Mleczarstwo zostało mi przypisane

Prof. dr hab. Tadeusz Stachowski w 1951 roku zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym w Ostrowie Wielkopolskim. Od tego roku związał się z Kortowem, gdzie w Wyższej Szkole Rolniczej ukończył technologię mleczarstwa. W 1955 roku otrzymał dyplom inżynierski z zakresu przetwórstwa mleczarskiego, a w 1959 roku ukończył studia magisterskie. Następnie w 1962 roku uzyskał doktorat, a w 1970 roku stopień doktora habilitowanego nauk rolniczych z zakresu ekonomiki rolnictwa nadany mu   przez Radę Wydziału Rolniczego. W 1986 roku uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego nauk ekonomicznych, zaś w 1993 roku tytuł profesora zwyczajnego. W olsztyńskich uczelniach (WSR, ART i UWM) zajmował stanowiska od asystenta do kierownika Katedry Ekonomiki Przemysłu Spożywczego, kierownika studium podyplomowego, studium doktoranckiego oraz prodziekana i prorektora. Oto Jego opowieść o czasach, które powoli odchodzą w zapomnienie.

-Po otrzymaniu świadectwa maturalnego – wspomina profesor-dyrektor szkoły namówił mnie bym skorzystał z okazji i udał się na studia do Magnitogorska, na wydział budowy kopalń. Złożyłem papiery (w tym 15 zdjęć), sprawdzili rodzinę, wypytali sąsiadów i. nie przeszedłem skomplikowanej weryfikacji. Koledzy zdołali dostać się na studia do Poznania i Wrocławia, a ja we wrześniu zawieszony w próżni. Wybawieniem okazał się telegram, który przyszedł do dyrekcji liceum, zapraszający na studia w Wyższej Szkole Rolniczej w Olsztynie, na Wydział Mleczarski. Nawet się ucieszyłem, bo jakiś czas byłem młodzieżowym korespondentem Głosu Wielkopolskiego. Gdy kiedyś w naszej ostrowskiej mleczarni zdarzył się wypadek (pracownik wpadł do kadzi z mlekiem) to mnie tam wysłali, bym do gazety coś napisał. W takich okolicznościach zetknąłem się z mleczarstwem i stąd wydało mi się ono bliskie.

Na poczcie popełnili błąd i WSR ulokowali w Wolsztynie pod Poznaniem. Dyrektor szkoły pocieszał mnie – będziesz bliziutko, 2 i pół godziny jazdy pociągiem. Koledzy też poparli ten pomysł, bo przecież trudno było gdzieś się we wrześniu dostać. Po tej pomyłce ja dokumenty zaadresowałem na Wolsztyn. Ktoś jednak zauważył ten błąd i wezwanie na egzamin wstępny przyszło z Olsztyna. Pojechałem. Pisemny był z biologii, a pytania ustne ogólne, taka rozmowa kwalifikacyjna. Po niedługim czasie przyszło pismo, że zostałem przyjęty.

Podróż na studia odbyłem nocnym pociągiem Wrocław – Olsztyn, który w tym czasie jeździł przez Ostrów Wielkopolski. Do przepełnionych wagonów wsiadało się oknami. Koledzy pomogli dostać się do przedziału. Rano na dworcu w Olsztynie poczekałem jakiś czas na trolejbus nr 3. „Trajtkiem” dotarłem na pętlę do Kortowa, na ten pierwszy wjazd przed rektoratem. Tu na środku stały dwa słupki, na których rozwieszona była siatka. Na takim prymitywnym boisku, na pętli trolejbusowej studenci grali w siatkówkę.

Przyszła pora na zakwaterowanie. W dziekanacie usłyszałem: proszę zgłosić się do magazynu, wziąć składane łóżko z materacem i przejść do bloku nr 19. Tam była salka na 15 osób, ale przez kilka dni przyszło nam spać na korytarzu. W sumie w tym budynku mieszkaliśmy cały semestr. Dopiero w marcu otrzymaliśmy wiadomość, że mamy przenieść się do bloku studenckiego nr 1. Właśnie dobiegała końca budowa tego akademika, który już w trakcie robót wykończeniowych był zasiedlany. Myśmy otrzymali pokoje na parterze i wchodziliśmy do nich drabinką przez okno, bo główne wejście nie było jeszcze gotowe. Tam w czteroosobowym pokoju łóżka ustawiliśmy piętrowo. Ja zamieszkałem w tej części budynku, w której potem przez lata była przychodnia lekarska. Po urządzeniu się w akademiku poczułem się studentem.

Początki kortowskiego kampusu

-Warto przypomnieć, że pierwszą rekrutację w uczelni olsztyńskiej przeprowadzono w roku 1950. Pierwsi studenci przybyli z Cieszyna, Łodzi, z uczelni z których powstała WSR. Rok później chętnych z całej Polski na studia w Olsztynie przyjmowały 4 wydziały: Rolniczy, Zootechniczny, Mleczarski i Rrybacki. W tym czasie strukturę organizacyjną Wydziału Mleczarskiego tworzyły katedry: Mikrobiologii, Nauki o Mleku, Technologii Mleczarskiej, Technologii Serowarskiej, Maszynoznawstwa Mleczarskiego oraz Ekonomiki Przemysłu Mleczarskiego i Statystyki Matematycznej. Tymi jednostkami dydaktycznymi kierowali między innymi profesorowie z Cieszyna : Halina Karnicka, Mieczysław Eisele, Tomasz Dziama, Wiktor Wawrzyczek, Józef Budsławski i Franciszek Kuczera.

