Z mojej perspektywy – dr inż. Janusz Lorenz

Poproszono mnie o napisanie wspomnień z różnych okresów, np. studiów, pracy zawodowej i działalności społecznej. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem wspomnieć powstanie Uniwersytetu, kolegę ze studiów Norberta Poślednika i swoją społeczną działalność.

Powstanie Uniwersytetu z mojej perspektywy

Jak każdy absolwent jestem emocjonalnie silnie związany z uczelnią, dlatego zacznę od powstania Uniwersytetu, choć na ten temat sporo już napisano. Sporo, ale – niestety – nie wszystko, i subiektywnie. Jako świadek i uczestnik wydarzeń poprzedzających powstanie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie przypomnę pomijane w publikacjach fakty.

W w okresie piastowania przeze mnie funkcji wojewody olsztyńskiego, a więc w latach 1993-1997 następowały przeobrażenia polityczne, które wywierały ogromny wpływ na sytuację gospodarczą tak kraju, jak i województwa. Dostępna w regionie oferta kształcenia pozostawała niezmienna. Następowała likwidacja Państwowych Przedsiębiorstw Gospodarki ! i wszelkich powiązanych z nimi zakładów, a także filii wielu np. warszawskich firm. Zmniejszając produkcję, zarządy tych firm likwidowały terenowe oddziały – także oddziały znajdujące się w naszym regionie. Ta pozornie niezwiązana z tematem kwestia przełożyła się na znaczący wzrost bezrobocia w województwie. Przedsiębiorstwa zlikwidowano, a ludzie pozostali, w tym młodzież pozbawiona jakichkolwiek perspektyw, bo przecież sytuacja finansowa rodziców nie pozwalała na wysyłanie młodych na uczelnie w innym województwie, a olsztyńskie szkoły kształciły na kierunkach nie- dających szans na zatrudnienie. Władze dawnej Akademii Rolniczo-Technicznej kierowały się wyłącznie rachunkiem ekonomicznym i umacnianiem pozycji uczelni, nie dostosowując oferty kształcenia do oczekiwań społeczeństwa i zmieniających się realiów. Z kolei władze Wyższej Szkoły Pedagogicznej chciały otrzymać jak najwięcej zasobów materialnych i rozwijać się w dotychczasowych specjalnościach (a więc też bez większych zmian) w oparciu o posiadaną kadrę. Sytuację dodatkowo pogarszał brak współpracy między tymi uczelniami, zawzięcie ze sobą konkurującymi. Stałem na stanowisku, że niedopuszczalne jest produkowanie absolwentów wyższej uczelni – jak to określałem – na skład. Świadomy sytuacji w regionie i konieczności zadbania o perspektywy dla jego młodych mieszkańców, jako wojewoda utworzenie nowoczesnego uniwersytetu uczyniłem jednym ze swoich głównych celów. Jego realizacja nie była łatwa, gdyż nasze województwo, chociaż nie brakowało w nim ludzi mądrych i życzliwych tej idei, było jednak bardzo skonfliktowane politycznie. Interes danego ugrupowania bardzo często przeważał nad interesem ogółu, więc w dużej mierze skazany byłem na samotną batalię i niekonwencjonalne metody działania.

Był to, w mojej ocenie, dobry moment, by powiedzieć sobie nawzajem parę słów prawdy. Stało się to na posiedzeniu senatu WSP. Prawda była taka, że ministerstwo stawiało bardzo wysokie wymagania uczelniom pretendującym do statusu uniwersytetu, a poziom kształcenia i opinia o WSP, mającej stanowić jeden z filarów przyszłego UWM, pozostawiały wiele do życzenia. Konieczna była także zmiana i dostosowanie do potrzeb rynkowych oferty kształcenia ART. Spełnienie tych wymagań postawiłem jako jedyny warunek mego zaangażowania w tę inicjatywę, kładąc jako argument wszystkie swoje wpływy w ministerstwie, koncepcję zaplecza mieszkaniowo-dydaktycznego przyszlego uniwersytetu oraz pomoc finansową.

Pamiętam, że to posiedzenie opisała w 1994 r. „Gazeta Olsztyńska”, opatrując artykuł nadtytułem Wojewoda chce uniwersytetu i tytułem Marchewka i kij. Paradoksalnie było w tym wiele prawdy, bo przedsięwzięcie nie tylko nie miało zwolenników w Warszawie – nie brakowało mu też przeciwników w regionie, w tym w strukturach wymienionych powyżej uczelni.

