Pasje Alicji i Janusza Dramińskich

Wszystko zaczęło się od Egiptu

- Tak napisała Pani Małgorzata Dramińska-Wiktorowicz na okładce albumu „Podwodna Indonezja” autorstwa swoich rodziców Alicji i Janusza Dramińskich, których na pierwszy dłuższy wyjazd nurkowy do Egiptu namówił nieżyjący już Michał Woźniewski, wspaniały człowiek i nurek. Wówczas narodziła się ich pasja podwodnego fotografowania. Później byli tam kilkadziesiąt razy. Pani Alicja nawet żartowała, że wie dokładnie, w którym miejscu spotka rybę w Morzu Czerwonym. Później były Malezja, Filipiny, Mikronezja, Kostaryka, Republika Dominikany, Ekwador i inne.

25 listopada 2022 r. w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im. F. Nowowiejskiego otwarto wystawę „60 lat Naszej Podwodnej Przygody” na której zaprezentowano dorobek Alicji i Janusza Dramińskich. Na uroczystości przybyło bardzo wielu znakomitych gości na czele z wicemarszałek Sylwią Jaskulską, dyrektorem Filharmonii Piotrem Sułkowskim i jego zastępcą Maciejem Sternickim oraz Andrzejem Wiktorowiczem, obecnym prezesem Zarządu Firmy DRAMIŃSKI S.A., kolegami nurkami i przyjaciółmi firmy. Witając ich Pan Janusz znalazł dla każdego życzliwe słowo. Imiennie wymienieni w swoich wystąpieniach podkreślili, że Alicja i Janusz Dramińscy są nie tylko współwłaścicielami wysokowyspecjalizowanej firmy, wspaniałymi nurkami, ale także mecenasami kultury nigdy nie odmawiającymi wsparcia. W tym miejscu trzeba podkreślić, że Janusz Dramiński jest absolwentem Politechniki w Gdańsku, byłym pracownikiem WSR, który w 1987 r. założył doskonale prosperującą Firmę Dramiński o międzynarodowym zasięgu oddziaływania. Konstruuje i produkuje specjalistyczny sprzęt elektroniczny dla rolników, hodowców oraz lekarzy weterynarii i medycyny. Główną gałęzią działalności jest produkcja ultrasonografów weterynaryjnych i medycznych do diagnostyki obrazowej i wilgotnościomierzy do ziarna dla rolnictwa. Niektóre z tych urządzeń powstały przy konsultacjach z pracownikami naszej uczelni. Trzecim kierunkiem działalności Alicji i Janusza Dramińskich jest hołd składany rolnikom i konstruktorom maszyn oraz urządzeń rolniczych wyrażający się w tworzeniu za własne pieniądze w Sząbruku i Naterkach koło Olsztyna bogatej muzealnej kolekcji sprzętu rolniczego, używanego na polskich polach, czyli dorobku myśli technologicznej minionej epoki.

Podczas jednego ze spotkań klubów Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Katedrze Pszczelnictwa w Kortowie Janusz Dramiński prezentując działalność swojej firmy i pasje między innymi powiedział: „Przez pamięć dla swoich przodków, którzy byli rolnikami, idę za głosem serca i z szacunku dla ciężkiej pracy rolników z poprzednich pokoleń zbieram zabytkowe maszyny inwestując rodzinne pieniądze”.

Po tej dygresji wracam do zasadniczego tematu, czyli wystawy w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im F. Nowowiejskiego, w której na kilku kondygnacjach zaprezentowano przepiękne podwodne zdjęcia Alicji i Janusza Dramińskich. Z wypowiedzi autorów wynika, że lubią jeździć do Indonezji, bo w tamtych wodach można zobaczyć najpiękniejsze na świecie korale. Podwodna Indonezja to podwodny raj, wymarzone miejsca do nurkowania, a szczególnie dla podwodnego fotografa. W Indonezji olsztyńskich pasjonatów podwodnej fotografii fascynuje przyroda i ludzie. Zawsze starają się zobaczyć coś ciekawego, zarówno wielkie miasta jak i małe zagubione wioseczki. Zwykle na wyznaczone miejsca nurkowania dopływają statkiem, który jest ich stałą bazą. Na nurkowanie wypływają małymi łodziami lub pontonami. Przed nurkowaniem podwodni przewodnicy rysują na tablicy ukształtowanie miejsca nurkowego i opowiadają o ewentualnych zagrożeniach: prądach, falach, a także niebezpiecznych mieszkańcach rafy: parzących koralach czy jadowitych zwierzętach.

