W pobliżu bisującej piątki

Kiedy lato w tym roku zaczęło nabierać rumieńców, na początku czerwca powstała nieśmiała myśl o spotkaniu, a sygnał popłynął ze strony Stowarzyszenia Absolwentów. Tuż przed wybuchem pandemii, z nieocenioną pomocą Pani Agnieszki Szulich, miałam całkowicie zaplanowane spotkanie kolegów naszego rocznika. Jednak czas, który nastąpił odmienił nasze myślenie oraz codzienność na długie miesiące, potęgując ogrom trosk, niepokojów i trudnych do ogarnięcia złych nastrojów.

Na początku czerwca przebywałam w Ustce. Tam też dodzwonił się do mnie Jasio Prusik z informacją, że poszukuje mnie Pani Agnieszka ze Stowarzyszenia Absolwentów. Gdy się skontaktowałam, okazało się, że jeśli będą chętni Stowarzyszenie będzie pomagać w zorganizowaniu spotkań roczników Absolwentów. Tak więc szybko zadzwoniłam do Wojtka Pohla, naszego niestrudzonego starosty od początku studiów, czy w sytuacji którą mamy obecnie będą chętni (przynajmniej 20 osób), aby podjąć się organizacji spotkania. Napisałam krótkie zaproszenie do Koleżanek i Kolegów w sposób następujący:

„Czas letni przysparza dobrego nastroju. Choć trwamy w ograniczeniach towarzyszącej środowisku „koronki”, zaświtała mi myśl o jeszcze jednym spotkaniu. Za rok dobrnęlibyśmy do bisującej piątki od zakończenia studiów, ale ….. może uda nam się skrzyknąć nieco wcześniej, gdyż wirus odrobinę przycichł, zaś czas nie jest dla nas sprzymierzeńcem!!! Tak więc przybądźmy do Kortowa, aby się spotkać ze wspomnieniami w lepszym nastroju.”

No i nie zawiodłam się. Wojtek użył swojego wdzięku i łagodnej perswazji, na co odpowiedziało 24 osoby, więc jeśli wziąć pod uwagę, że na starcie było nas 90 osób, a pięcioletnie koleje tasowały przynajmniej jedną 25 – osobową grupę, to w zamian dochodziła porównywalna „ekipa spadochroniarzy”, co pozwalało na zbilansowanie liczebne. Upływający czas jednak przysparza smutnych wiadomości o opuszczeniu ziemskiej rzeczywistości i coraz częściej docierają do nas takie wieści, a dotyczy to 27 osób. Tak więc Ci koledzy, którym zdrowie pozwoliło i mieli ochotę się spotkać przybyli w piątek 3 września br., niemal zaraz po opuszczeniu Kortowa przez uczestników Campus Polska Przyszłości, a więc przypadł nam pierwszy termin zjazdowy w licznie obleganym tegorocznym wrześniu. Policzyliśmy, że udało nam się skrzyknąć już po raz ósmy. Są tacy koledzy którzy zaliczyli wszystkie nasze spotkania lub opuścili tylko jedno z nich. Myślę tutaj ze wzruszeniem o Jasi Marczyk – Musiał, która przyjeżdża na Warmię do Olsztyna z Nowego Sącza z przesiadkami jadąc wiele godzin, a przed pożegnaniem pyta kiedy się znów spotkamy. Także wytrwała jest grupa z wybrzeża, która najczęściej podróżuje z Bodo Englingiem oraz wielu kolegów z  Mazowsza, ale też dopisała grupa olsztyńska oraz z okolic Warmii i Mazur z „pewniakiem” Bolkiem Krzywdą na czele, zaś ziemię świętokrzyską reprezentował kolejny „pewniak” Józek Faszczewski. Również Rysio Sławiński z Białegostoku, każdorazowo wyczekiwał wieści o organizowaniu kolejnego zjazdu, tym razem zdrowie nie pozwoliło mu spotkać się z nami. Napisał do nas list, prosząc o przysłanie wspólnego zdjęcia. Podobnie kilka innych osób, m.in. Ninka Ruszczyńska, która też wcześniej opuściła tylko jedno spotkanie, prosiło o fotograficzne utrwalenie naszego spotkania i podzielenie się z nimi. Okolicznościowe uwiecznienie grupy, świętującej bisującą piątkę, zrealizował Pan Jacek w pobliżu wydziałowego audytorium im. Prof. Eugeniusza Pijanowskiego, nestora polskiego mleczarstwa i technologii żywności.

Pogoda dopisała nie tylko na początkowe spotkanie, które odbyło się przy grillu w Klubie Absolwenta ARTON. Jednak z powodu covidowych obostrzeń cały nasz program zjazdowy miał miejsce w gościnnych podwojach klubu ARTON. Sobotni wieczór upłynął przy stole zastawionym ciekawymi i smacznymi potrawami, a dźwięki muzyki zachęcały do tańca, co też miało miejsce dość często. W trakcie tego wieczoru uroczyście podkreśliliśmy fakt, wyrażając uznanie Wojtkowi – naszemu staroście – którą to funkcję pełni „na ochotnika” przez wiele, wiele lat. Podziękowanie zawierało nasze autografy wraz z najlepszymi życzeniami, a mnie Wojtek obdarował bukietem pięknych, białych róż, za które serdecznie dziękuję. Były jeszcze wspominania i kameralne wieczory w akademiku, ale po niedzielnym śniadaniu trzeba się było rozstać i wszyscy z daleka mieli do pokonania drogę powrotną.

 

 

Maryla Soral-Śmietana

 

Komentarze nie są dozwolone.