Bardzo potrzebna była wysoko wykwalifikowana kadra samodzielnych pracowników naukowych, w tym humanistów. Takiej kadry na naszych uczelniach mieliśmy zbyt mało, trzeba więc było zachęcić ludzi do przenosin na olsztyńskie uczelnie. Nie czekając na inicjatywę władz szkół wyższych, na inauguracji roku akademickiego 1996/1997 (która wtedy odbyła się w WSP) zadeklarowałem, że do czerwca następnego roku zostanie przekazanych na rzecz kadry naukowej przyszłego uniwersytetu 36 mieszkań. Znacznie później dowiedziałem się, że bardzo istotnym czynnikiem, w wielu przypadkach wręcz mającym decydujący wpływ na pozytywną decyzję osób rozważających zatrudnienie na naszych uczelniach, było jednoznaczne i głośno artykułowane poparcie wojewody – jako przedstawiciela rządu – dla tego przedsięwzięcia. Uwiarygodniało ono ofertę.

Idea utworzenia uniwersytetu powstała wcześniej

Już wtedy zostały podjęte konkretne inicjatywy na szczeblu władz wojewódzkich, w tym próba wyjścia naprzeciw oczekiwaniom społecznym i realiom rynkowym. Jak już wspomniałem, trudna sytuacja gospodarcza województwa wymagała zastosowania nadzwyczajnych środków i szybkiego działania. Rzeczywiście nie było w Polsce drugiego wojewody tak zdeterminowanego i oddanego sprawie utworzenia uniwersytetu, a także gromadzenia przeznaczonych dla niego zasobów. Żaden z urzędujących w tym czasie wojewodów nie podjął tak radykalnych kroków. O ile wszyscy potrzebowali uniwersytetów (Bydgoszcz, Białystok, Kielce, Rzeszów, Zielona Góra), o tyle nikt nie miał odwagi ryzykować kariery dla przedsięwzięcia o tak wielkim rozmachu, realizowanego bez żadnego wsparcia finansowego ze Skarbu Państwa.

Idea połączenia olsztyńskich uczelni wyższych i utworzenia ośrodka uniwersyteckiego powstała jednak wcześniej, przy ogromnym udziale Olsztyńskiego Forum Naukowego. Przed samymi świętami Bożego Narodzenia, 21 grudnia 1993 r., zostałem powołany na urząd dziesiątego pq wojnie wojewody olsztyńskiego. Jeszcze przed sylwestrem tego roku spotkałem się z przewodniczącym Olsztyńskiego Forum Naukowego panem prof. Tadeuszem Krzymowskim, w sprawie powołania w Olsztynie uniwersytetu.

Doniesienia prasowe o konkretnych, wymiernych działaniach pojawiły się w „Gazecie Olsztyńskiej” w 1995 r. Mówiły one o powstaniu uniwersytetu w 2000 r., o braku możliwości jego wsparcia z budżetu państwa, o tym, że jako wojewoda zadeklarowałem zgromadzenie majątku na tzw. start w postaci 14 ha ziemi, czterech hoteli robotniczych (np. budynek obecnego hotelu „Kopernik” w Olsztynie), 18 mieszkań, kilku budynków w granicach Olsztyna (w tym budynków po jednostce wojskowej przy ul. Artyleryjskiej), trzech kondygnacji budynku przy ul. Głowackiego 28 oraz ośrodka rekreacyjno-wypoczynkowego w Pieckach. Wszystkie te zasoby przekazano utworzonej zawczasu spółce Przedsiębiorstwo Obsługi „Uniwersytet Warmińsko-Mazurski”.

Zadaniem spółki było generowanie zasobów dla przyszłego uniwersytetu. Przedsiębiorstwo w tej formie, jako spółka Skarbu Państwa, miało być zarządzane przez uniwersytet po jego utworzeniu. Wiem, że nie wszystkim podobała się ta nazwa. Jednak tą decyzją chciałem dać do zrozumienia, że trzeba kończyć z dyskusjami o tym, jaki ma być uniwersytet, czy z WSP, czy bez, i czy „przypadkowe społeczeństwo” Warmii i Mazur zasłużyło na niego. Po prostu, musi być, mimo że pewna pani profesor wyraziła się negatywnie o naszym społeczeństwie, pisząc: „niezwykle niski jest natomiast poziom świadomości obywatelskiej, kultury, jak również zainteresowania kulturą, sztuką, polityką itp., dziedzinami, które liczą się w dobie obecnej w życiu społecznym”.

