50 rocznica śmierci

NIE WSZYSTEK UMRĘ

Motto: Przyszłość cywilizacji zależy od wody,

błagam was, zechciejcie to zrozumieć.

Jacques Yves Cousteau

 

23 czerwca 1913 roku w rodzinie Olszewskich przy ulicy Królowej Jadwigi w Krakowie urodził się syn, któremu dano na imię Przemysław, co oznacza w języku staropolskim „ceniący mądrość”. Jego ojcem był Bronisław Olszewski (1874-1959) – artysta malarz, krytyk sztuki, wytrawny nauczyciel rysunku, założyciel wielu szkół rysunku w Polsce południowej. Matką była Stanisława Anna – dyplomowana nauczycielka, także malarka, córka Franciszka Dundaczka (1814-1889) – architekta, budowniczego trakcji kolejowej Wiedeń-Lwów, współtwórcy starówki tarnowskiej i twórcy stojących do dziś mostów w Krakowie. Nic więc dziwnego, że rosnący w takim klimacie młody człowiek od najwcześniejszych lat skłaniał się ku nauce i sztuce z dzieciństwa pozostały po nim udane prace malarskie a z młodości – poezja i bogata kolekcja skamieniałości).

W 1931 roku ukończył I Gimnazjum im. Nowodworskiego w Krakowie i rozpoczął studia na Wydziale Rolniczym UJ. Jednak już w czasie studiów jego zainteresowania kierowały się w stronę rybactwa: odbył kurs limnologii w Stacji Hydrobiologicznej na Wigrach i kurs oceanografii w Stacji Morskiej na helu, a także rozpoczął pracę naukową nad biologią stawów tatrzańskich. W 1945 roku uzyskał stopień doktora na podstawie rozprawy „Zimowe stosunki tlenowe większych jezior tatrzańskich”. Ogłosił też kilka innych prac z zakresu natleniania wód, termiki i powłoki lodowej. To uczyniło go prekursorem badań jezior wysokogórskich w Polsce.

W tym czasie pracował już od 9 lat w Zakładzie Ichtiologii i Rybactwa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Prawdopodobnie przełomowym momentem w krystalizowaniu się jego zainteresowań była budowa Rybackiej Stacji Doświadczalnej w Mydlnikach koło Krakowa, gdzie prowadził badania biologii planktonu i zanieczyszczenia wody. Po 1945 roku jako rzeczoznawca rybacki uczestniczył w pracach Komitetu do Badań Wisły Rady Naukowej Komitetu Ochrony Rzek przed Zanieczyszczeniami i Rady Naukowej ds. Zagadnień Ziem Odzyskanych (w 1947 powstała praca „Rybactwo słodkowodne na Ziemiach Odzyskanych”)

Stopniowa angażował się coraz bardziej w badania limnologiczne co poskutkowało przeniesieniem się do Olsztyna (1951). Tu stał się współtwórcą. Wydziału Rybackiego na powstającej Wyższej Szkole Rolniczej. Zorganizował Zakład Hydrochemii i przejął kierownictwo Katedry Limnologii. Wydział Rybacki rozkwitał – był jedynym takim wydziałem w Europie. Zjeżdżali się do niego cudzoziemscy studenci i to nie tylko z krajów ościennych, ale nawet tak odległych jak Indie i państwa Afryki. Szeroką rzeką płynęły dewizy, Uczelnia i Olsztyn liczyły się na świecie…

Ale oto gdzieś „u góry” zapadła decyzja, że skoro więcej ryb jest w morzu niż w jeziorach to Wydział Rybacki powinien przenieść się do któregoś z miast portowych. Powstał Wydział Rybactwa Morskiego Akademii Rolniczej w Szczecinie a niedobitki miały zostać przekształcone w Oddział Rybactwa Śródlądowego przy Wydziale Zootechnicznym. Jego celem miało być kształcenie 30 specjalistów rocznie z zakresu rybactwa śródlądowego. Zaprzepaszczone miały zostać zupełnie zagadnienia ochrony wóda szczególnie prace nad cofaniem procesów eutrofizacji wód stojących.

