Wiersze to kryształy emocji

Parę zdań po lekturze tomiku wierszy Leszka Jana Rogalskiego
pt. „Sanktuarium Gietrzwałdzkie w obrazie Ojczyzny”.

Napisać recenzję tomiku wierszy? Ba, żeby to było możliwe … Opracowanie recenzji oznacza krytyczne odniesienie się do jakiegoś dzieła. W przypadku wierszy jest to szczególnie trudne, bo to jest tak, jakby recenzent uzurpował sobie prawo do kierowania emocjami Autora, do narzucenia mu swojego sposobu myślenia, tego racjonalnego, a przecież wiersze, choć ręką spisywane, podyktowane są „sercem” i emocjami!

Lubię czytać wiersze, szczególnie te rymowane, rytmiczne, klasyczne w swej konstrukcji i formie. Sam czasami podejmuję próbę napisania okolicznościowego wiersza, co mi wychodzi z lepszym lub gorszym skutkiem, ale to jeszcze za mało, aby zostać recenzentem. Z prośbą o skreślenie paru zdań refleksji po lekturze wierszy zamieszczonych w tomiku zatytułowanym „Sanktuarium Gietrzwałdzkie w obrazie Ojczyzny” zwrócił się do mnie Pan Profesor Leszek Jan Rogalski. Miałem przyjemność poznania Pana Profesora i współpracy z nim we Wszechnicy Mazurskiej w Olecku. Prowadził tam między innymi wykłady z przedmiotu ochrona atmosfery. Tam też odkryłem Jego poetyckie zamiłowanie i miałem okazję słuchać i przeżywać, jak przy nastrojowej muzyce recytuje swoje utwory. Do dziś, chociaż upłynęło już kilka lat, miło wspominam te chwile, co oznacza, że zapisały się one w sposób trwały w moim mózgu emocjonalnym. To, że przyrodnik pisze wiersze może nikogo nie dziwi. Dziwić może jednak to, że przyrodnik i ogrodnik, bo takie mam wykształcenie, zabiera się za ocenę literackiego dzieła, bardzo subtelnego i wrażliwego, gdyż w mojej ocenie taką cechę mają wiersze. Proszę mi to wybaczyć.

Niech mi wybaczy Poeta, że tak długo spisywałem swoje myśli, ale podobnie jak do napisania wiersza, także do opracowania recenzji potrzebny jest określony klimat. Natchnienie przyszło w połowie maja, gdy przyroda zapachniała bzem, konwaliami i innym różnorodnym kwieciem. Zaniebieszczyła się od niezapominajek, kwiatów, w wielu podaniach i ludowych przekazach, jakże silnie powiązanych z Matką Bożą, której poświęcony jest ten tomik.

Żeby dobrze ocenić wiersze trzeba wczuć się w to co przeżywał Autor chwytając za pióro, aby zapisać kłębiące się myśli. Trzeba by było wczuć się w sytuacje, w których on się znalazł, a ponadto mieć wiedzę z zakresu literaturoznawstwa. Co zdecydowało, że zgodziłem się na napisanie paru zdań o wspomnianym tomiku? W skrócie mój tok myślowy był następujący: jestem przyrodnikiem i wydaje mi się, że dość dobrze znam przyrodę, a ta przecież, ze względu na swój niezwykły wdzięk i urok, jest czystą poezją. Przypomniałem sobie wiersz „Głosy przyrody” Konstantego Damrota, w którym jest taki oto fragment: „Otwartą księgą jest natura, dla tego, co w niej czytać umie; Kazaniem – ptak, kwiat, las i chmura, dla tego, co ich głos rozumie.” Skoro przyroda jest otwartą księgą, to może być przecież księgą z wierszami, a więc z poezją. W takim razie, nieskromnie powiem, znam się na poezji i zabrałem się do lektury tomiku wierszy podarowanego mi, razem z piękną dedykacją, przez Autora.