Spółka Przedsiębiorstwo Obsługi „Uniwersytet Warmińsko-Mazurski” została założona 3 listopada 1995 r. w siedzibie Urzędu Wojewódzkiego, a więc na cztery lata przed powołaniem uniwersytetu. Było to potwierdzenie, że uniwersytet będzie i nie ma od tego odwrotu. Pamiętam, że wtedy jeszcze trwały na uczelniach zacięte dyskusje na temat nazwy uniwersytetu. Optowano za nazwą Uniwersytet Olsztyński, Zawierając w nazwie przedsiębiorstwa frazę „Uniwersytet Warmińsko-Mazurski , pośrednio wpłynąłem na jego nazwę. Niestety, po moim odejściu ze stanowiska wojewody mój następca zmienił statut spółki, nazwę i funkcję przedsiębiorstwa, nie kończąc rozpoczętych przeze mnie działań. Spółkę przekształcono w Przedsiębiorstwo Usług Hotelarskich, zatracając jej pierwotne przeznaczenie i jednocześnie majątek, wskutek czego odebrano uniwersytetowi możność skorzystania z części pierwotnie przeznaczonych dla niego zasobów. Szkoda, gdyż plany były wspaniałe i – co ważne – realne. Należało tylko dokończyć to, co zacząłem…

Nastawienie władz uczelnianych i kadry naukowej

Pomimo wyjątkowo dobrych warunków tworzonych za mojej kadencji, rektorzy olsztyńskich uczelni wyższych chcieli jeszcze długo dyskutować o idei kształcenia uniwersyteckiego – mimo wielu składanych publicznie deklaracji, że uznają konieczność powołania uniwersytetu. To samo można powiedzieć o części profesury. Dyskusja dla faktu samej dyskusji często jest elementem życia akademickiego. Niestety, w tym przypadku nie służyła praktycznie niczemu, a cel – powstanie uniwersytetu – oddalał się.

Środowiska naukowe ART i WSP, które miały stanowić trzon kadry uniwersytetu, długo nie mogły dojść do porozumienia. Dopiero mediacyjne zdolności wyjątkowej osobowości – prof. Tadeusza Krzymowskiego, przewodniczącego OFN, wsparte przeze mnie jako wojewodę, spowodowały, że marzenie społeczności lokalnej o uniwersytecie mogło się spełnić.

Nie bez znaczenia był fakt, że realizację tego marzenia odsuwały w czasie terminy zakończenia kadencji rektorów obu uczelni. Miały one wpływ na spowalnianie działań, ponieważ rektorzy chcieli jak najdłużej pełnić swoje funkcje. Uczestniczyłem wielokrotnie w posiedzeniach senatów obu uczelni, przekonując nie tylko nowych rektorów, ale i całą kadrę o potrzebie wspólnych działań. Zachęcałem do tego, wskazując na przyszłe korzyści regionu i samych naukowców. Ostatecznie, jeszcze podczas mojego urzędowania i w mojej obecności, senaty obu uczelni podjęły uchwały wyrażające chęć utworzenia uniwersytetu.

Zachowania spowalniające powołanie uniwersytetu pchnęły mnie nawet do próby szantażu – zagroziłem, że jeżeli środowiska naukowe obu uczelni nie dojdą do porozumienia i nie stworzą z myślą o przyszłym uniwersytecie dobrego programu kształcenia, doprowadzę wkrótce do powstania w Olsztynie filii innych uniwersytetów, i aby przyspieszyć decyzję środowiska naukowego – spowodowałem uruchomienie w Olsztynie (w salach Urzędu Wojewódzkiego) wykładów Wydziału Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zajęcia zaczęły się 1 października 1994 r. zaś rację bytu straciły z chwilą powołania uniwersytetu.

Dumny jestem, że przedstawiciele lokalnych społeczności żarliwie poparli działania na rzecz uniwersytetu, w przeciwieństwie, niestety, do niektórych naukowców, których nazwisk wymieniał nie będę. Powiem jedynie, że odczuwam pewną satysfakcję, widząc ich w pierwszych rzędach widowni podczas uroczystości uniwersyteckich. W kolejnych latach uchwały o poparciu działań w sprawie powołania uniwersytetu i stanowiska w tej sprawie podejmowały chociażby Sejmik Samorządowy Województwa Olsztyńskiego, Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich czy Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego. Każdy taki głos był na wagę złota.

