Tak się święcił 1 Maja!

dla tych, którzy za młodzi aby pamiętać

i dla tych, którzy zdążyli już zapomnieć”

Znalazłam w szufladzie 3 zdjęcia z dnia 1 maja 1970 roku. Szara, czarno-biała komuna – „późny Gomułka”, ale my – studenci V Roku Wydziału Zootechnicznego, ówczesnej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie – młodzi, piękni i radośni. Na zdjęciu nr 1, emblemat naszego Wydziału i nasi koledzy Jurek Konarski, Janusz Lipski i Stasiu Kaźmierczyk i. Zdzisiu Kminikowski Na zdjęciu nr 2, na pierwszym planie, Andrzej Gralczyk – Przewodniczący Rady Uczelnianej ZSP i Basia Bobrowska – jego przyszła żona. Obok Andrzeja, stoi Tadziu Pakulski, a w tle Wiesiek Dubas i portret Lenina. Na zdjęciu nr 3, na  pierwszym planie ja – Teresa Majewska, a w tle uśmiechnięta Henia Pierzgalska-Szengyörgii i Jagoda Chmara.

Ożyły wspomnienia. Święto pierwszomajowe bardzo lubiłam. W pochodach 1 Maja było coś magicznego, spontanicznego i wszyscy cieszyliśmy się, bo nagle, robiło się radośnie, wiosennie, wesoło,  kolorowo  i biało-czerwono. Kilka dni przed 1 Maja, miasto było gruntownie sprzątanie. Malowano na biało krawężniki ulic i montowano głośniki, z których 1 Maja od rana słychać było radosną, rytmiczną  muzykę. „Mazowsze” i „Śląsk” śpiewało pieśni ludowe, a  inne chóry śpiewały – piosenki optymistyczno – patriotyczne w stylu – „Zbudujemy nową Polskę, zbudujemy nowy świat, w którym wszystko będzie lepsze, w którym nowy będzie ład…..”. Moją ulubioną piosenką była  – „Ukochany kraj, umiłowany kraj, ukochane i miasta i wioski …. Jeszcze dziś zdarza mi się tę piosenkę zanucić. Rano 1 Maja zbieraliśmy się w Kortowie, wszyscy ubrani na galowo. Jak widać na zdjęciach, chłopcy w białych koszulach, pod krawatami, w spodniach na kant i w płaszczach tzw. prochowcach albo ortalionach (dżinsów nikt nie miał, bo można je było kupić tylko w Pewexie i kosztowały majątek – 10 dolarów). Udział w pochodzie 1-majowym  nie był obowiązkowy … lecz dobrze było się tam pokazać ale i fajnie było się spotkać i maszerować, czasami pośpiewać i pośmiać się. Trybuna z oficjelami znajdowała się w okolicach dzisiejszego wejścia do „Alfy”. Po  przemówieniach ruszał kilkugodzinny kolorowy pochód w rytm muzyki rozlegającej się z głośników. Po pochodzie można było się  wybrać się na plac „Karolka” – tj. na plac Karola Świerczewskiego – dziś zabudowany tzw. Targ Rybny. Tam można było kupić gorącą kiełbasę z musztardą i bułką i zjeść palcami, no i oczywiście piwo! Najpierw występowały tam różne zespoły, a po południu była potańcówka dla wszystkich, czyli impreza integracyjna -  nazywana inaczej „prywatką u Karolka”.

Teresa Majewska

 

 

 

Komentarze nie są dozwolone.