W początkowym okresie zajęcia odbywały się tu, gdzie potem było studium wojskowe. Obok był budynek 28, za nim blok ogrodnictwa, dalej blok mleczarski, a jeszcze dalej poczta. Niektóre zajęcia odbywały się w wyremontowanym budynku chemii, a potem w tej części, w której było kino Student.

Między kinem a 19-tką było jakieś pomieszczenie gospodarcze i tam wtedy był bar mleczny. Stołówka znajdowała się tam, gdzie teraz jest plac Cieszyński. Była ona z takim dużym charakterystycznym metalowym pojemnikiem, który był wówczas kortowską wieżą ciśnień. Wodę brano z jeziora, w parku był odstojnik i filtry. Chleb przywozili wozem konnym z wojskowej piekarni. Obecna stołówka powstała dużo później i z dumą mówiło się, że była w tym czasie najnowocześniejsza w Polsce.

Kto pamięta te zawiłości?

-Na początku studia kończyło się skromnie ze stopniem inżyniera. Ambicji natomiast nie brakowało. Profesorowie M. Eisele i J. Budsławski kombinowali co nowego zrobić i ostatecznie dla kortowskich inżynierów powołali kurs magisterski. Dzięki temu pomysłowi, jako asystenci robiliśmy magisterkę. Były to studia dwustopniowe z oddzielnymi dyplomami. To był tylko okres przejściowy, bo dość szybko utworzono jednostopniowe studia inżyniersko-magisterskie. Po kilku latach pojawił się nowy pomysł i zostałem pierwszym kierownikiem uczelnianych studiów doktoranckich.

W sumie związany byłem z Kortowem od jesieni 1951 roku. Na emeryturę oficjalnie przeszedłem po 50. latach, ale nadal związany byłem z naszą Katedrą Ekonomiki. W ciągu tego czasu byłem między innymi na Wydziale Mleczarskim prodziekanem do spraw studiów zaocznych. Byłem też prorektorem do spraw rozwoju i do tej funkcji dołączono mi koordynowanie pracą Rolniczych Zakładów Doświadczalnych. Mieliśmy wówczas majątki między innymi w Pozortach, Bałcynach, Łężanach, Zajączkach i Starym Dworze, w których badania naukowe realizowało 16 instytutów.

Byłem świadkiem awansu naszej uczelni od WSR, przez ART do Uniwersytetu. Te przemiany były procesem, z którym wiązały się zmiany nazw wydziałów, katedr i zakładów. Pamiętam też problemy z obecną nazwą. Ostatecznie zostało jak jest. Długie lata byłem przewodniczącym uczelnianej komisji statutowej i przez parę kadencji szefem komisji wyborczej do wyboru władz rektorskich UWM.

Nowości pojawiały się z przeszkodami

-W pierwszych latach, jako asystenci, sami robiliśmy sobie pomoce naukowe. Rysowało się plansze, różne tabele i z takim zwojem bristolu szło się na wykład. Po czasie w ekonomice rolnictwa pojawił się Marian Michałowski. Ów „naukowy kreślarz” okazał się niezastąpiony przy sporządzaniu wykresów, plansz i rycin.

Oczywiście nie było komputerów. Obliczenia robiliśmy na zwykłym liczydle. Nie było pomyłek! Liczydło, na którym wykonywaliśmy rachunki, pochodziło z wytwórni w Ostrowie Wielkopolskim. Tą „pomoc naukową” zostawiłem na pamiątkę w katedrze. Po czasie nastały prymitywne maszyny liczące – „kręciołki” i „rowery”. W pomieszczeniach nad nami utworzono laboratorium komputerowe, w którym stała ODRA – wielka jak połowa meblowego segmentu. Pojawiły się też komputery PC. Tam odbywały się szkolenia, podczas których jeden monitor przypadał na dwóch.

Na moim biurku nigdy nie było sprzętu komputerowego. Z tej przyczyny, że zawsze mieliśmy fundusze na jeden zestaw. Pierwszy komputer dostał asystent, któremu okazał się rzeczą konieczną. Potem w kolejce ustawili się następni. Gdy były pieniądze i przyszła pora na mnie, to ten pierwszy komputer się popsuł. Wyskoczyłem z kolejki i tak bez komputera doczekałem emerytury. Oczywiście w naszej pracy wszelkie obliczenia ekonomiczne i statystyczne były ważne, ale ważniejsza była idea, która już wówczas nam przyświecała. Dotyczyła ona problemów wykorzystania ekonomii w gospodarce energią, łącząc te zagadnienia z ekologią  i środowiskiem.

 

Wspomnienia opracował

Mirosław Rogalski

 

Podpisy pod zdjęcia

Dyplom Ukończenia Studiów Wyższych stopnia I-go na Wydziale Mleczarskim Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie (1955 rok)

Prof. dr hab. Tadeusz Stachowski z historycznym dziś dyplomem

 

Komentarze nie są dozwolone.