Niestety, nie dla wszystkich korzyści były oczywiste

Połączenie olsztyńskich uczelni wyższych było nie w smak ART – placówce naukowo-badawczej i dydaktycznej bardzo wysoko lokującej się we wszelkich krajowych rankingach uczelni wyższych o charakterze zawodowym, w przeciwieństwie do WSP. Po wyborach parlamentarnych, gdy złożyłem urząd wojewody na rzecz mandatu senatora, powstała nawet, utrzymywana w wielkiej tajemnicy, koncepcja powołania uniwersytetu na bazie ART i Wyższego Seminarium Duchownego, bez udziału WSP. Projekt ten pozbawiony był sensu i merytorycznych wartości.

Nie byłem nigdy przeciwnikiem wprowadzenia wydziału teologii do uniwersytetu, jednak każdy myślący człowiek, będący realistą, musiał zdawać sobie sprawę, że uniwersytet to – także – przynajmniej trzy wydziały humanistyczne. Bez WSP, z jej kadrą naukowo-dydaktyczną zasiloną przez zachęconych korzystnymi warunkami życia i tworzenia naukowców z innych ośrodków uniwersyteckich (to właśnie WSP otrzymała najwięcej mieszkań dla humanistów przybywających do Olsztyna), powstanie uniwersytetu byłoby jedynie wytworem chorej wyobraźni.

Wiedziałem, że decyzje o powołaniu uniwersytetu w Olsztynie będą rodziły się z dużymi oporami, gdyż zwolennicy uniwersytetów o profilu technicznym nie byli wtedy im przychylni. Należał do nich nawet prof. Jerzy Zdrada – późniejszy pełnomocnik ministra Handkego do spraw utworzenia uniwersytetu.

Miałem świadomość, że uzyskanie pozytywnych opinii o Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim będzie bardzo trudne, gdyż przedstawiciele renomowanych polskich ośrodków akademickich z paru powodów w sposób lekceważący podchodzili do kadry olsztyńskich uczelni wyższych – rolniczo- -technicznej i pedagogicznej. Jedną z trudności było to, że uniwersytet miał być tworzony w regionie określanym swego czasu jako „czerwone zagłębie”, zaś opinie wydać mieli reprezentanci uczelni znanych z opowiadania się za przeciwną opcją światopoglądową. Chcąc doprowadzić do realizacji zamierzonego celu, musieliśmy zmobilizować siły i środki gwarantujące pozyskanie jak największej liczby samodzielnych pracowników naukowych. Szło o to, by Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie powstał i był już na starcie uczelnią autonomiczną.

Tak też się stało. Ten uniwersytet należał się Warmii i Mazurom bez niczyjej łaski. A ze sposobu jego tworzenia możemy być wszyscy dumni. W dużej części również ja odczuwam z tego powodu satysfakcję. Towarzyszyła temu wielka determinacja i cała stanowczość, którą pamięta wielu ludzi, w tym środowiska związane z Ośrodkiem Badań Naukowych – bowiem pojawiła się także koncepcja włączenia Ośrodka wraz z jego zasobami w struktury uniwersytetu.

Wizja uniwersytetu – wizja miasta i regionu

Chcąc uniknąć negatywnych emocji w środowiskach naukowych i doprowadzić do szybkiego powołania uniwersytetu, nie prowadziłem żadnych sporów na temat koncepcji przyszłej uczelni. Wiedziałem bowiem, że moim naczelnym zadaniem było doprowadzenie do powstania uniwersytetu z prawdziwego zdarzenia, kształcącego na potrzebnych, oczekiwanych kierunkach. I powstał.

Wiele nowoczesnych uniwersytetów nadaje charakter i rangę miastom, nobilituje je. Istnienie ośrodka akademickiego czyni te miasta ważnymi. W dobie podupadającej gospodarki powstający uniwersytet nie tylko otworzył przed Olsztynem nowe perspektywy rozwoju, ale także stał się największym pracodawcą w regionie. Gdy odchodziłem ze stanowiska wojewody, stan organizacyjny przyszłego uniwersytetu pozwalał na tworzenie wydziałów tak, by posiadały prawo habilitowania naukowców z tytułem doktora. W takiej sytuacji łatwo jest zmienić koncepcję uniwersytetu w szczegółach, nazwać inaczej wydziały. Dysponując wybitną kadrą, kadrą w nadmiarze, można, jak w wojsku, przeformować jednostkę zgodnie z wymogami czasu – i własną wizją.

