci i nie mogłem się im oprzeć, a z drugiej strony ciekawiło mnie, co też jest przedstawione na kolejnych papierkach. I stąd też zjadałem cukierka, po czym oglądałem historyjkę, znów jadłem i oglądałem, i tak aż do wyczerpania się wszystkich zapasów. W konsekwencji na stoliku przede mną zgromadziła się dość pokaźna sterta papierków. I na jednym z nich przedstawiona była historyjka, która kojarzmy mi się z przesłaniem niedzielnego fragmentu Ewangelii.

Otóż, na rzeczonym „krówkowym” opakowaniu byli narysowani dwaj pracujący drwale. Obok tego z prawej znajdowała się wyraźnie większa sterta porąbanego drewna niż obok tego z lewej. Ten pierwszy był też wyraźnie mniej zmęczony niż drugi. Widać również było, że ostrze siekiery pierwszego było znacznie ostrzejsze niż ostrze drugiego. Zaś cały obrazek był podsumowany mottem skierowanym strzałeczką w stronę tego drwala z nieco tępawą siekierą, ociekającego potem i mającego obok siebie niewielką tylko kupkę drzazg. I to hasło głosiło: „Jest tak zapracowany, że nawet nie ma czasu, aby naostrzyć siekierę”.

Przy pierwszym spojrzeniu ta historyjka wydała mi się nawet nieco zabawna, ale od tamtego dnia im częściej ją wspominam, tym bardziej przywodzi mi na myśl smutną prawdę o nas współczesnych chrześcijanach. Jakże wielu spośród nas uważa, że może sobie znakomicie poradzić z codziennymi wyzwaniami bez zginania kolan przed Bogiem. A wśród nas pewnie są i tacy, którzy uważają niedzielną mszę świętą, codzienną modlitwę, comiesięczną spowiedź itd. za czas zupełnie zmarnowany, bo bezproduktywny.

Nic jednak bardziej mylnego! Bez regularnego, codziennego klękania przed Bogiem nic znaczącego, zwłaszcza patrząc w perspektywie wieczności, nie zdziałamy.

I właśnie takie przesłanie można odkryć w dzisiejszym ewangelicznym opowiadaniu. Zauważmy bowiem, że Jezus nie tylko wysyłał Apostołów na miejsce pustynne, aby odpoczęli i nabrali sił do dalszej pracy, ale także sam z nimi się tam udał. Zlecony odpoczynek nie miał więc być nieróbstwem, a uczniowie na ten czas nie mieli stać się wałkoniami, ale mieli nabierać sił do zmierzenia się z kolejnymi zadaniami w towarzystwie Pana. Każde więc trwanie przed Jezusem na modlitwie, nawiązując do owej historyjki z papierka, w który była zawinięta jedna ze zjedzonych przeze mnie krówek, można by sobie wyobrazić jako ostrzenie „duchowej siekiery”, przy pomocy której mierzymy się z codziennymi wyzwaniami wyrastającymi przed nami niczym mniejsze bądź większe drzewa.

ks. Zdzisław Kieliszek