OCZAROWANY PRZEZ PSZCZOŁY

           Pszczoły oczarowały go w dziecięcym wieku. Już jako 10-letni chłopiec lubił przesiadywać przy ulu i słuchać przepięknej muzyki tych pracowitych owadów i podziwiać je, gdy siadały na wlotkach obładowane wielobarwnym pyłkiem. Przypominały mu wielokolorowe cukierki.  Później pomagał ojcu, który podczas prac w pasiece wpajał mu, że pszczoła jest pożytecznym owadem i nigdy nie należy jej zabijać. Z czasem zaczął czytać artykuły o życiu pszczół i ich produktach. Dowiedział się, że na świecie 78% gatunków roślin, w tym ponad 200 uprawnych, wymaga zapylaczy. Zapylenie przez owady wpływa na wysokość i jakość plonu. Do roślin, które bez zapylenia przez owady nie wydadzą plonu, zalicza się: słonecznik, grykę, warzywa i drzewa owocowe. Zapylenie wpływa na lepsze wybarwienie jabłek oraz poprawia smak truskawek deserowych. Nieco inaczej jest z rzepakiem, który w 70% jest samopylny a w 30% obcopylny. Jednak jego dobrze zapylone rośliny wydają bardziej wyrównane nasiona, w których jest więcej tłuszczu i białka.

            Dość wcześnie dowiedział się również, że pyłek, który tak pięknie ubarwiał wracające do ula pszczoły jest istną skarbnicą aminokwasów, witamin i bio- pierwiastków. Zawiera również substancje antybiotyczne, mających działanie przeciwbakteryjne, przeciw wirusowe i przeciw grzybobójcze. Część przynoszonego do ula pyłku jest wykorzystywana na bieżące potrzeby rodziny pszczelej, a reszta magazynowana na trudniejszy okres. Z tej właśnie części korzystają ludzie. Pyłek, bowiem przywraca u chorych normalne funkcjonowanie różnych procesów życiowych. Wzmacnia działanie hormonów, usprawnia przemianę materii i zwiększa odporność na choroby. Ponadto pyłek ma zdolność oczyszczania organizmu z trucizn, jakie ten wychwytuje ze środowiska, w którym żyje człowiek. Ma to szczególne znaczenie dla ludzi pracujących w warunkach szkodliwych dla zdrowia albo mieszkających w regionach zatrutych wyziewami gazów i pyłów przemysłowych, na przykład na Śląsku, w Łodzi, Krakowie czy Warszawie. Oni powinni  co najmniej  raz w roku  przez miesiąc  pobierać pyłek pszczeli, aby  odtruć swoje organizmy ze  wszystkich szkodliwych związków chemicznych.  Wystarczy spożyć po łyżeczce pyłku dwa razy dziennie- na czczo rano i przed snem. Rekonwalescenci i ludzie starsi powinny spożywać dwukrotnie większe porcje. W zasadzie kurację pyłkową można polecić wszystkim i to dwa razy w roku po miesiącu: na wiosnę, gdy organizm jest osłabiony po zimie oraz jesienią, by uodpornić swój organizm na przeziębienia i grypy. Bardzo cennym środkiem leczniczym jest propolis, który pszczoły produkują w celu uszczelnienia ula.

            Cierpiącym na reumatyzm pomaga jad pszczeli. W opublikowanej w 1888 roku książce opisano następujący eksperyment. Mianowicie z 660 osób, leczonych jadem pszczelim na reumatyzm, w pełni wyzdrowiało 544 pacjentów, polepszyło się następnym — 99, a jedynie u 17 nie zanotowano żadnej poprawy. Zresztą przeważnie, dlatego, że mieli tę chorobę mocno zaniedbaną lub nie doprowadzali kuracji do końca. Interesujące było też stwierdzenie, że reumatycy znosili użądlenia pszczół o wiele lżej niż osoby zdrowe. W związku z tym, jeżeli w chorobach reumatycznych nie działają już żadne środki farmaceutyczne, warto wypróbować działanie jadu pszczelego. W Polsce w latach 80- tych leczeniem jadem zajmował się pszczelarz pan Ramiński z Podkowy Leśnej. Zjeżdżali tam ludzie z całego kraju, którzy poddawali się pszczelimi użądleniom.

