Mundek, na zawsze zostaniesz w naszej pamięci…

W nocy z 16 na 17 lutego 2021 roku po długiej chorobie w wieku 82 lat zmarł w Warszawie Rajmund Jacek SZLĄZAK. Był studentem Wydziału Rybactwa Morskiego Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie i absolwentem tego Wydziału już z dyplomem WSR w Szczecinie. Wybitny działacz studencki lat 60. i 70. XX wieku, sekretarz Komisji Ekonomicznej Rady Naczelnej Zrzeszenia Studentów Polskich, działacz Polskiego Związku Wędkarskiego, spółdzielca i samorządowiec.

Zwięzły komunikat z kondolencjami nie odda barwnego i aktywnego życia Rajmunda Szlązaka: Mundka, a dla bliskich Jacka, który chlubnie zapisał się w dziejach kortowskiej uczelni. Zapewne zapamiętało go wiele osób spośród absolwentów WSR, ale warto przypomnieć jego działalność w Kortowie. Dla mnie był po prostu starszym o sześć lat kolegą i w wielu sytuacjach wzorem postępowania, a zaczynaliśmy studia razem w 1963 roku.

Rajmund urodził się 27 stycznia 1939 roku w Warszawie, jako syn Aleksandry i Eugeniusza Szlązaków. Po wojnie rodzina zamieszkała we Włochach, więc Rajmund stał się pełnoprawnym warszawianinem, co przejawiało się w eleganckim stylu bycia. Imponował tym wszystkim. Zanim trafił do Kortowa, skończył warszawskie renomowane Technikum
Radiotechniczno – Teletechniczne im. Marcina Kasprzaka (obecnie elektroniczne, w zespole szkół nr 36). Ale elektrykiem sławnym nie został, choć też wybrał się nad morze – do elitarnej wówczas Państwowej Szkoły Rybołówstwa Morskiego w Gdyni. Po jej ukończeniu i zaliczeniu morskiego stażu jako technik nawigacji postanowił zgłębić ichtiologiczną wiedzę w Olsztynie: na jedynym wtedy w Polsce i jednym z trzech w Europie Wydziale Rybackim (od 1966 r. Rybactwa Morskiego).

– Z fizyką i przedmiotami technicznymi Mundzio kłopotów nie miał, za to biologiczne i chemiczne musiał zakuwać, więc wspomagaliśmy się wiedzą – wspomina dr Edward Jackowski, absolwent Technikum Weterynaryjnego w Łomży, kolega Rajmunda z PSRM w Gdyni i Wydziału Rybackiego w Olsztynie, „współspacz” w kortowskim akademiku nr 1, czyli „Delfinie” (później wieloletni pracownik Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni).

Atmosfera w ówczesnym Kortowie była wspaniała, zarówno do nauki, jak i zabawy oraz… pożytecznej pracy dla ogółu. Wir działalności prawdziwie społecznej (dziś zwie się to z obca wolontariatem) zawdzięczaliśmy Zrzeszeniu Studentów Polskich, ogólnopolskiej organizacji, samorządnie zawiadującej studenckim życiem w wielu dziedzinach, o których współcześni studenci pojęcia nie mają. To był dodatkowy fakultet z zarządzania.

Wtedy w Kortowie do ZSP należało 85 proc. studentów, czyli około 2500 osób. W grudniu 1966 roku Rajmund – po powszechnych wyborach!  – został przewodniczącym 34-osobowej Rady Uczelnianej ZSP.

– W owych czasach była to niezwykle ważna reprezentacja studentów, z którą liczyli się  wykładowcy oraz władze uczelni – mówi mgr inż. Janusz Adamus, poprzednik Rajmunda na tej funkcji i dodaje: – Z prawem głosu równym profesorom uczestniczyliśmy w posiedzeniach kolegium rektorskiego dotyczących spraw studenckich i nie tylko.

Dr Leon Szeląg, wtedy student II roku tak zapamiętał Rajmunda: – Gdy Szlązak był przewodniczącym RU ZSP ja byłem na II roku Wydziału Rolniczego. Robił wrażenie doświadczonego życiowo faceta. Wówczas na studiach, na starszych latach, było jeszcze wiele osób z roczników przedwojennych, a szczególnie na Wydziale Rybackim. Rajmund był przecież takim rocznikiem. Na Wydziale Rybackim było wielu chłopaków, którzy mieli za sobą kilka lat doświadczenia na statkach i znali różne kraje. Dlatego wielu z nich było inicjatorami ciekawych przedsięwzięć i inicjatyw; dzierżyli też wiele funkcji w ówczesnych organizacjach. Pamiętam tylko, że Szlązak, jako szef ZSP, bardzo aktywnie i skutecznie, w dniach „marcowych” współpracował z prof. Krzymowskim, jako prorektorem ds. spraw studenckich, w hamowaniu dość gorących wówczas nastrojów wśród studentów, którzy nie bardzo rozumieli o co chodziło – napisał mi Leon Szeląg.

Rajmunda Szlązaka, jako rzeczowego uczestnika tych zebrań pamięta ówczesny prorektor, a potem rektor prof. dr hab. Tadeusz Krzymowski, a wiadomość o jego śmierci przyjął ze smutkiem. Wspomniał o nim wcześniej na str. 102 swojej książki pt. „Strzępy autobiografii i refleksje starego fizjologa racjonalisty nad życiem”. Pan Profesor napisał tam też zdanie szczególne: „Ku mojej radości coraz żywiej młodzi ludzie interesowali się kulturą i problemami społecznymi, powstawały i rozwijały się liczne kluby i zespoły artystyczne.”