30 grudnia 1996 r. z mojej inicjatywy – jako wojewody olsztyńskiego – i z udziałem posła prof. Tadeusza Iwińskiego odbyło się w Warszawie spotkanie z ministrem edukacji narodowej prof. Jerzym Wiatrem, na które zostali zaproszeni przez wojewodę: prezes OFN prof. Tadeusz Krzymowski, rektor ART prof. Stefan Smoczyński i rektor WSP prof. Andrzej Staniszewski. Panu ministrowi wręczono pismo datowane na 23 grudnia 1996 r., sygnowane podpisami obu rektorów, prezesa OFN i wojewody olsztyńskiego. Wyraziłem pełne poparcie dla przedstawionej przez prof. T. Krzymowskiego ogólnej koncepcji i proponowanego harmonogramu działań, przedstawiając zakres planowanej pomocy ze strony władz wojewódzkich. Poseł T. Iwiński omówił znaczenie idei utworzenia uniwersytetu dla regionu warmińsko-mazurskiego. Stanowisko poparcia wyrazili w swoich wystąpieniach obaj rektorzy. Po około godzinnej roboczej naradzie minister J. Wiatr wyraził pełne poparcie koncepcji i proponowanych działań, uznanie za zaawansowany stopień przygotowań i zaakceptował wniosek o potrzebie powołania w Olsztynie pełnomocnika ministra edukacji narodowej ds. opracowania koncepcji organizacyjnej i programowej uniwersytetu w Olsztynie. Zgłosiłem prof. Krzymowskiego jako kandydata do pełnienia tej funkcji. Pismem z 20 stycznia 1997 r. minister edukacji narodowej Wiatr Powierzył prof. Krzymowskiemu wspomnianą funkcję pełnomocnika ministra. Był to dowód osobistego zaangażowania się ministra Wiatra i dowód popracia Ministerstwa Edukacji Narodowej dla koncepcji powołania w Olsztynie uniwersytetu przez połączenie obu państwowych szkół wyższych podległych ministerstwu w jedną jednostkę, nazwaną Uniwersytetem Olsztyńskim. Rozpoczął się nowy okres – oficjalnego działania na terenie Olsztyna pełnomocnika ministra.

31 marca 1997 r. zorganizowałem spotkanie z przebywającym w tym dniu w Olsztynie premierem Włodzimierzem Cimoszewiczem. Na tym spotkaniu prof. Krzymowski zreferował premierowi koncepcję i stan przygotowań do powołania w Olsztynie uniwersytetu. W spotkaniu uczestniczyli również rektor ART prof. Smoczyński i rektor WSP prof. Staniszewski. Jako włodarz województwa, ponownie podkreśliłem swoje pełne poparcie dla idei tworzenia w naszym mieście ośrodka uniwersyteckiego i przedstawiłem planowaną pomoc rzeczową w zakresie przekazania uniwersytetowi budynków i mieszkań dla nowo angażowanej kadry. Premier W. Cimoszewicz wyraził duże zainteresowanie przebiegiem prac organizacyjnych związanych z tworzeniem uniwersytetu w Olsztynie, szczególnie ze względu na jego starania o utworzenie uniwersytetu w Białymstoku. Wyraził swoje pełne poparcie i życzył nam szybkiego zrealizowania ambitnych planów. Otrzymałem wtedy od premiera zapewnienie, które upewniło mnie, że moje działania na rzecz uniwersytetu są akceptowane.

19 kwietnia 1997 r., w spotkaniu w Olsztynie z prezydentem Rzeczypospolitej Aleksandrem Kwaśniewskim, korzystając z mojego zaproszenia, uczestniczyli obaj rektorzy oraz prezes OFN. Także i tu przedstawiłem autorów idei i stan przygotowań do powołania uniwersytetu w Olsztynie. Wyraziłem swoje gorące poparcie i zadeklarowałem daleko idącą pomoc. Prezydent A. Kwaśniewski życzył, aby powołany uniwersytet był silną jednostką naukową i dydaktyczną oraz by powstał nie później niż w dwutysięcznym roku.

Fundacja na rzecz Utworzenia i Rozwoju Uniwersytetu Olsztyńskiego

Przed nami była jeszcze daleka droga. 12 maja 1997 r. z mojej inicjatywy i w moim gabinecie w Urzędzie Wojewódzkim zawiązana została Fundacja na rzecz Utworzenia i Rozwoju Uniwersytetu Olsztyńskiego. Powołano Radę Fundacji, ze mną jako przewodniczącym, oraz prezesa Fundacji w osobie prof. Andrzeja Hopfera. W skład Zarządu Fundacji weszli: prof. Krzymowski, prof. Smoczyński i prof. Staniszewski. Instytucje założycielskie wniosły pierwszą obligatoryjną wpłatę, z której powstała kwota w wysokości około 50 000 zł.