 PRZEZ CIESZYN DO OLSZTYNA

Po maturze Jan Kumor odbył służbę wojskową w szkolnej kompanii oficerów rezerwy i podjął studia w Wyższej Państwowej Szkole Gospodarstwa Wiejskiego w Cieszynie. Po roku uczelnię przeniesiono do Olsztyna. Zakwaterowano go w 12 –osobowej sali. Szybko doszedł do wniosku, że w takich warunkach nie będzie mógł się uczyć i wynajął stancję u państwa Oraczów w jednorodzinnym domku z ogrodem. Stanisław Oracz, który na Kresach był leśnikiem, zgodził się, żeby lokator założył w ogrodzie niewielką pasiekę. Wówczas zaczął rozpytywać, kto w pobliżu Olsztyna zajmuje się pszczelarstwem. W Kabornie kupił pierwszy słomiany ul tzw. kuszkę z pszczołami.  Wieczorem przywiózł go do Olsztyna.  Był trochę zaskoczony,  ponieważ  ze słomianym ulem zetknąłem się po raz pierwszy. W rodzinnym gospodarstwie były ule warszawskie.

-Zazwyczaj pszczoła miodna-powiedział Jan Kumor- kojarzy się nam z woskiem i miodem. Trudno się temu dziwić, gdyż ludzie od 3 tys. lat wykorzystują miód do słodzenia a wosk pszczeli do robienia świec. Jednak nie to jest najważniejsze. Ludwik Einstein przestrzegał, że jeżeli pszczoły znikną z powierzchni ziemi, człowiekowi pozostaną 4 lata życia. Naukowcy obliczyli, że Einstein się pomylił, bo po wyginięciu pszczół pożyjemy jeszcze 5 lat. Najpierw zabraknie nam powietrza, a potem żywności. Najważniejsze jest zapylanie. Należy tak prowadzić działalność rolniczą i przemysłową, aby nie niszczyć pszczół i innych owadów zapylających. Szkoda, że  dziś pszczelarzom trudno uzyskać odszkodowanie za wytrute pszczoły, ponieważ brakuje odpowiednich podstaw prawnych, do szybkiego powołania komisji szacujących szkody.

 Po przyjeździe do Olsztyna student II roku Jan Kumor udał się do prof. Janiny Wengris,  z prośbą o pracę. Został zatrudniony na stanowisku laboranta w Katedrze Zoologii. Tam poznał asystenckie małżeństwo Alpernów. Józef Alpern miał niewielką pasiekę i zaczął zapraszać nowego kolegę do pracy w pasiece. W zamian za pomoc ofiarował Janowi Kumorowi dwa bliźniacze ule. Student-laborant zaczął szukać większej pasieki z nadzieją na zakup wyrojonej rodziny pszczelej. Poradzono mu, żeby udał się do gospodarującego w Barczewku rolnika Suraja. Gospodarz życzliwie przyjął studenta i ofiarował mu świeżo wyrojoną rodzinę pszczelą.

  Wkrótce Jan Kumor miał 5-pniową pasiekę. Miał pasiekę, ale nie miał pracowni. Poprosił pana Henia asystenta profesora Dominika Wanica, żeby umożliwił mu skorzystanie z katedralnej wirówki do miodu. Wkrótce panowie się zaprzyjaźnili i Jan Kumor zaczął pomagać w uczelnianej pasiece. Pomagając, nabierał doświadczenia.

Równolegle ze studiowaniem i pracą w Katedrze Zoologii Jan Kumor, jako podporucznik, został zaangażowany w Studium Wojskowym jako dowódca kompanii studentów I roku Wydziału Rybackiego. W kompanii tej wojskowego rzemiosła uczyli się między innymi późniejszy docent Czesław Grudniewski i mgr inż. Jerzy Waluga, znany fotografik, mgr inż. Włodzimierz Marszałek i inni.