Inicjatorem wielu tych poczynań był właśnie Rajmund, co stwierdzam z całą stanowczością jako jego bliski współpracownik w 14-osobowym Komitecie Wykonawczym RU ZSP od grudnia 1966 do listopada 1968 roku. Potwierdza to także wieloletni  przyjaciel Mundka, jego zastępca ds. kultury mgr inż. Józef Prończuk:Wszystkie kluby, grupy zainteresowań i zespoły artystyczne podlegały wtedy głównie ZSP (kilka ZMW i ZMS), a nie uczelni, jak teraz.

To za kadencji Rajmunda powstał Akademicki Klub Fotograficzny i Studencka Agencja Fotograficzno-Informacyjna „Jamnik”, Radio Kortowo dostało nowy stół montażowy i magnetofony, zorganizowano dwa  juwenalia: w 1966 i 1967 roku, a także szykowaliśmy się do ogólnopolskiego przeglądu kabaretów studenckich w 1968 roku (niestety, owe „dni marcowe” uniemożliwiły jego odbycie, choć wszystko było gotowe na przyjęcie gości).

Z racji funkcji Rajmund uczestniczył w posiedzeniach Rady Naczelnej ZSP na ul. Ordynackiej w Warszawie i wykorzystywał swoje znajomości do ściągnięcia do Kortowa różnych ciekawych ludzi oraz… pieniędzy na sprzęt, np. dla zespołów muzycznych. M.in.po pierwszym przeglądzie muzyki młodzieżowej miasta Olsztyna o nagrodę „Złotego Topika” w 1966 r.  („Topik” to drugi po „Rakorze” klub zbudowany w 1965 r. przez studentów-rybaków w DS1) załatwił tzw. echokamerę dla zespołu „Juvensi”, którą potem wykorzystywały następne muzyczne zespoły studenckie ze sławnym „Medium” na czele. Wtedy tego cudownego urządzenia zazdroszczono nam w całym Olsztynie.

Jak grzyby po deszczu powstawały nowe kluby: w DS3 – Ida/Antałek, DS6 – Oleńka, DS8 – Świtezianka… Co tydzień odbywały się w nich 2-3 potańcówki, a w sali stołówki prawie co miesiąc jakieś ogólnouczelniane bale studenckie.

Najwięcej serca Rajmund włożył w sprawy bytowe studentów. Pilnował właściwego żywienia na stołówce, nadzorował biuro kwater studenckich przy ZSP, które pośredniczyło w wynajmie mieszkań na mieście, współtworzył Warmińską Studencką Spółdzielnie Pracy (miała siedzibę w DS2), która umożliwiała studentom niezłe zarobki, interesował się warunkami pracy lekarzy w przychodni studenckiej, zabiegał w „Almaturze” o wczasy zdrowotne i wypoczynkowe dla studentów, a także o przydział praktyk zagranicznych i krajowych oraz rozwój kół naukowych, które podlegały wtedy Zrzeszeniu. Umiał się w tych sprawach dogadać z przewodniczącymi pozostałych organizacji, zwłaszcza z ZMW, które było mocne na WSR.

Można było ze swoimi sprawami wpaść do niego o każdej porze dnia i nocy. Zawsze miał sporo interesantów, bo pomagał kolegom w załatwieniu zasiłku, stypendium lub w uzyskaniu miejsca w akademiku, od jego opinii zależał też wyjazd zagranicę lub… udzielenie urlopu dziekańskiego. Myślę, że wiele osób zawdzięcza mu ukończenie studiów. A nie wiadomo, kiedy sam się uczył, bo oceny miał bardzo dobre.

Za tę aktywność zapłacił osobistymi kłopotami i zdrowiem, co zaowocowało wtedy urlopem, a później przewlekłymi chorobami. Ale po wyjeździe z Olsztyna do Warszawy działał dalej w ZSP: po VII Kongresie w lutym 1969 roku został członkiem Rady Naczelnej i sekretarzem komisji ekonomicznej, w której do 1973 roku kontynuował swoje zainteresowania sprawami bytowymi studentów już w całej Polsce. Działał w Komisji Historycznej Ruchu Studenckiego i jest współautorem  opracowania jej 5. zeszytu pt. „Sprawy socjalno-bytowe studentów 1950-1990”, wydanego w 2017 roku. W latach 70. pracował w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Wędkarskiego, gdzie zdążyłem Go odwiedzić, następnie w spółdzielczości ogrodniczej i firmie produkującej dźwigi. Próbował też własnej działalności gospodarczej pod firmą Dorada. Potem spotkaliśmy się tylko dwa razy – w 1988 roku podczas koleżeńskiego zjazdu z okazji 20-lecia ukończenia studiów w Olsztynie i kolejnego zjazdu w 2005 roku w Rybakach. W następnych zjazdach nie mógł już uczestniczyć, kontaktowaliśmy się tylko telefonicznie.

Niestety, zachowało się mało Jego zdjęć, ale na zawsze pozostanie w naszej pamięci jako wspaniały kolega, mądry społecznik, życzliwy ludziom człowiek.

Rajmunda pochowano 19 lutego na cmentarzu we Włochach przy ul. Na Krańcu 1, rząd 55, kwatera 115a.

Będzie Go nam brakowało.

W imieniu kolegów z Wydziału Rybactwa Morskiego

wspomnienia zebrał Jerzy Pantak

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mundek przed akademikami w Kortowie – 1967. Fot. R. Bałdyga

Podczas koleżeńskiego zjazdu w rozmowie z Bernardem Targońskim – Rybaki 2005. Fot. J.Pantak

 

Komentarze nie są dozwolone.