CZY TO (kolejne) PODZWONNE DLA KARPI ?
Rozmowa z prof. dr. hab. inż. Januszem Guziurem, absolwentem i byłym dziekanem Wydziału Rybactwa i Ochrony Wód UWM w Olsztynie, współzałożycielem i pierwszym Członkiem Honorowym Krajowego Stowarzyszenia Promocji Ryb „Pan Karp”.
-Panie profesorze, w trakcie ostatnich prac legislacyjnych w naszym Sejmie rozpoczęto procedowanie nad zmianami ustawy o ochronie zwierząt, czyli także o rybach. Czy zapowiedziane zmiany satysfakcjonują rybaków?
- Nie.
- Dlaczego?
-Zaproponowano następujący zapis: „Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień,. transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie”. Powstaje pytanie, czy sprzedaż żywych karpi i cała gospodarka stawowa przejdą w Polsce do historii? Pytanie to jest uzasadnione, gdy czyta się dokładnie i ze zrozumieniem ww. projekt.
- Kiedy wpłynął do sejmu ten projekt?
Projekt pochodzący z kwietnia br., do Sejmu wpłynął w dniu 11.06. 2015r. Dokładnie w 3 miesiące później „Rzeczpospolita” podała wiadomość, która może wstrząsnąć światem rybackim. Otóż, poseł Paweł Suski kolejny raz na przestrzeni ostatnich kilku lat jest promotorem zmian w sprawie dotyczącym ochrony zwierząt. Warto przypomnieć, że w pierwszej połowie ubiegłego roku, dzięki różnym akcjom i staraniom kilku krajowych organizacji rybackich (w tym i „Pana Karpia”), działania posła Pawła Suskiego nie powiodły się jako bezzasadne. Jednak w tym roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi, ponownie zapowiada na łamach „RP” doprowadzenie do głosowania nad projektem ustawy o ochronie zwierząt (druk sejmowy – nr 3744) Pośród zmian dotyczących traktowania psów, kotów, zwierząt cyrkowych, znalazła się też kluczowa zmiana dla gospodarki karpiowej.
- Projekt poselski zakłada, że ryby na każdym etapie swojego życia, w każdym jego momencie, muszą mieć dostateczną ilość wody umożliwiającą oddychanie.
-Tak więc w optymistycznym wariancie żywą rybę będzie można dowieźć do sklepu, ale z tego sklepu już będzie mogła być wydana klientowi wyłącznie jako ubita (tzw. śnięta) albo w odpowiedniej wielkości naczyniu z wodą (!), co zważywszy na skalę zjawiska w kraju (roczna produkcja 18 tys. ton), jest oczywistą utopią. W wariancie pesymistycznym nie będzie można nawet np. wyjąć (odłowić) żywych ryb z wody stawu-zbiornika w całym kilkuletnim cyklu hodowlanym. Oznacza to także, że np. sortownica (urządzenie segregujące żywe ryby na sortymenty wagowe), nie będzie już powszechnie stosowanym w Europie i na świecie urządzeniem rybackim, tylko…. narzędziem tortur dla żywych ryb, na co znajdzie się odpowiedni paragraf !
Warto tu też przypomnieć, że procedurą tą w ogóle nie zajmują się inne kraje członkowskie UE (Czesi, Węgrzy czy Słowacy ), a posiadający podobnie jak Polska znaczny areał stawów i produkcję karpi.
-Czy hodowcy i producenci ryb podjęli jakieś przeciwdziałania?
-Uważają tę propozycję za kolejne realne i poważne zagrożenie bytu gospodarstw karpiowych w Polsce. Organizacje reprezentujące profesjonalnych rybaków nie chcą dopuścić do przyjęcia tej ustawy. Uświadamiają decydentów, że hodowle karpiowe nie tylko przynoszą dochody rybakom, ale co najmniej tak samo ważny jest ich znaczący wkład (bez dopłat rządowych) w ochronę unikatowej wodnej przyrody, retencję coraz bardziej deficytowej wody, produkcję zdrowej i zalecanej żywności oraz poszanowanie wielowiekowego dziedzictwa kulturowego.
Za rozmowę serdecznie dziękuję
Bolesław Pilarek