Już kiedyś miałem przyjemność napisania recenzji tomiku poezji przygotowanego przez moją studentkę.[1] Napisałem wtedy tak: „Z pisaniem wierszy jest podobnie jak z opisywaniem pogody – o tej samej godzinie w różnych miejscach jest ona inna, a w tym samym miejscu z biegiem czasu wciąż się zmienia. Pogoda jest zatem stanem bardzo dynamicznym. Ważne jest miejsce i czas, gdy chcemy odpowiedzieć na pytanie jaka jest lub jaka była pogoda. Natchnienie spływa na poetę niespodziewanie. Impuls wyzwalany określoną sytuacją, myślami, które w danej chwili pojawią się w głowie, otoczeniem, bądź przeżywanymi emocjami, przeskakuje w głowie nagle i jak iskra rozpala twórczą wenę. Wystarczy mieć dużą wrażliwość i znaleźć się w określonym miejscu oraz czasie, aby doznać poetyckiego olśnienia. W pośpiechu szuka się wtedy choćby skrawka papieru, by kłębiące się myśli zdążyć zapisać w strofy (Trzeba wykorzystać ten krótki moment „…kiedy czarne ptaki liter zaczną krążyć nad bielą kartki”[2] Gdyby nie „tu” i „teraz”, może nie powstał by ten czy inny wiersz? Gdyby nie powstał teraz, to może nie powstał by już nigdy? Splot różnych okoliczności sprawia, że ktoś odnajduje swoje poetyckie powołanie i zaczyna pisać wiersze. Do ich pisania potrzebna jest odpowiednia pogoda, zarówno ta zewnętrzna, jak i wewnętrzna – pogoda ducha. Pogoda, to może nawet za mało powiedziane! Potrzebny jest odpowiedni klimat!”

Wiersze nie powstają codziennie, czasami na natchnienie trzeba długo poczekać. Trafnie to określił Ignacy Krasicki pisząc: „Alboż to przychodzą bajki na rozkaz? Gdy zechcą, się rodzą, A kiedy nie chcą, – wołaj, wrzeszcz jak czajka, nie przyjdzie bajka.” Tak właśnie jest z pisaniem wierszy. Pomysł pojawia się znienacka, nie zapowiedziany i w jednej chwili opanowuje myśli twórczym pobudzeniem. Nawet pora roku, a może i długość dnia i nocy, tak jak w fotoperiodyzmie roślin, mogą mieć znaczący wpływ na poetycką twórczość. Z pobieżnie wykonanej statystyki miesięcy, w których powstawały wiersze zamieszczone w tym tomiku, wyciągnąłem wniosek, pewnie obarczony sporym błędem, że natchnienie przychodzi do Poety najczęściej w czasie, gdy kwitną chryzantemy, a dzień nie dorównuje długością nocy. Czy na pewno długa noc sprzyja poetom?

Profesor Leszek Jan Rogalski jest przyrodnikiem z sozologicznym charakterem, wyczulonym na piękno mające wysoką pozycję w Jego hierarchii wartości. Ma wyjątkowe hobby – pisze wiersze. W przeciwieństwie do kolekcjonowania znaczków, monet, czy innych przedmiotów uwielbianych i gromadzonych przez hobbystów, w celu zaspokojenia ich wewnętrznych potrzeb, On tworzy poezję, wydaje tomiki (dotychczas jest ich osiem) – służy więc ludziom, ukierunkowuje ich zainteresowania, jednocześnie realizując wewnętrzną potrzebę własnego rozwoju.

Autor tomiku odbył wiele podróży – sam, z rodziną, z przyjaciółmi. Odwiedził różne miejsca kultu religijnego związane z cudownymi objawieniami. Do niektórych powracał wielokrotnie. Rozmawiał z pielgrzymami, kontemplował, przeżywał, fotografował i pisał, gdyż takie sytuacje sprzyjają tworzeniu. Przez to jego wiersze są owocem osobistych spotkań z Matką Bożą, w jej różnych wizerunkach, rozmieszczonych na mapie Polski, Europy i Świata. To sprawia, że są one autentyczne i piękne. Są one także swoistą osobistą kroniką podróży do miejsc wyjątkowych, świętych, cudownych.

