Pamięci Aleksandra Wołosa

Dopuszczał ryby do głosu

Pamięć o Aleksandrze Wołosie (1934-2014), znakomitym artyście-satyryku, rysowniku, grafiku i malarzu wywodzącym się z kortowskiego środowiska naukowego, kultywuje olsztyńskie środowisko satyryków i dziennikarzy (A. Wołos był m.in. członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich). Od czterech lat organizują oni ogólnopolski konkurs na rysunek prasowy imienia Aleksandra Wołosa. Są to oczywiście prace satyryczne na aktualne tematy. Niedawno zakończyła się czwarta edycja tego konkursu.

Nagrodzone prace można obejrzeć nie tylko na portalach stowarzyszeń plastycznych i Warmińsko-Mazurskiego Oddziału SDP, ale na licznych pokonkursowych wystawach w Olsztynie i różnych zakątkach kraju. Kolejny wernisaż zaplanowano na 26 marca w Olecku, w Galerii Prawdziwej Sztuki im. Andrzeja Legusa. Kuratorem wystawy jest Waldemar Rukść. Tradycyjnie wystawiane są też wybrane prace patrona konkursu.

Aleksander Wołos studiował zootechnikę w Wyższej Szkole Rolniczej w latach 1953-1960 i podjął pracę jako nauczyciel akademicki na Wydziale Zootechnicznym. Uczył (m.in. mnie) podstaw biochemii, gdyż habilitował się w tej dziedzinie.

Aleksander (po studiach zaprzyjaźniliśmy się i byliśmy po imieniu) miał niezwykle szerokie zainteresowania i często sięgał po unikatowe tematy. Moją uwagę zwróciły jego satyry dotyczące rybactwa. Twierdzę, że był prekursorem tej tematyki w Polsce – a może i w Europie.

Ryby, jeden z podstawowych pokarmów człowieka od tysięcy lat, zawsze były przedmiotem podziwu i czci, nawet boskiej. Zachowały się wizerunki ryb malowanych w jaskiniach i na różnych przedmiotach z IV-V tysiąclecia p.n.e. Ale prawie wszystkie ich wyobrażenia, aż do dziś, obracają się w zaklętym kręgu powagi: symboliki religijnej, astrologii, wróżbiarstwa i znaków Zodiaku, rutynowych zajęć człowieka (połowów i handlu rybami), różnych plastycznych ozdobników, fotografii przyrodniczej, wreszcie dodatku ryb do „martwych natur”. Aleksander Wołos wyszedł poza ten kanon – przedstawiał aktualne problemy polskiego rybactwa ze specyficzną ironią – a jego celne puenty są aktualne pod dziś, bo racjonalna gospodarka rybacka w stawach i jeziorach wciąż nie znajduje uznania u władz.

Wybrałem kilkanaście rysunków Aleksandra o rybactwie, publikowanych w wydawnictwach z krajowych konferencji użytkowników jezior: w Waszecie (1996) i Starych Jabłonkach (1997), z XXII konferencji hodowców ryb łososiowatych w Łebie (1997) oraz w poradniku „Łowiska specjalne. Organizacja i zarządzanie” (1998). Jest to ewenement wobec obecnego sztywniactwa naukowych czasopism, za co należy się uznanie dla ówczesnych władz Instytutu Rybactwa Śródlądowego im. S. Sakowicza w Olsztynie, wydawcy tych książek. Aleksander Wołos często wychodził poza satyryczną kreskę, w 2006 roku wydał impresjonistyczny album inspirowany życiem wód – pastelowe „Akweny”.

***

Aleksander Wołos urodził się 12 sierpnia 1934 roku w Hołownie, w uroczym zakątku Polesia Lubelskiego („Kraina Rumianku”, pow. Parczew). Na ścianie tamtejszego ośrodka edukacji regionalnej wisi tablica mu poświęcona, a w środku jest sala wykładowa jego imienia.

Aleksander od wczesnej młodości uprawiał plastyczną pasję: malował, rysował, rzeźbił, próbował różnych technik graficznych. Był w tej dziedzinie samoukiem, ale szybko stał się profesjonalistą. Sporządzał specyficzne narzędzia do malowania, rzeźbienia i grafiki, w której wypracował charakterystyczną osobistą kreskę – nie trzeba podpisu, by poznać jego prace. Projektował okładki licznych książek, biuletynów naukowych w tym informatory i biuletyny naukowe WSR/ART w Olsztynie. Uczestniczył w wielu plenerach, wystawach indywidualnych i zbiorowych, zdobywał nagrody w licznych konkursach krajowych i zagranicznych.

Twórczość Aleksandra Wołosa znana jest w europejskich galeriach, o czym można się przekonać, szperając w Google. Wydał kilka książek i albumów. Jego prace są w kilku muzeach i zbiorach prywatnych. Wielokrotnie nagradzany, także państwowymi odznaczeniami. A jednocześnie był bardzo skromnym i życzliwym człowiekiem.

Doskonale scharakteryzowała go Janina Kalisz w reminiscencjach z wernisażu jego pasteli w 2008 roku:

 

WOŁOS to SŁOWO. Anagram słowa.
Jest znakiem myśli. Myśl kolorowa
Zaklęta w barwie, kresce, pastelu,
Co treścią trafia w sam środek celu.
Czym słowo? – Myślą przez muzę tchniętą
Zawiera humor, satyrę ciętą,
Obraz, co bawi, w zadumę wprawia…
Muza Mistrzowi skrzydła przyprawia.
W szarościach życia stubarwna tęcza,
Wizja subtelna jak nić pajęcza,
Poezja słowa skryta w obrazie,
Dowcip, ironia…– w każdym wyrazie
Jest tyle treści, wątków, przesłania,
Że do refleksji każdego skłania.
To nie traf ślepy, tak być musiało.
WOŁOS – to SŁOWO barwą się stało
Kopalnia wrażeń w każdym obrazie
I natłok myśli…
Tyle, na razie

 

Tekst i zdjęcia Jerzy Pantak

 

Komentarze nie są dozwolone.