Dobrze ludzie odchodzą zbyt wcześnie

Śmierć nie jest kresem naszego istnienia.

Żyjemy w naszych dzieciach

i następnych pokoleniach.

Albowiem to dalej my,

a nasze ciała to tylko zwiędłe liście

na drzewie życia.

Albert Einstein

Jan Ruszczyński urodził się 1.01.1945 na Wileńszczyżnie. Jako kilkumiesięczne dziecko wraz z rodzicami przybył do Polski w

ramach repatriacji i zamieszkał w miejscowości Sokolica na Mazurach. Po ukończeniu szkoły podstawowej, uczęszczał do technikum kolejowego w Olsztynie, a następnie został studentem Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie na Wydziale Rolniczym, którą ukończył w 1968 roku. Będąc jeszcze studentem w 1967 roku zawarł związek małżeński z Niną Nacewicz, absolwentką Wydziału Technologii Mleczarstwa i Żywności.

W szkole średniej i na studiach uprawiał siatkówkę i grał w MKS Olsztyn i AZS Olsztyn, który w tym czasie plasował się w czołówce ligi siatkarzy. . Po dostaniu się na studia w WSR Olsztyn był podstawowym zawodnikiem czołowego klubu pierwszej ligi siatkówki mężczyzn AZS Olsztyn. Jego wybitny talent i zaangażowanie skutkowały powołaniami do kadry narodowej.  W roku 1965 po pomyślnym turnieju w Kielcach kortowski AZS z Janem Ruszczyńskim, Januszem Tłuczkiewiczem i Stanisławem Zduńczykiem, kolegami z rocznika studiów w składzie, awansował do ekstraklasy polskiej siatkówki. Droga do tego sukcesu nie była łatwa. Zwycięską drużynę na olsztyńskim dworcu o 4 rano witał prezes AZS i jednocześnie opiekun rocznika studiów prof. dr hab. Wiktor Wawrzyczek z koszem pełnym owoców i łakoci. Było to ogromnym wyróżnieniem. Po tym zwycięstwie w pierwszej lidze przebywali tylko rok, ale w 1967 awansowali ponownie.

Studiowaliśmy na jednym roczniku. Janek był kolegą sympatycznym, odpowiedzialnym i jak przystało na sportowca energicznym i pomysłowym. Zawsze był elegancko ubrany, wesoły i uśmiechnięty, dla każdego miał dobre słowo. W każdym człowieku potrafił dostrzec to coś, co mogło być zaczynem dobra. Pomagał wielu ludziom w trudnych sytuacjach i często ratował ich z życiowych opresji. Nie zbywał osób potrzebujących pomocy usprawiedliwieniem, że jest zajęty, gdyż musi odbywać częste i ciężkie treningi oraz liczne wyjazdy na zawody sportowe ani tanim dowcipem czy obojętnością. Zawsze reagował pozytywnie. Dzięki temu był otoczony atmosferą szacunku. Naturalnie, czasami mówił nie, ale wówczas zainteresowany był przekonany, że w określonych warunkach jest to jedyne możliwe rozwiązanie danej sprawy.

Po obronie pracy magisterskiej kontynuował grę w klubie Beskid Andrychów przez jeden sezon, po czym przeniósł się do Hutnika Kraków, gdzie spędził 8 sezonów ligowych. W 1977 roku wyjechał do Francji, zostając reprezentantem paryskiego klubu Stade Francais de Paris. Godzi karierę zawodniczą z pracą trenerską w żeńskiej drużynie stołecznego klubu oraz nauką języka francuskiego, który opanował do perfekcji. Po 3 latach powrócił do Polski, przeprowadził się do Trójmiasta, zamieszkał w Gdańsku, podejmując pracę trenerską w klubach Spójnia Gdańsk i Gedania, a następnie był działaczem OZPS Gdańsk. Siatkówka była pasją jego życia, na bieżąco śledził rozgrywki krajowe, europejskie i wszystkie imprezy rangi światowej. Angażował się emocjonalnie, obserwując grę poszczególnych zespołów i zawodników. Wnikliwie analizował każdą akcję i sytuacje, objaśniając meandry taktyczno–techniczne dla grona przyjaciół i rodziny. Wszyscy uważaliśmy go za eksperta w tej dziedzinie.

Poza pracą trenerską był przedsiębiorcą i właścicielem kawiarni na gdańskiej starówce. Jak powiedział mgr inż. Ryszard Czechowski, prezes Klubu regionalnego POMORZE Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Jan Ruszczyński był aktywnym członkiem Klubu i uczestniczył wraz z małżonką prawie we wszystkich jego zebraniach. Po przejściu na emeryturę uczęszczał na zajęcia w gdańskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, przywiązując szczególną uwagę do rozgrywek brydżowych, które stały się jego pasją. Wolny czas spędzał dużo podróżując po świecie, Zrealizował jedno ze swych marzeń, odwiedzając Ziemię Świętą. Ponadto cieszyła go pielęgnacja i uprawa roślin na działce rekreacyjnej na Kaszubach.

Jan Ruszczyński dał się poznać jako człowiek uczciwy, otwarty, życzliwy, towarzyski, kochający żonę, synów, wnuki (Sonia i Remigiusz) oraz szanujący przyjaciół.

Odszedł nagle dnia 23 listopada 2022 roku. Spoczął na cmentarzu komunalnym w Gdańsku na Srebrzysku w grobowcu rodzinnym.

Bolesław Pilarek

Zdjęcia: Jadwiga Wójcik

 

Śmierć bliskiej osoby zawsze jest powodem do smutku i zastanowienia się nad przemijaniem chwili. Z głębokim żalem i smutkiem przyjęliśmy wiadomość, że zmarł nasz Kolega z roku studiów mgr. inż. Jan Ruszczyński, człowiek prawy i chętnie niosący pomoc innym choć Jemu samem nierzadko wiał wiatr w oczy. Okrutna śmierć wyrwała Go z naszych szeregów, lecz w naszych sercach i umysłach pozostanie na zawsze, jako osoba powszechnie ceniona i szanowana, promieniująca życzliwością, wrażliwością, chęcią współpracy; otwarta na ludzi i ciesząca się dużym autorytetem.

Janku Wiadomość o Twojej śmierci bardzo nami wstrząsnęła. Spoczywaj w spokoju wiecznym. W naszej pamięci pozostaniesz jako serdeczny przyjaciel i prawy człowiek.

Żonie Ninie, synom Pawłowi i Markowi, wnuczętom Soni i Remigiuszowi oraz Całej Rodzinie i Przyjaciołom Wyrazy współczucia oraz serdecznego żalu z powodu śmierci składają:

Koleżanki i Koledzy, absolwenci Wydziału Rolniczego Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie – rocznik 1968.

 

Jan Ruszczyński (z prawej) i Stanisław Zduńczyk z żoną Krystyną

Spotkanie z kolegami ze studiów. Od lewej – Franciszek Tomala, Jan Żarczyński, Jan Ruszczyński, Jerzy Wójcik i Jerzy Stolarski

 

Spotkanie z koleżankami i kolegami w czasie Zjazdu z okazji 40-lecia ukończenia studiów. Od lewej: Krystyna Zduńczyk, Józef Jodczyk, Karol Synoradzki, Jan Ruszczyński, Stanisław Zduńczyk, Zenon Brewka i Ludgierd Rogowski

Komentarze nie są dozwolone.