Po obronie pracy magisterskiej Jan Kumor został asystentem w Katedrze Żywienia Zwierząt, a po 3 latach przeszedł do Wojewódzkiego Zjednoczenia PGR , gdzie, z niewielkim przerwami, pracował do emerytury.

Zmiana pracy wiązała się także ze zmianami stancji. W nowych miejscach zamieszkania nie było możliwości utrzymywania pasieki.  Z konieczności, więc musiał wziąć rozbrat z pszczołami na 2 lata. W 1961 roku otrzymał przydział na mieszkanie i wrócił do pszczół. Przez kilkanaście lat pszczele rodziny przewoził od znajomych do znajomych, dopiero w 1981 roku kupił opuszczone siedlisko, gdzie zlokalizował ulubiona pasiekę, która zazwyczaj liczy około 15 pni. Pasieka znajduje się przy lesie, w którym rośnie wiele dużych lip. Nie powiększa jej, gdyż pszczelarstwo nadal traktuje jako pożyteczne hobby, a nie źródło dochodu.

Największą radość Jan Kumor przeżywa wiosną, kiedy okazuje się, że dobrze przygotował pszczoły do zimowania. Wówczas ma czyste sumienie, że przed zimą właściwie zabezpieczył pszczoły, właściwie ocieplił ul, dobrze odymił przed pasożytami i zabezpieczył przed szkodnikami. Zazwyczaj pszczoły dokarmia, po oblocie, gdy skończy się pożytek. Z reguły przypada to na sierpień. Przed wrześniem pszczoły w pasiece są przygotowane do przezimowania.  Dokarmiane w tym okresie pszczoły mają czas na właściwe ułożenie gniazda. Później ule są dwukrotnie odymiane Apiwarolem.

-Moje pszczoły kontynuuje z rozmarzeniem- dobrze mnie znają, pamiętają mój zapach i nie atakują mnie, choć często chodzę bez siatki. Rozmawiam z nimi. Wydaje mi się ,że rozumieją , gdy gawędzę z nimi.  Wszak pszczoła jest jedynym owadem wymienianym w pozytywnym kontekście w orędziu paschalnym w Wielką Sobotę, które brzmi: „ W tę noc pełną łaski przyjmij Ojcze Święty wieczorną ofiarę tego światła, które Ci składa Kościół Święty, uroczyście ofiarowując przez ręce swoich sług tę świecę owoc pracy pszczelego roju.”

 W złym kontekście wymieniany jest mól. W pszczelarstwie bardzo ważna jest genetyka i systematyczna wymiana matek. Matki kupuję w Zakładzie Pszczelnictwa UWM w Kortowie, albo dostaję od dr. Ryszarda Pałacha. Zazwyczaj wymieniam od 1/4 do 1/3 matek.

            W ubiegłym roku Jan Kumor po raz pierwszy zauważył w ulu ślimaka. Gdyby to była mysz, to by oznaczało, że przed zimą źle zabezpieczył ul przed szkodnikami. Niestety, ślimak wszedł wiosną.  Pszczelarz nie mógł temu zapobiec.

- Co roku podziwiam pszczoły i zawsze odkrywam wiele ciekawych rzeczy. Do uli chodzę nawet wieczorem, aby posłuchać muzyki. Zgadzam się z nieżyjącym już profesorem Witoldem Niewiadomskim, który powiedział, że jeśli ktoś ma hobby, to tak jakby w tej dziedzinie ukończył uniwersytet. Zamiłowanie zmusza go do zgłębiania wiedzy. Dla mnie pasieka jest także apteką. Wcześniej wspomniałem o korzystnym działaniu pszczelego pyłku, propolisu i jadu. Teraz opowiem o inhalacjach. Patrząc z góry w otwarty ul wciągam opary, zarówno podczas pracy, jak i specjalnie. Jest to coś wspaniałego dla układu oddechowego. Kraina mlekiem i miodem płynąca jest biblijnym określeniem krainy bogactwa. W tym dziele ma także udział pszczoła – powiedział Jan Kumor i podał rękę na pożegnanie…

                                                                                  Bolesław Pilarek

 

 

 

 

 

 

Komentarze nie są dozwolone.