Tomik wierszy powstał w roku 2016, ogłoszonym przez papieża Franciszka Rokiem Miłosierdzia Bożego. W książce „Miłosierdzie to imię Boga”[3] papież napisał takie słowa: „Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz by pozwolić na spotkanie z tą przenikającą do trzewi miłością, jaką jest Boże Miłosierdzie. Aby mogło się to zdarzyć trzeba wyjść. Wyjść z kościołów i z parafii, wyjść i pójść szukać ludzi tam, gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie znajdują nadzieję”. W praktyce można realizować tę myśl w różny sposób. Profesor Leszek Jan Rogalski jest piewcą Bożego Miłosierdzia poprzez swoje wiersze. Jego twórczość dociera do wielu osób „tam gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie mają nadzieję”. Gdy idzie o funkcję, wiersze te informują, inspirują, motywują, cieszą, uwrażliwiają. Uczą także jak być patriotą, dumnym ze swojej Ojczyzny, szczególnie tej małej – Warmii, pełnej historycznych pamiątek, przyrodniczych osobliwości oraz miejsc świętych. Tomik wierszy, który opisuję, jest moim zdaniem takim wyjściem do ludzi z Dobrą Nowiną, uwielbieniem Bożej Rodzicielki, która w wierszach określana jest „Królową”, „Matką”, „najlepszą Panią”, „Matką Miłosierdzia”, „Panną Najjaśniejszą”, „Matką Nadziei, „Matką Różańcową”. Wyraźnie nawiązuje to do papieskiego zawołania „Totus tuus” – cały twój Maryjo.

Oprócz Roku Miłosierdzia Bożego, Autor odnotował w tym tomiku ważne rocznice: objawienia Maryi w Gietrzwałdzie (139), koronację obrazu (50), wejścia Warmii w skład państwa polskiego (550), rocznicę Chrztu Polski (1050). To potwierdza tezę o kronikarskim charakterze tego zbiorku.

Autor tomiku poszukuje Boga podążając ścieżką „do Jezusa przez Maryję”. Choć jak pisałem wcześniej, zwiedził kilkanaście miejsc na świecie, słynących z Maryjnego kultu, to jednak najbliższe Jego sercu są te z najbliższego otoczenia, z ukochanej Warmii, co biorąc pod uwagę, że urodził się i kształcił na Mazowszu jest pewnym ewenementem. W Jego wierszach odnaleźć można zachwyt nad miejscową przyrodą, która jest szczególnym darem otrzymanym od Boga. Jest tu także pochwała pobożnych Warmiaków, kultywujących od wieków chrześcijańską tradycję. Tym tomikiem wierszy Autor uświadomił czytelnikom jak ważne jest Sanktuarium Gietrzwałdzkie w obrazie całej Ojczyzny, a może nawet szerzej – całego świata.

Tylko ludzie wrażliwi piszą wiersze, bo wiersze są kryształami przeżywanych emocji. Wiersze dyktuje serce. Najbardziej szczere są te, których nie zdąży oszlifować racjonalny umysł, dbający o rytm, rym, liczbę zgłosek, literacką poprawność, zgodność z ustalonymi szablonami. Pan Profesor jest Osobą bardzo wrażliwą, kierującą się w swoim postępowaniu chrześcijańskim systemem wartości, czego dowodów dostarczył publikując kolejny już tomik poetyckich przemyśleń. Bardzo mu za to dziękuję.

Z przyjaźnią,

Ryszard Kowalski, Instytut Biologii na Wydziale Przyrodniczym, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach.

 

W Święto Polskiej Niezapominajki, dn. 15.05.2018.


[1] Justyna Paulina Kołodziejczuk, Klucz moich marzeń, Dygresje, Poznań, 2016.

[2] Krzysztof Bielski, Dotyk błękitu, Płońsk, 2001, s.6.

[3] Papież Franciszek, 2016, Miłosierdzie to imię Boga, Wydawnictwo Znak, Kraków.

Komentarze nie są dozwolone.