To artysta drży w ekstazie przy swojej palecie

Tematyka malarstwa Teresy Kosman jest rozległa: przyroda, kwiaty, zwierzęta, jednak najważniejszym motywem są portrety, to właśnie w nich autorka realizuje się jako malarka. Czasem wydaje się, że osobę portretowaną otacza szczególnym kultem, tak, jakby chciała oddać należną jej cześć za misję pełnioną w swoim życiu.

W treści przekazu sporadycznie zobaczymy symbole. Nie zobaczymy też stałych elementów czy metafor, ale realizm. Wydaje się, że to właśnie on przyczynia się do wciąż zwiększającej się liczby miłośników i odbiorców takiego malarstwa. Całości przekazu dopełnia wręcz obsesyjna uwaga malarki, skierowana na oczy, które gdzieś pędzą, myślą, śpiewają, tańczą albo śmieją się. Wędrówka po zakamarkach portretu zawsze dostarcza mi psychologicznej, intelektualnej i estetycznej przyjemności. W każdej malarskiej pracy zamknięta jest jej pasja: trud i radość tworzenia.

Obrazy Teresy Kosman budziły mnie niejeden raz. Przyspieszały na tyle bicie serca, że słyszałam w skroniach szum krwi. Boję się zamieniać je w słowa, ale… to się już stało. Prezentowane ostatnio  płótna, na wystawach zatytułowanych „Osadnictwo powojenne w Olsztynie” /Warmia i Mazury/ oraz  ”Spopieleni”, nie przyniosły mnie, dziecku wojny, ukojenia, ale wielce wzruszyły i poruszyły. Powstałe wiersze są jakby ich ilustracją, a dla ofiar wojny mogą być swoistym requiem.

XXX

wierszu

wydobyty z pamięci dziecka wojny

wznieś się i rozwiń bandaże

zabliźnionych ran i ocalałych zmysłów

wydobądź z jarzma gór rzeki prawdy

nie znające zmyleń

żyj jak czerwony mak na ocalałej ziemi

nim na kamienne słupy ciemnego pożądania

spadną łzy i zgaszą w zarodku iskry nienawiści

nie umieraj

nie milcz

 

Wojennej matce

zmęczonym brukiem człapię

za tobą

niema

na odludziu

nietutejsza już matko

zanurzona w modlitwie

i wystrojona w niebotyczność

na wieki

pragnę zobaczyć

głodne miłości twoje oczy

wyżebrać skargi

spokojny sen

przebaczenie

matko wojenna

jedyna

ostatnia

 

Wyrosła na gruzach

tam gdzie wojenne zjawy

przyjęły postać pozornej martwoty

brzoza głosi wiosenne monologi

o barwach świata

soki istnienia płyną

ku cukrowym obłokom

rozwijaj się życie

nie wymykaj

biegnij

wyprzedzaj zło

i nawet w potrzasku

zarażonego świata

zwyciężaj

 

Hanna Fogel

 

*To nie kolory drżą

to artysta drży w ekstazie przy swojej palecie – Marc Chagall

 

Komentarze nie są dozwolone.