O 70-leciu wydziału, którego prawie nie ma

Refleksje absolwenta rybactwa

Wiadomość ze Szczecina, że na 23 września 2022 roku zaplanowano nieco spóźnione huczne obchody 70-lecia Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego bardzo mnie poruszyła. Odżyły wspomnienia, bo przecież mam dyplom ukończenia studiów właśnie ze Szczecina, tylko że na wydziale i uczelni o innej nazwie. Na dodatek nie spędziłem tam ani jednej godziny ćwiczeń czy wykładów – istny rekord świata!

Zarejestrowałem się jednak na te uroczystości (z żoną Danutą), bo przecież na tym Wydziale pracuje/pracowało wielu moich kolegów i wykładowców z czasów studiów na Wydziale Rybackim w Wyższej Szkole Rolniczej w Olsztynie (1963-1968). W 1966 roku Wydział ten przemianowano na Wydział Rybactwa Morskiego i przeniesiono do WSR w Szczecinie – to jego spadkobiercą jest obecny Jubilat. Z całym dorobkiem okresu olsztyńskiego, czyli nawet z absolwentami olsztyńskiej uczelni lat 50. XX wieku, którzy nigdy w Szczecinie nie byli albo byli tam tylko na obronie dyplomu.

Pozostałości olsztyńskie pisały odrębną historię, która ostatecznie zamknęła się w przeddzień faktycznego jubileuszu z chwilą likwidacji Wydziału Nauk o Środowisku: 69 lat od utworzenia w 1951 roku Wydziału Rybackiego. Pozostałości katedr rybackich, w postaci nowej Katedry Ichtiologii i Akwakultury, podobnie jak w 1966 roku, przytulił Wydział Bioinżynierii Zwierząt UWM (wtedy Zootechniczny). I chwała mu za to! Reszta weszła w skład nowego Wydziału Geoinżynierii.

***

Szczeciński Wydział Rybactwa Morskiego ulokowano w świeżo oddanej do użytku ciasnej „tysiąclatce” przy nowej ulicy Królewicza Kazimierza 4, w odległej dzielnicy Niebuszewo, pośród otaczających ruin. Akademiki mieściły się dwa kilometry dalej, w pobliżu Lasku Arkońskiego i budów na obrzeżach ówczesnego Szczecina. Dla kortowiaka wszędzie daleko i raczej pieszo, bo do najbliższego przystanku tramwaju szło się ok. 15 minut!

Co wydział wnosił do nowej uczelni? Powiew prawdziwej akademickości, z pełnymi prawami do doktoryzowania i habilitacji, których jednowydziałowa (tylko rolnictwo) WSR szczecińska nie posiadała. A to dzięki znanym w świecie naukowcom: ichtiologom i biologom morza, ekspertom FAO, specjalistom rybołówstwa dalekomorskiego. Ponadto dzięki absolwentom – obytym z przetwórniami ryb i oceanami podczas praktyk na nowoczesnych statkach polskiej produkcji, należących do potężnych przedsiębiorstw połowów dalekomorskich i usług rybackich (PDiUR). A były to szczeciński „Gryf”, świnoujska „Odra”, gdyński „Dalmor” czy pomniejsze, jak „Barka” w Kołobrzegu, „Arka” w Gdyni, „Koga” w Helu, „Szkuner” we Władysławowie, „Korab” w Ustce, „Kuter” w Darłowie oraz spółdzielnie rybackie: „Belona” w Dziwnowie, „Łosoś” w Ustce, „Gryf” we Władysławowie, „Certa” w Szczecinie. Wraz z ruiną polskiej gospodarki morskiej po 1990 roku pozostała po nich tylko pamięć. Jak po wydziale w Olsztynie.