Fundacja o proponowanym statucie nie została ze względów formalnych zarejestrowana przez Sąd w Warszawie, zgromadzone środki finansowe w wysokości około 400 000 zł zdeponowano na koncie bankowym OFN i w 2001 r. przekazano na rzecz nowo powołanej przez UWM fundacji wspierającej rozwój uniwersytetu. Częściowo posłużyły one OFN-owi na stypendia i nagrody związane z rozwojem uzdolnionej kadry naukowej uniwersytetu. Pozostałą kwotę 278 000 zł przeznaczono na zakup nowoczesnego systemu komputerowego dla Biblioteki Głównej.

Sprawy mieszkań

Jak już wspomniałem, jako wojewoda stworzyłem możliwość przydzielenia komfortowych mieszkań nowo angażowanym profesorom i doktorom habilitowanym – naukowcom chcącym przeprowadzić się do Olsztyna z innych ośrodków akademickich. Istotą jednak było nie tylko przydzielanie mieszkań, na wniosek Zarządu OFN, aktualnie angażowanym pracownikom, ale także stworzenia takich ram prawnych i organizacyjnych w zakresie przydziału mieszkań, które umożliwiłyby zamieszczenie na stronie internetowej OFN-u informacji, że nowo organizowany w Olsztynie uniwersytet poszukuje wybitnych i uzdolnionych profesorów określonych specjalności i każdemu z nich zapewnia przydział mieszkania w Olsztynie.

Informację i ofertę zatrudnienia wysłano do 20 wybranych dziekanów odpowiednich wydziałów uniwersytetów w Warszawie, Wrocławiu, Lublinie, Toruniu, Poznaniu, Katowicach, Lodzi, Szczecinie i Krakowie. Warto przypomnieć, że tylko w 1997 r. Zarząd OFN rozpatrzył i pozytywnie zaopiniował 25 wniosków o przydział mieszkań nowo angażowanym pracownikom naukowo-dydaktycznym, których zatrudnienie było niezbędne do uzupełniania brakującej kadry przyszłego uniwersytetu.

Powierzenie przez wojewodę olsztyńskiego Zarządowi OFN-u kwalifikacji kandydatów do zatrudnienia w obu uczelniach, pod kątem ich przyszłej przydatności w uniwersytecie i celowości przydziału im mieszkań, miało swoją wymowę i znaczenie, gdyż podkreślało rolę OFN-u w środowisku i wiązało urzędujących rektorów z tą instytucją.

Nie wszystko przebiegało zgodnie z planami

W listopadzie 1997 r. utworzony został Komitet ds. Utworzenia Uniwersytetu Olsztyńskiego. Wynik wyborów parlamentarnych w dużym stopniu pokrzyżował jednak działania, które zapewnić miały uniwersytetowi jeszcze większy rozmach i lepszą perspektywę rozwoju na naszej ziemi – w tym zasobności materialnej. Dobrze się stało, że działania przygotowujące zaplecze materialne podjęte zostały znacznie wcześniej. Do nich należało stworzenie przeze mnie możliwości, by WSP mogło nabyć hotel „Nad Łyną”. Stał się on akademikiem i hotelem dla kadry profesorskiej przyjeżdżającej w pierwszej fazie tworzenia uniwersytetu.

Problemów nie brakowało. Jednym z nich była kwestia włączenia w zasoby uniwersytetu nieruchomości po likwidowanych jednostkach wojskowych i Centrum Szkolenia Uzbrojenia i Elektroniki. W związku z koncepcją przejęcia kompleksu CSUiE pojawił się nawet projekt utworzenia na uniwersytecie Wydziału Elektroniki i Uzbrojenia, mającego przygotowywać kadrę specjalistów w celu zaspokojenia potrzeb wojska. Pomysł utworzenia Wydziału został bardzo pozytywnie przyjęty przez ówczesnego Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. broni Henryka Szumskiego. Zmiany systemowe w siłach zbrojnych stanęły, niestety, na przeszkodzie realizacji tego zamysłu.