Naturalnie, Alicja i Janusz Dramińscy fotografują aparatami w specjalnych podwodnych obudowach. Pod wodą używają lamp błyskowych.

- Janusz – powiedziała Pani Alicja – lubi podwodne pejzaże i szeroki kąt, dlatego używa wyłącznie obiektywu rybie oko 15 mm. Natomiast ja wyszukuję niewielkich mieszkańców rafy, którzy kryją się w zagłębieniach raf koralowych. Używam obiektywów 50, 70 i 100 milimetrów. Dzięki temu możemy uchwycić na jednym nurkowaniu i pejzaż i małe zwierzątko. Szkoda byłoby, gdybyśmy zobaczyli na przykład małego konika morskiego, a mielibyśmy jedynie szeroki kąt. Widoczne na prezentowanych fotogramach zwierzątka w rzeczywistości mają wielkość połowy paznokcia. Zdjęcia na tą wystawę wybraliśmy z wielu tysięcy innych i pochodzą z różnych stron Indonezji. Nie mieliśmy ambicji, żeby zaprezentować tu, jak najwięcej okazów. Kryterium wyboru były ich walory estetyczne: przepiękny podwodny pejzaż, niezwykła faktura korala czy niespotykana sytuacja. Mamy nadzieję, że to była słuszna decyzja.

- W Indonezji są idealne warunki do fotografowania – dodał Pan Janusz. Temperatura wody i powietrza niejednokrotnie jest taka sama 29 stopni. Woda jest przejrzysta, falowanie niewielkie. Niezbyt często można tam spotkać duże ryby, chociaż widywaliśmy rekiny wielorybie, manty i ogromne ławice innych ryb. Nurkujemy w cieniutkich, trzymilimetrowych skafandrach piankowych i oddychamy nitroxem Jest to powietrze wzbogacone tlenem (32%). Rzadko schodzimy poniżej 30 metrów, gdyż najpiękniejsze rafy są blisko powierzchni. Już w drodze powrotnej otwieramy komputery i oglądamy nasze podwodne zdjęcia. Czasem wydaje nam się, że powinny być doskonalsze i musimy tam powrócić. W tym momencie wiemy, że już jesteśmy jeden dzień bliżej do następnej naszej podróży.

Autorzy otrzymali liczne gratulacje i bukiety kwiatów. Wśród gratulujących była delegacja Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w składzie: mgr inż. Maria Bentkowska, dr Bolesław Pilarek i prof. dr hab. Józef Tworkowski. Przekazaliśmy niżej zamieszczone gratulacje wraz z książką „ W kortowskim kręgu”.

„Szanowni Państwo

Alicja i Janusz Dramińscy

Stowarzyszenie Absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego serdecznie gratuluje „60. lat Podwodnej Przygody” i jej znakomitych wyników zaprezentowanych w licznych albumach, folderach i wystawach oraz na dzisiejszej prezentacji w Warmińsko-Mazurskiej Filharmonii im. F. Nowowiejskiego w Olsztynie. W uroczystym dniu Państwa jubileuszu życzymy długich lat życia, przepełnionych zdrowiem i rodzinnym szczęściem. Życzymy wielu dalszych sukcesów, pogody ducha, pomyślności i ludzkiej życzliwości, dni pełnych słońca i radości oraz wszystkiego, co najpiękniejsze i najmilsze w życiu. Życzymy odwagi i sił, aby Państwo nadal porywali się na cele i zmiany, które z pozoru wydają się trudne, a dla niektórych nawet niewyobrażalne, a później stają się wprost wymarzonymi.

Życzymy zrealizowania zaplanowanych przedsięwzięć i nowych marzeń oraz kolejnych sprawczych natchnień jak ogromne fale, które pchają żaglowce do przodu”.

Po wystawie wspólnie z profesorem Józefem Tworkowskim, jego żoną mgr inż. Jadwigą Tworkowską i prof. Stefanem Szczukowskim, jego żoną mgr inż. Olimpią Szczukowską oraz mgr inż. Marią Bentkowską dzieliliśmy się wrażeniami. Podszedł do nas skoligacony ze znanym rodem Samulowskich z Gietrzwałdu Andrzej Dramiński, prawnik i dziennikarz, z którym pracowałem wiele lat w redakcji tygodnika rolniczego „Nasza Wieś” i wręczył nam po egzemplarzu Debaty (nr 11 z 2022 r.), w którym opublikowany był jego artykuł „Jeszcze raz o losie Warmii” i zaczął opowiadać o znaczeniu II Traktatu Toruńskiego. Oto fragment jego wypowiedzi:

Art. I.

