Jest to praca w formie listu – takie były wymogi organizatora konkursu literackiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i Dokumentalistów „Koncentrat”. Konkurs „Piszemy” i Rządowy Program na Rzecz Aktywności Osób Starszych na lata 2014-2020.

Za ten tekst Beata Zasztowt-Kurek, absolwentka Wydziału Rolniczego WSR w Olsztynie z 1968 roku zdobyła I nagrodę.

 

Droga Gabi!

Czy pamiętasz akademik w Kortowie, gdzie w 5-cio osobowym pokoju mieszkało 9 dziewczyn. Jedną z nich była Bruni – Jej pełne imię to Brunhilda. Wraz z rodzicami mieszkała w okolicach Biskupca. Prowadzili oni duże gospodarstwo rolne i byli autochtonami. Bruni była miłą dziewczyną, dobrze wychowaną wyglądem przypominająca typową niemiecką gospodynię. Na drugim roku studiów mieliśmy trudną sesję egzaminacyjną – osiem egzaminów. Jednak kto by się przejmował nauką, kiedy był organizowany rajd po Warmii i Mazurach. Parę dni przed wyjazdem na wyprawę Bruni poszła do szpitala. Z trudem wykroiłyśmy parę godzin na odwiedziny chorej koleżanki. W sali leżało chyba sześć kobiet, jedna z nich wróżyła z kart. Zupełnie nie pamiętam czego dotyczyła wróżba dla mnie, wydaje mi się, że trafnie określiła mój charakter. Nie chciała powróżyć naszej chorej koleżance, która następnego dnia miała być operowana. Rajd przebiegał w atmosferze zabawy, śpiewu i radości. Po powrocie usłyszałam hiobową wiadomość o śmierci Bruni i pogrzebie w jej rodzinnej wsi. Ostatnie stadium raka trzustki odebrało życie w początku rozkwitu. Bruni była jedynym dzieckiem swoich rodziców. Dla nas ta tragedia była wielkim wstrząsem, ale trzeba było szybko się pozbierać i intensywnie uczyć. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku nie było pobłażania dla studentów. Klasa robotniczo-chłopska miała za złe, że chłopcy studiują, chcąc uniknąć poboru do wojska a ,,baby” szukają mężów lub rozrywki.

Minęło pół wieku. Spotykamy się co kilka lat na zjazdach absolwentów, z Hanką ostatnio częściej i motywem naszych wieczornych rozmów jest potrzeba odnalezienia miejsca pochówku naszej zmarłej koleżanki. Jednakże nie mamy pomysłu, od czego zacząć poszukiwania. Internet zawodzi – wpisując jej nazwisko wyskakuje stolica państwa (Wien – Wiedeń). W czas gorącego lata odwiedzam koleżankę na Mazurach i raptem wpadam na genialny pomysł, by spróbować odnaleźć adres zamieszkania Bruni w archiwum uczelni. Następnego dnia odwiedzam archiwum z duszą na ramieniu. Wiadomo procedury, ochrona danych osobowych itp. mogą być przeszkodą nie do pokonania. Sympatyczna kierowniczka po wysłuchaniu mojej prośby wysłała po akta i po napisaniu podania o udostępnienie danych biorę cienką teczkę, gdzie znajduje się podanie o przyjęcie na studia, garść danych o przebiegu studiów z adnotacją o zgonie w maju 1965 r. Odnajduję adres zamieszkania rodziców i jestem ,,w domu”. Natychmiast dzwonię do Hanki radosna jak skowronek, dzwonię do parafii w Kolnie i okazuje się, że pochówek odbył się w miejscu zamieszkania we wsi Leginy. Jeszcze upewniam się telefonicznie u księdza proboszcza, który potwierdza miejsce spoczynku na podstawie ksiąg parafialnych.

Za parę tygodni odbywa się spotkanie absolwentów uczelni. Organizuję ,,wypad w teren” w sobotni wrześniowy poranek. Po drodze zachwycamy się nieco melancholijnym krajobrazem warmińskim. Obie jesteśmy w dziwnym nastroju – mało rozmawiamy. Każda z nas oddaje się wspomnieniom i refleksjom. Dojeżdżamy do celu. Na wzgórzu stoi niewielki kościółek i wiejski cmentarz. Szukamy grobu i znajdujemy go tuż przy murach świątyni. Spoczywają w spokoju rodzice Bruno i Hilda oraz ich przedwcześnie zmarła córka Brunhilda. Cichą modlitwą żegnamy naszą koleżankę, która na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

Wrzesień 2016                                                                                  Ucałowania Beata

Komentarze nie są dozwolone.