Dzięki ogromnym staraniom profesora Olszewskiego udało się nie dopuścić do degradacji Wydziału. Ówczesne władze, aby nie stracić twarzy, wycofując się z powziętych już decyzji, postanowiły: „W tej sytuacji przy dalekowzrocznym zaangażowaniu władz wojewódzkich i centralnych kształtowała się koncepcja utworzenia nowego wydziału (…) idea kompleksowej ochrony i wykorzystania do produkcji białka zwierzęcego zasobów wodnych spotkała się z przychylnością władz uczelni, instancji partyjnych i administracji państwowej”

21 maja 1970 roku ówczesny minister Oświaty i Szkolnictwa Wyższego powołał do życia Wydział Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego. W dniu oficjalnego otwarcia Wydział zatrudniał 3 profesorów: Janinę Wengris, Bolesława Dąbrowskiego i Przemysława Olszewskiego, 4 docentów: T. Wojnę, A. Sikorową, J. Domurata i J. Szczerbowskiego i 24 osoby pozostałej kadry naukowej.

W roku 1952 angażując się coraz bardziej w zapobieganie postępującej eutrofizacji wód profesor Olszewski wpadł na pomysł rozwiązania tego problemu. Zgodnie z założeniami urządzenie to miało działać samoczynnie na zasadzie naczyń połączonych, a więc bez nakładów finansowych. Do rozpoczęcia eksperymentu doskonale nadawało się Jezioro Kortowskie: było jeziorem silnie zdegradowanym, głównie z powodu zanieczyszczeń dopływających z zachodnich dzielnic Olsztyna, miało wyraźny głęboczek i odpływ. Po 3 latach badań – w listopadzie 1955 rozpoczęto prace na realizacją projektu, mimo że nie otrzymano funduszy. 20 marca 1956 roku drewniany, prymitywny prototyp rurociągu, zbudowany metodą chałupniczą z desek obitych papą i uszczelnionych smołą został zakończony. Przez 9 dni rąbano lód przygotowując się do zatopienia rurociągu o długości 178 metrów. Wreszcie – nie bez komplikacji, bo drewniana, wypełniona powietrzem rura nie chciała zatonąć – 29 marca rurociąg poszedł na dno. Ale prace trwały nadal. Zakończenie budowy zastawek, połączenie z rzeczką Kortówką i próbne otwarcie nastąpiło 12 czerwca 1956 roku, a oficjalne otwarcie i rozpoczęcie eksperymentu – 5 lipca. Rurociąg podjął, pracę zgodnie z oczekiwaniami pomysłodawcy – czerpał z dna jeziora odtlenione wody w ilości 180 litrów na sekundę. Najważniejszym efektem uzyskanym w pierwszych latach była poprawa warunków środowiskowych, co wpłynęło na korzystną zmianę skład gatunkowego zwierząt.

Minęło trochę czasu zanim ogólnopolski tygodnik „Kulisy” napisał: „Rewelacja: syfon Olszewskiego – obok wielce kosztownych i nie zawszę możliwych do stosowania metod istnieją inne np. urządzenie zaprojektowane i wykonane przez profesora Olszewskiego (…) działa skutecznie na każdej głębokości a co najważniejsze jego eksploatacja nie kosztuje ani grosza, nie wymaga żadnych zewnętrznych źródeł energii. Prawdziwe perpetuum mobile! Jedyny koszt ogranicza się do ułożenia systemu rur odpornych na korozję. Według naukowców i praktyków taki syfon to ogromna szansa na uratowanie polskich jezior, zwłaszcza tych mniejszych (najczęściej bardzo zanieczyszczonych), którym w innych przypadkach grozi nieuchronna zagłada.

20 lat później prowadzone wciąż na Jeziorze Kortowskim doświadczenie zaczęło wyraźnie wskazywać na to, że prymitywny, drewniany prototyp nie i spełnia już swojej roli i koniecznie należy go wymienić. Dziś to nie do pomyślenia, ale grupa zapaleńców z Katedr Limnologii i Hydrobiologii otrzymawszy wynagrodzenie za wdrożenie rekultywacji jeziora Długiego w Olsztynie, postanowiła przeznaczyć je „na dobry początek” wymiany rurociągu. Posiadając wyjściową kwotę wynoszącą około pół miliona złotych profesor Aleksandra Sikorowa i profesor Czesław Miętki wybrali się do Warszawy do Ministerstwa Administracji Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska z prośbą o dofinansowanie (a nie sfinansowanie, które miałoby znacznie mniejsze szanse powodzenia) wymiany przegniłego prototypu. Pomysł się powiódł. Nowy rurociąg wykonano przy współpracy Politechniki Gdańskiej z włókna szklanego i żywic poliestrowych. Jest dłuższy od prototypu o ponad 70 m a przepływ wynosi 250 m/s. Z racji materiału jest wieczny i zostanie w jeziorze na zawsze.