Część planów, jeżeli chodzi o nieruchomości, które miałby przejąć uniwersytet, okazała się nieziszczalna, a część nie została zrealizowana z powodu bezczynności moich następców. Natomiast z substancją, którą udało się przejąć, bez jakiejkolwiek pomocy finansowej z budżetu państwa była Spółka Przedsiębiorstwo Obsługi „Uniwersytet Warmińsko-Mazurski”. Jednak sama nie mogła sobie poradzić. Nie było szans na wyremontowanie budynków liczących sobie niemal sto lat i niejednokrotnie wyłączonych z ogrzewania (piece, kiepskie stropy). Zarząd Spółki został zmuszony do sprzedawania obiektów, aby pozyskać dalsze fundusze na budowę komfortowych mieszkań dla niezbędnej kadry naukowej.

Były także inne pomysły, których nie udało się zrealizować.

I… mamy uniwersytet!

Wbrew niedowiarkom czy ludziom o zachowawczych postawach, wspólnym wysiłkiem wielu, w tym wyżej wymienionych osób i środowisk, uniwersytet powstał. Rozwija się. Pod względem liczbę pracowników naukowych i wykonywanych prac badawczych należy do czołówki w Polsce. Jestem z tego bardzo, bardzo dumny.

Pamiętam, niestety, także takie zdarzenia, jak podjęcie żenującej uchwały przez jeden ze związków zawodowych, grupujący głównie pracowników technicznych największej olsztyńskiej uczelni. Związkowcy głosili, że są przeciw powstaniu uniwersytetu. Zupełnie, jakby nos służyć miał taba- kierze!

Sukces ma zawsze wielu ojców, tak było i w tym przypadku. Nie ja tu jestem najważniejszy. Są na szczęście ludzie, którzy pamiętają, ile serca i wysiłku włożyłem w to przedsięwzięcie i to mi wystarczy. Wielka w tym sukcesie zasługa szeregu ludzi z mojego ówczesnego otoczenia.

Inicjatywie bardzo pomogła życzliwość Jego Ekscelencji Arcybiskupa Metropolity Warmińskiego Edmunda Piszcza

Wielkie znaczenie miała także postawa pana gen. bryg. Józefa Kuczaka – ówczesnego Szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, który świadomy zbliżającej się restrukturyzacji wojska, przychylał się do moich starań o przekazanie na rzecz przyszłego uniwersytetu niektórych wojskowych nieruchomości.

Kibicowali nam przedstawiciele mediów.

 

, z

 

 

Norbert Poślednik

 

Norberta Poślednika wybrałem nie tylko dlatego, że razem studiowaliśmy, ale także z tego względu, że grał w piłkę nożną w Klubie LZS Rodło Pozorty, którego byłem prezesem. Ponadto często odwiedzaliśmy się w Nowym Jorku, gdzie on mieszkał, a ja przez kilka lat pracowałem.

Norbert Poślednik urodził się w Chorzowie, gdzie od najmłodszych lat grał boso lub w starych tenisówkach w „szmaciankę” na podwórkach przy familokach (czynszowych kamienicach). W wieku 12 lat ojciec zapisał go do „Ruchu”. Jednak zarówno w trampkarzach, jak i juniorach niczym szczególnym się nie wyróżnił. Podobno, jako obrońca, dobrze grał głową, dlatego nadano mu ksywę „Głowa”, a po czesku „ Hlawa”.

Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego podjął studia w olsztyńskiej WSR. Tutaj kontynuował karierę w LZS Pozorty, grając w klasie B i A.

Społecznie działał w różnych organizacjach, między innymi był: wiceprezesem Akademickiego klubu Turystycznego, wiceprzewodniczącym Rady Uczelnianej ZSP i delegatem na Kongres ZSP w Warszawie w roku 1964. Działał także w Kole Naukowym Zoologów.

Po ukończeniu studiów odbył podyplomową praktykę w Bawarii, a po powrocie do kraju przez 4 lata był naczelnikiem w Krynicy. Co roku współorganizował festyn, w trakcie którego odbywał się mecz krakowskich dziennikarzy z „Dziennika Polskiego” z pracownikami miejscowych urzędów. Przez wiele lat był wiceprezesem zarządu Krynickiego Towarzystwa Hokejowego (KTH), które organizowało wiele zimowych imprez sportowych, między innymi Saneczkarskie Mistrzostwa Europy.

Dwa dni przed stanem wojennym w grudniu 1981 roku wyjechał do USA, do Nowego Jorku. Pracował i uczył się języka angielskiego. Nie było czasu na sport. Jedynie w niedzielę po południu kibicował Polonii Greenpoint. Po przybyciu rodziny (żona, córka, syn) do USA zamieszkali w „polskiej dzielnicy” Greenpoint. Po kilku latach przeprowadzili się do Maspeth, a po wielu latach wybudowali dom w górach Pocono w Pensylwanii i tam też corocznie z okazji 4 lipca (Amerykańskie Święto Niepodległości) organizują mecze piłkarskie pod wezwaniem: Legia i „Reszta Polski”. Ta „ Reszta” w tym „ Ruch” i LZS Pozorty najczęściej wygrywa. Norbert jest także fanem NY Rengers. W sportowe ślady ojca poszedł syn Tomek oraz wnuczek Antoś Góralik, który obecnie jest juniorem w drużynie Rangers.

