Listy czytelników

Szanowna Redakcjo naszego kwartalnika „5 plus X”

Gdańsk, 14.04.2016 r.

Wraz z upływem naszych młodych lat i młodzieńczego wigoru życia, powoli ubywa nam też lat, temperamentu, pomysłów, urody i zdrowia. Myślę, że jest to proces biologicznie naturalny, bowiem wszyscy temu podlegamy już od samego urodzenia. Pomijając czynniki genetyczne każdego z nas dożyliśmy XXI w., który też nie wszystkim sprzyja w unikaniu różnorakich okoliczności kresu egzystencji (vide różne choroby, zamachy, morderstwa, itp.).

Do napisania powyższego listu skłoniło mnie wiele przemyśleń zarówno o naszych Koleżankach i Kolegach, a przede wszystkim o Naszych Nauczycielach Wiedzy i Życia – Pań i Panów Profesorów, z którymi rozstaliśmy się już na zawsze. Skłoniło mnie także i to, że w tych świątecznych dniach (25-27.III.2016 r.) rozmawiałem z Franusiem Tomalą (1968), Józkiem Soszyńskim (1970), Zenusiem Brewką (1968)(małżonka), Andrzejem Gralczykiem (1970), Leszkiem Moroniewiczem (1970). Wszystkim cierpiącym życzyłem przezwyciężenia różnych dolegliwości i długich lat życia, chociaż sam pogodziłem się z możliwością odejścia.

Osobiście jeszcze się spotykam w Klubie Seniora (Swissmed-Gdańsk, ul. Wileńska 44) z równolatkami i to mi pozwala zapomnieć o swojej ułomności i chorobie, chociaż ten nieszczęsny udar (mózgu) powoli dobija – ale trudno.

Chciałbym się podzielić z czytelnikami przemyśleniami o tej wspaniałej placówce zdrowotnej.

Otóż SWISSMED jest prywatną placówką zdrowia npp. z udziałem kapitału zagranicznego, ale także zorganizowaną i kierowaną przez Dyrekcję, że nie powstydziłaby się standardów krajowych, a nawet europejskich. Swissmed zatrudnia fachowców z najwyższej półki medyczno-rehabilitacyjnej (zakres zabiegów: patrz Internet).

Kilka słów o moim Klubie Seniora w SWISSMEDzie.

Przychodzi nas przeciętnie 70-120 seniorów, a nasi przełożeni, to ludzie bezgranicznie oddanymi nam seniorom: Pani dr Dagmara Wiewiórkowska-Gardzińska, p. mgr Andrzej Urbański, p. mgr Jarek Polański – to są ludzie, którzy naprawdę kochają nas staruszków.

Szanowna Redakcjo!

Marzy mi się (zbieram już nawet kasę), by ww. i może jeszcze kilku osobom zorganizować wyjazd do Olsztyna i pokazać im naszą (moją) uczelnię UWM – uczelnię najpiękniej położoną w kraju, a przy tej okazji i odwiedzenie redakcji naszego „5+X”. By być (w razie przyjazdu) dobrym przewodnikiem już przypominam sobie historię naszej uczelni.

Mam teraz w Klubie koleżankę Lucynę Kowalewską (moją rodaczkę z Grodna) oraz drugą koleżankę – Anię Jodczyk (spokrewnioną z kol. Staszkiem Jodczykiem), który też obecnie zmaga się z paraliżem, a z którym także rozmawiałem po naszym zjeździe we wrześniu 2015 r.

Szanowna Redakcjo!

Z ogromna radością przeczytałem w ostatnim nr „5 plus X” (2(89)-2016 r.) artykuł Pana dr hab. Krzysztofa Kozłowskiego (pamiętam Jego Tatę), pt.: „Życiową pasją dydaktyka i edukacja” o jubileuszu naszej koleżanki z roku – Tereski Majewskiej. My wszyscy zootechnicy (1965-1970) jesteśmy dumni, że nasze koleżanki z roku Danusia (Król-Strusińska) i Tereska – swoją pracą naukową dostąpiły zaszczytu zdobycia tytułów profesorskich i przekazywania wiedzy młodym Polakom – studentom UWM w Olsztynie. Dziękujemy Panie doktorze Kozłowski.

Na zakończenie – dla rozbawienia Redakcji przesyłam rozpowszechnione w naszym Klubie Seniora dwa wiersze:

  1. W. Szymborskiej „Jak się czuję”
  2. 2. Autora n/n – „Smutki i radości objawów starości”.

 

Z ukłonami

Wierny czytelnik „5+X”

Marian Butwiłowski – Zootechnika 1970

Wiesława Szymborska

„Jak ja się czuję”

Kiedy ktoś zapyta – jak ja się dziś czuję,

Grzecznie mu odpowiem, że „Dobrze, dziękuję”.

To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,

Astma, serce mi dokucza, i mówię z zadyszką,

Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata…

Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata!

Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę.

Choć zawsze wybieram najłatwiejszą, drogę,

W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,

Ale przyjdzie ranek… Znów dobrze się czuję.

Mam zawroty głowy, pamięć figle płata,

Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata.

Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,

Że kiedy starości niemoc przychodzi,

To lepiej się godzić ze strzykaniem kości

I nie opowiadać o swojej starości (słabości).

Zaciskając zęby z tym losem się pogódź

I wszystkich wokoło chorobami nie nudź.

Powiadają: „Starość okresem jest złotym”.

Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym.

„Uszy” mam w pudełku, „Zęby” w wodzie studzę,

„Oczy” na stoliku, zanim się obudzę…

Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje,

Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?

Za czasów młodości — mówię bez – przesady –

Łatwe były biegi, skłony i przysiady.

W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,

Żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą.

A teraz na starość czasy się zmieniły:

Spacerkiem do sklepu, z powrotem – bez siły.

Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:

Niech zacisną zęby i z życia się śmieją!

Kiedy wstaną rano – „części” pozbierają,

Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytaj.

Jeśli ich nazwiska tam nie figurują

To znaczy: że Zdrowi i Dobrze Się Czują!!!

 

 

Smutki i radości objawów starości

Idę ulicą – ktoś mi się kłania. Oddaję ukłon –
znam przecież drania: ta twarz, ten uśmiech i
ten błysk w oku… To miły facet, znam go od
roku. Jakże u diabla on się nazywa?… Dziura
w pamięci. Czasem tak bywa. Wtedy myśl
smutna w głowie się rodzi: Nic nie poradzisz –
starość nadchodzi.

Z trzeciego piętra schodzę radośnie,
bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba
zwłaszcza, że słońce i błękit nieba…
Gdy już po parku idę alei
nagle pot zimny koszulę klei,
bowiem pytanie w głowie mi tkwi:
czy aby kluczem zamknąłem drzwi?
W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi:
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi.

Siedzę i czytam. Nagłe myśl żywa jakimś
pragnieniem z fotela zrywa. Robię trzy
kroki, staję przy szafie i jak to ciele na
nią się gapie… Pojęcia nie mam po co ja
wstałem? Czego tak bardzo i nagle
chciałem? Oj, coraz bardziej mi to już
szkodzi, że ta nieszczęsna starość
nadchodzi.

Jadę na urlop. Prasuję spodnie, żeby wśród
ludzi wyglądać godnie. Biorę walizkę, pędzę
nad morze… Lecz tam miast śledzić
dziewczyny hoże, zamiast podziwiać plażowe
akty… …Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu?
Może dom spłonął? Strach -we mnie godzi…
Tak to jest kiedy starość nadchodzi.

Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy
zaoszczędziłem trochę pieniędzy. W
dużej kopercie, zamkniętej klejem,
dobrze ukryłem je przed złodziejem I
teraz… już od paru miesięcy nie mogę
znaleźć moich tysięcy. Ech. Nie
pojmiecie tego wy młodzi jak miło żyć
gdy starość nadchodzi.

Pomimo moich najlepszych chęci – nie
zawsze mogę ufać pamięci. Więc by jej
pomóc, a przez nią sobie, czasem na
chustce węzełki robię. A potem jeden Bóg
wiedzieć raczy co który węzeł ma dla mnie
znaczyć? Choć mi się nawet nieźle
powodzi, wciąż mam kłopoty. Starość
nadchodzi.

Dwa razy dziennie – raz przy śniadaniu, a
potem w obiad, po drugim daniu zażywam
leki, tabletki białe: cztery połówki i cztery
całe. Często się pieklę /bom nie aniołem/, gdy
w obiad nie wiem czy rano wziąłem? Tę
gorycz klęski wątpliwie słodzi wiedza, że oto
starość nadchodzi.

Żuję kolację – w niej polędwica me
podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starości…. Czy ona
musi stale nas złościć? Przecież jest
piękna. Masz sporo czasu.. Chcesz iść nad
wodę, albo do lasu, to sobie idziesz – nikt
ci nie broni. Z łóżka zbyt wcześnie też nikt
nie goni, bowiem nie musisz pędzić do
pracy jak wszyscy twoi młodsi rodacy.

Co prawda wigor z wolna przekwita, lecz po
co wigor u emeryta? Podwyżki pensji już nie
wyprosisz, należną gażę poczta przynosi…
Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia, gdyż
wiek ci daje mądrość spojrzenia…. Więc
wiwat starość! Niechaj nam służy, nawet gdy
trochę chwilami nuży, Bowiem – jak sądzę – w
tym jest rzecz cała, by jak najdłużej ta starość
trwała…

 

Przypis red.: Wiersz Reinera Kerna, Das Alter kammr aiifseine Weiose
spolszczył (i uzupełnił): Tadeusz Rejniak – Grudzień 2000

 

Komentarze nie są dozwolone.