Przez te wszystkie lata nie słabło zainteresowanie wynalazkiem poza granicami Polski. Obecnie pracuje ono między innymi w Austrii, Szwajcarii, Finlandii (w tych krajach jeszcze profesor osobiście nadzorował zakładanie rurociągów – o Jeziorze Piburger pisała polska prasa), we Francji, Niemczech, Usa, Kanadzie, Indiach – łącznie w 16 krajach! W samej tylko Europie metoda ta jest stosowana w kilkudziesięciu jeziorach.

Niestety minęło jeszcze sporo czasu zanim i u nas coś drgnęło: w 1982 roku rozpoczęto rekultywację Jeziora Rudnickiego Wielkiego koło Grudziądza. Kolejny polski egzemplarz pojawił się na Śląsku. Jego budowę po długoletnich badaniach przeforsował absolwent olsztyńskiej uczelni dr Maciej Kostecki. Obecnie zespół rurociągów usuwa z dna zbiornika 10 min m3 odtlenionych wód rocznie.

Zainteresowanie poprawą stanu wód na świecie wzrastało a wraz z nim rośnie zainteresowanie „rurą Olszewskiego”. W 2005 roku North American Management Society zaprosiło dr Julitę Dunalską z Katedry Inżynierii Ochrony Środowiska UWM w Olsztynie o przygotowanie i wygłoszenie referatu na temat historii rurociągu Olszewskiego i efektów wieloletniego działania eksperymentu na XXV Międzynarodowym Sympozjum w Madison. Referat spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Wydaje się, że był referatem kluczowym, ponieważ autorka otrzymała o 50% więcej czasu na jego wygłoszenie niż inni referenci. Natychmiast kontakt nawiązali uczeni australijscy i nie wykluczone, że dziś już także jeziora australijskie oczyszczają wody metodą Olszewskiego. Jeśli tak, to w ciągu pół wieku „rura Olszewskiego” opasała świat.

„Inną stroną działalności Przemysława Olszewskiego była praca dydaktyczno-wychowawcza. Stworzył szkołę współczesnej limnologii. Nowe koncepcje znalazły odbicie w wydanym we Francji przez Dussarta podręczniku limnologii. Wykłady profesora przyciągały rzesze słuchaczy dzięki jasności, zwięzłości, pięknej polszczyźnie i oryginalnej formie literackiej. Pod jego kierunkiem wyrosło wielu magistrów, doktorów i docentów. Umiejętnie organizował szeroko traktowane badania kompleksowe prowadzone w całych ekosystemach. Pasja, rzetelność i pedantyczna skrupulatność udzielały się uczniom, pozwalając na właściwe opanowanie warsztatu pracy naukowej. Był żarliwym, daleko naprzód wybiegającym działaczem na polu nauki o ochronie środowiska” – pisała prof. Aleksandra Sikorowa w pośmiertnym wspomnieniu („Wiadomości Hydrobiologiczne” – 1973).

Piękne to i wzruszające słowa, ale on po prostu kochał studentów. Organizował im spływy, wycieczki w swoje ukochane Tatry, ogromnie przeżywał wszystkie bale rybaków tzw. Goplany z pięknymi (i co roku innymi) inscenizacjami o tematyce hydrobiologicznej. Był naukowcem i pedagogiem – zdecydowanie wolał to niż wiążącą się z zaszczytami i pieniędzmi pracą administracyjną. Dlatego odmówił przyjęcia stanowiska Rektora, gdy mu to zaproponowano. Jeszcze 40 lat po śmierci jest najczęściej cytowanym hydrobiologiem na świecie.

„Pozostała po nim Jego myśl twórcza, idea, która będzie w hołdzie dla Niego kontynuowana, rozwijana i doskonalona” – pisała prof. A. Sikorowa.

I tak się stało! Lata płyną, a rura Olszewskiego toczy swoje wody… I coraz ich więcej na świecie!

Z miłością i szacunkiem córka

Irena Olszewska

Komentarze nie są dozwolone.