***

Jeśli ktoś myśli, że podział na część „morską” i „śródlądową” nie przeszedł bez konsekwencji, ten grubo się myli – wywołał traumę wśród pracowników i studentów, bo musieli nagle zmieniać plany życiowe. Mnie wprost odechciało się studiować (podobnie jak kilkunastu innym kolegom), więc zwlekałem z napisaniem pracy magisterskiej i podjąłem pracę w Olsztynie. Uczyniłem to dopiero dwa lata później, a na obronę w Szczecinie potrzebowałem tylko trzy dni, prawdziwego miasta – poza słynnym wówczas lokalem, nieistniejącą już „Kaskadą”, gdzie oblewaliśmy mój studencki finisz – nie poznałem. Gdy wspomniałem o tym na jubileuszowym spotkaniu podczas wręczania dziekanowi WNoŻiR prof. dr. hab. inż. Krzysztofowi Formickiemu statuetki „Król Sielaw”, Honorowej Nagrody przyznawanej przez Klub Rybaków Stowarzyszenia Absolwentów UWM w Olsztynie, wywołałem salwę śmiechu.

***

Co straciłem na przenosinach? Liczne grono kolegów, z którymi mieszkałem najpierw w DS1 (potem DS3) oraz życzliwych nauczycieli. Pozostały mi tylko wspomnienia o nich oraz sporadyczne informacje o ich losach od kolegów ze Szczecina. Głównie od dra Marka Szulca z Wyższej Szkoły Morskiej (potem Akademia Morska, od tego roku Politechnika Morska – komu służą takie zmiany? co merytorycznie wnoszą do życia naukowego?)  i prof. dr. hab. Juliusza Chojnackiego, oceanografa, uczestnika wypraw antarktycznych – obaj byli starostami naszego rocznika w Olsztynie. Inny „kortowianin”, ledwie o rok młodszy od nas Mikołaj Protasowicki, też został na uczelni i zdobył profesurę, specjalizując się w toksykologii, higienie żywności i ochronie środowiska. Mile było posłuchać jego wspomnień podczas jubileuszowej imprezy.

Jul, oceanolog i ekolog morza, pozostał w Szczecinie, tam zdobywał kolejne stopnie naukowe i przeszedł wszelkie reorganizacje Wydziału aż do niedawnej emerytury. To w jego „profesorsko-emeryckim” gabinecie wspominaliśmy kolegów i wykładowców, o których podczas oficjalnej uroczystości mówiono niewiele, poza śp. prof. Aleksandrem Winnickim (mój ulubiony nauczyciel, życia przede wszystkim), bo uroczystość odbywała się w auli jego imienia (przerobiona z pierwotnej sali gimnastycznej). Prof. Winnicki był wieloletnim dziekanem wydziału szczecińskiego – aż trzy kadencje.

W gronie szczecinian znaleźli się profesorowie i wykładowcy, którzy rozwijali olsztyńską, a potem tamtejszą WSR jako rektorzy, dziekani, kierownicy katedr; przeciw przenosinom zbuntował się m.in. kierownik Katedry Technologii Przemysłu Rybnego prof. Teofil Dąbrowski (1913-1981) z Gdyni i po dwu latach pracy w Szczecinie wrócił do gdyńskiego MIR, którego był dyrektorem od 1966 roku.

Poza wspomnianym A. Winnickim (1929-2016) byli to m.in.: Eugeniusz Grabda (1908-1997), Idzi Drzycimski, Izabela Dunin-Kwinta (1933-2019), Andrzej Chodyniecki (1922-1989), Walerian Cięglewicz (1909-1996), Edward Kołakowski, Władysław Mańkowski (1919-1978), Andrzej Niegolewski (1905-1998), Zbigniew Podeszewski (1924-1977), Józef Popiel (1923-1995), Lech Szlauer (1934-2014), Świniarski (1932-2018), Antoni Tadajewski (1926-1995), Marian Józef Rajmund Trzebiatowski, Stanisław Zaleski (1923-1991 – w jubileuszowej księdze na str. 32 napisano Zalewski), Zięcik (1919-1994). Żyją nieliczni.