W czasie mojego pobytu w USA wspólnie z rodziną Norberta kilkakrotnie uczestniczyliśmy w organizowanej na Manhattanie w Nowym Jorku Paradzie Pułaskiego, czyli najwspanialszym święcie polskości w Ameryce. Przypomnę, że Polski dzień w Nowym Jorku rozpoczyna się mszą świętą w Katedrze Świętego Patryka, a następnie wzdłuż Manhattanu, Piątą Aleją rusza parada. Pięknie prezentują się polonijne organizacje, szkoły, polscy studenci na amerykańskich uczelniach, weterani…w pięknych, kolorowych polskich strojach ludowych – oczywiście w towarzystwie lokalnych polityków. Paradzie towarzyszą motocykliści i samochody przystrojone w biało- czerwone flagi.

 

Działalność społeczna

 

Najtrudniej mi było zredukować działalność społeczną, gdyż działałem i działam w wielu organizacjach i wszystkie jednakowo szanuję, wspomnę więc o tych, w których uczestniczę do dnia dzisiejszego. Pełnię funkcję wiceprezesa Zarządu Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego do spraw współpracy z organizacjami pozarządowymi i z tego powodu także nie wypada mi nikogo pomijać.

Jestem od 30 lat członkiem Klubu Rotary w Olsztynie. Jest to światowa organizacja humanitarna z ponad 1,2 miliona członkami zrzeszonymi w 34.500 klubach Rotary w ponad 200 krajach i regionach geograficznych.

Członkami Klubów Rotary są mężczyźni i kobiety o różnorodnych zawodach, których łączy wspólny cel uczynienia świata lepszym przez służbę humanitarną. Rotary jest wspieranie i umacnianie ideału służby, jako podstawy godnych i wartościowych przedsięwzięć.

Nasz Klub w Olsztynie za najważniejszą dziedzinę uznał służbę społeczności lokalnej, ukierunkowaną na pomoc dzieciom i młodzieży oraz pomoc w doposażeniu służby zdrowia. Pod stałą opieką klubu są domy dziecka w Szymonowie i Morągu, którym klub pomaga w remontach, wyposażeniu a także w zaspokojeniu niektórych innych potrzeb. Przeprowadzono też prace remontowe w Domu Dziecka w Olsztynie. W miarę możliwości prowadzone są też działania na rzecz innych domów dziecka, np. finansowanie kursów na prawo jazdy.

Prowadzimy akcję stypendialną na rzecz niezamożnych, uzdolnionych uczniów i studentów, na razie w niewielkim zakresie, przez własną fundację. Akcja ta, rozpoczęta przed kilku laty, rozwijana będzie w miarę wzrostu kapitału. Na dochody fundacji składają się m. in. wpływy z tzw. jednoprocentówek – wpłat części podatku dochodowego od osób fizycznych. Na zdjęciach – wręczanie stypendiów w 2006 roku.

Otrzymałem Medal 90- lecia Rotary w Polsce za zaangażowanie, wytrwałość i konsekwencję w służbie na rzecz rozwoju ruchu rotariańskiego w Polsce oraz za wierność idei „ service above self”.

Jestem członkiem Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Byłem przewodniczącym Rady powołanej przez Stowarzyszenie Fundacji im. M. Oczapowskiego, która między innymi organizuje zjazdy absolwentów, wydaje jedyne w kraju czasopismo absolwentów „5 plus X”. Obecnie jestem wiceprezesem Zarządu Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie do spraw współpracy z organizacjami samorządowymi.

Czynnie uczestniczę w pracach Stowarzyszenia Naukowego im. Wojciecha Kętrzyńskiego oraz Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich w Barczewie, którego byłem założycielem.

Jestem członkiem Prezydium Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Hołdu Pruskiego w Olsztynie (tu wspomnę, że byłem również przewodniczącym Komitetu Budowy Kolumny Orła Białego).

Wspieram Zarząd Wojewódzki Związku Żołnierzy Wojska Polskiego w Olsztynie.

Dr inż. Janusz Lorenz

Komentarze nie są dozwolone.