W imię Pańskie, Amen. Na wieczną rzeczy pamiątkę… dlatego my brat Ludwik v. Erlichshausen, w. mistrz zakonu domu szpitalnego niemieckiego N. Marii Panny jerozolimskiego, niniejszym wiadomym czynimy wszystkim obecnym i przyszłym, komu wiedzieć należy o rzeczy niniejszej, że rozmyślając jakie są owoce prawdziwego pokoju, a jakie niebezpieczeństwa wojny i jakie niebezpieczeństwa idą za niezgodą… odwracamy dusze nasze na ścieżki pokoju i zgody… wieczystego pokoju i nienaruszalnego przymierza zawarcia i potwierdzenia, który to (pokój) za pośrednictwem niniejszego aktu ma trwać po wsze czasy i wieczyście, co pod wiarą i czci oraz fizycznie złożoną przysięgą bez podstępu i oszustwa postanawiamy mocą niniejszego zachować.

Aby zaś sam pokój i zgoda, poczęte z wszelką dojrzałością i rozwagą, do ochrony stałego i trwałego porządku łącznie zostały doprowadzone, tenże (akt) postanowiliśmy ułożyć w artykułach niżej spisanych…

 

Bolesław Pilarek

Zdjęcia Alicja i Janusz Dramińscy

Wystawa „60 lat Naszej Podwodnej Przygody” w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im. F. Nowowiejskiego

 

 

Wystawa maszyn rolniczych w Centrum Techniki i Rozwoju Regionu „Muzeum Nowoczesności” Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie

Alicja i Janusz Dramińscy są nie tylko współwłaścicielami wysoko wyspecjalizowanej firmy wspaniałymi nurkami, ale także mecenasami kultury nigdy nie odmawiającymi wsparcia tym placówkom. W tym miejscu trzeba podkreślić, że Janusz Dramiński jest absolwentem Politechniki w Gdańsku, byłym pracownikiem WSR, który w 1987r założył doskonale prosperującą Firmę DRAMIŃSKI o międzynarodowym zasięgu oddziaływania. Konstruuje i produkuje specjalistyczny sprzęt elektroniczny dla rolników, hodowców oraz lekarzy weterynarii i medycyny. Główną gałęzią działalności jest produkcja ultrasonografów weterynaryjnych i medycznych do diagnostyki obrazowej i wilgotnościomierzy do ziarna dla rolnictwa.

Współpraca Stowarzyszenia Absolwentów UWM w Olsztynie z Państwem Alicją i Januszem Dramińskimi trwa od wielu lat. W 2021 r. Pan Janusz Dramiński był gościem na spotkaniu integracyjnym członków trzech Klubów Stowarzyszenia Absolwentów UWM, j.: Galeria SA UWM, Kresowiacy i Zootechnicy. Wygłosił wykład o promocji innowacyjności poprzez produkcję nowoczesnego sprzętu elektronicznego w medycynie weterynaryjnej i rolnictwie, a także w ochronie światowego dziedzictwa poprzez utworzenie dwóch skansenów maszyn oraz urządzeń rolniczych w Naterkach i Sząbruku koło Olsztyna.

- Pewnego dnia na wzniesieniu zobaczyłem kierat. Wyglądał jak ciemna wielka maszyna. Był piękny, zlany słońcem. Zobaczyłem i zakochałem się. Było to 30 lat temu. Ta moja wyjątkowa pasja do kolekcjonowania maszyn rolniczych narodziła się z szacunku dla rolników i ich ciężkiej pracy. Tę ciężką pracę rolnika obserwowałem od dziecka u dziadka, który miał gospodarstwo - powiedział Janusz Dramiński.

Później kilkakrotnie członkowie Stowarzyszenia Absolwentów odwiedzali skanseny w Sząbruku i Naterkach, którymi administruje powołana w tym celu Fundacja Ochrony Dziedzictwa Techniki Rolniczej Warmii i Mazur – Dramiński, a archiwistką i i członkiem zarządu jest Pani Barbara Samulowska-Dramińska. Po skansenie oprowadzał nas Pan Janusz Dramiński. Podziwialiśmy bogaty zbiór młockarni, sieczkarni, pługów, grabiarek, przewracarek do siana, kopaczek i maszyn do torfu, lokomobili i traktorów z najsłynniejszym ciągnikiem świata Lanz Buldog na żelaznych kołach oraz liczne ciągniczki własnej roboty wyposażone w różne przystawki, między innymi do piłowania drewna. Z Podlasia do Naterek przeniesiony został także wiatrak Koźlak z 1899 r. Wartość tego zbioru jest bezcenna, ponieważ zdaniem Janusza Dramińskiego większość tego typu maszyn zostało bezpowrotnie utraconych, gdyż notorycznie oddawano je na złom, przetapiano w hutach lub po prostu palono.