A było przecież liczne grono młodych podczas przenosin asystentów, jak choćby późniejszy profesor Bernard Kłyszejko (1940-2016), znany kabareciarz kortowski. Wspominam tych, których znałem z akademika lub zajęć, bo nie ze wszystkimi je miałem.

Jul Chojnacki sporo pisał o swojej pracy w Szczecinie, o rozwoju i zmianach na Wydziale. Jego wspomnienia z pobytu w Kortowie ukazały się w licznych czasopismach, także w „5 plus x” oraz książkach wydanych przez Stowarzyszenie Absolwentów UWM.  Wydał wraz z dr Edwardem Jackowskim z MIR wspomnienia w broszurze pt. „Kortowisko”.

I za te artykuły, za udział w wielu zjazdach koleżeńskich wyróżniliśmy go statuetką „Króla Sielaw”. Gdy ją wręczałem, naszła mnie myśl, że przecież mazurscy rybacy, wymyślając kilkaset lat temu baśń o Królu Sielaw, który zezłościł się na rabunkowe połowy, byli prekursorami racjonalnej gospodarki rybackiej i ochrony środowiska wodnego. W dobie tragedii odrzańskiej powinni ją wszyscy, zwłaszcza zarządcy wód, dokładnie przeanalizować. Niestety, głos ze wzruszenia uwiązł mi w gardle i …nie powiedziałem tego. A szkoda.

***

Jubileuszowa uroczystość zgromadziła liczne grono lokalnych gości oraz z kraju, w tym wielu absolwentów znacznie młodszych od nas. Wody Polskie reprezentował absolwent… olsztyńskiej uczelni, dr Janusz Wrona, zastępca prezesa ds. usług wodnych. Z Olsztyna przyjechali także: dr hab. inż. Agnieszka Napiórkowska-Krzebietke, wicedyrektor ds. naukowych Instytutu Rybactwa Śródlądowego oraz prof. Roman Kujawa z Katedry Ichtiologii i Akwakultury UWM, którzy przekazali Jubilatom stosowne upominki i adresy.

Zwiedzaliśmy nowe wspaniałe wydziałowe Muzeum Ichtiologiczne (eksponaty ledwo się mieszczą w ciasnych korytarzach), a potem zjedliśmy jubileuszowy tort podczas kolacji w restauracji o snobistycznej nazwie „Courtyard by Marriott”.

Menu takie sobie, lepsze przekąski w przerwie uroczystości przygotowali pracownicy Katedry Technologii Rybnej, Roślinnej i Gastronomicznej, w tym doskonały „Paprykarz uniwersytecki”, przypominający smakiem sławny dawniej „Paprykarz szczeciński”. Ostał się po nim tylko pomnik, bo ten w sklepach nijak się ma do niego.

Na Wydziale jest teraz 6 katedr i Centrum Bioimmobilizacji i Innowacyjnych Materiałów opakowaniowych. Są też trzy terenowe stacje badawcze. Wydział kształci na 4 kierunkach, przeważa specjalizacja żywieniowa, ona ma sporo studentów, na rybactwie ich niewiele. Może tragedia Odry odwróci tę tendencję, także na rybackim kierunku? Może władze dostrzegą wreszcie potencjał naukowy rybackich placówek w Szczecinie i …Olsztynie też?

***

Przez dwa dni zwiedzaliśmy miasto, by wreszcie je trochę poznać, korzystając z przewodnictwa kolegów. Ale to opowieść na inny artykuł…

 

Tekst i zdjęcia Jerzy Pantak

Dyplom

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dziekan – prof. Formicki z kolejnym adresem

Goście: drugi od prawej dr Wrona

Na pierwszym planie wicedyrektor IRS

W czerwonym krawacie prof. R. Kujawa

Patron auli prof. Winnicki

Paprykarz uniwersytecki

Pod pomnikiem paprykarza Szczecińskiego M. Szulc i J. Chojancki i żony: Anna Szulc i moja Danuta


W gabinecie prof. Chojnackiego

 

 


Komentarze nie są dozwolone.