Kolekcjonowanie maszyn rolniczych przez Alicję i Janusza Dramińskich jest także hołdem składanym konstruktorom maszyn oraz urządzeń rolniczych. Małżeństwo za własne pieniądze zgromadziło bogatą muzealną kolekcję sprzętu rolniczego, używanego na polskich polach, co jest liczącym się dorobkiem myśli technologicznej minionej epoki. Owocem tej pasji jest między innymi największy w świecie zbiór żeliwnych kieratów konnych, liczący 277 eksponatów. Tę liczbę kieratów w jednej kolekcji komisja pod kierunkiem prof. dr. hab. Jana Stabryły z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego uznała za rekord Guinnessa. Większość kieratów z tej kolekcji to prawdziwe zabytki, liczące po ponad 100 lat. Każdy eksponat ma własna unikalna historię. Wyjątkowość eksponatów podkreślają napisy na maszynach uwzględniające: nazwy miast, fabryk, nazwiska ich właścicieli. A to już są niezwykłe historie.

W skład tego interesującego dorobku Państwa Alicji i Janusza Dramińskich wchodzą także liczne kolekcje innych maszyn wyprodukowanych w fabrykach na terenie Polski oraz dawnych Prus Wschodnich. Szczegółowe informacje na temat wciąż powiększającej się kolekcji można znaleźć na Fan Pagu Muzeum na Facebooku.

W skansenie Państwa Alicji i Janusza Dramińskich znajduje się nie tylko bogata kolekcja maszyn i urządzeń rolniczych, ale także ciągle wzbogacana Biblioteka Rolnicza Dramiński. Oprócz książek, czasopism, druków, fotografii i medali o tematyce rolniczej znajdują się tam dziewiętnastowieczne encyklopedie rolnicze Aleksandrowicza, Lubomirskiego i Strzeleckiego, przedwojenna prasa rolnicza, instrukcje obsługi maszyn i urządzeń, plakaty, ulotki reklamowe itp.

Część z tych maszyn Firma DRAMIŃSKI zaprezentowała na wystawie w Centrum Techniki i Rozwoju Regionu „Muzeum Nowoczesności” Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Pokazano na niej dorobek najwybitniejszego polskiego konstruktora i producenta Hipolita Cegielskiego, który w 1846 r. założył w Poznaniu przedsiębiorstwo produkujące maszyny rolnicze, silniki okrętowe, lokomotywy parowe, spalinowe, elektryczne i wagony kolejowe. W tym samym roku otworzył sklep o nazwie Handel Żelaza, a w 1850 r. warsztat naprawy narzędzi rolniczych. Pięć lat później uruchomił fabrykę machin i narzędzi rolniczych. W 1860 r. uruchomił fabrykę lokomobili. Ponadto zainicjował powstanie szkoły realnej w Poznaniu i założył w 1848 r. pierwszy niezależny dziennik – „Gazetę Polską”. Wystawę zatytułowano: Hipolit Cegielski – pionier nowoczesnego patriotyzmu.

Po wystawie w Muzeum Nowoczesności oprowadzał nas Pan Janusz Dramiński. Podziwialiśmy bogatą kolekcje różnorodnych młocarni, a także wiele medali, wyróżnień i tabliczek znamionowych. Między innymi były młocarnie szerokomłotne na prosta słomę „Walcówki”, różne typu młocarni sztywtowych itp. Pierwsze, proste i małe młocarnie tylko młóciły i oddzielały drobne frakcje (plewy i tzw. zgoniny) od słomy, nie oczyszczały wymłóconego ziarna. Większe, nowocześniejsze były zintegrowane z wialnią. Większość młocarni miała małą szerokość, zboże do młócenia podawano ułożone wzdłuż maszyny (kłosami do przodu). Po wymłóceniu słoma była potargana, połamana. Nie nadawała się do robienia strzech (pokrywania dachów). Produkowano także młocarnie szerokomłotne, które umożliwiały podawanie zboża do maszyny ułożonego w poprzek. Dzięki temu bębny młócące w tej maszynie tylko wybijały ziarno, a nie łamały słomy, która nadawała się do pokrywania dachów.

Do napędzania młocarń używano konnych kieratów, lokomobili, ciągników, motorów spalinowych i silników elektrycznych. Od wielu lat nie produkuje się samodzielnych młocarń. Znajdują się w kombajnach.

Bolesław Pilarek


Działalność Alicji i Janusza Dramińskich

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 


 

Komentarze nie są dozwolone.