Nigdy nie za dużo dobrych słów

Na Śląsku Cieszyńskim mieszka i pracuje prawie 60 absolwentów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i poprzedzających go uczelni. Większość z nich jest zrzeszona w Regionalnym Klubie Absolwen­tów UWM „Ziemia Cieszyńska”. Na czele zarządu klubu stoją mgr inż. Rajmund Ronchetti (prezes) i lek wet. Romam Kubalok (wiceprezes), mgr inż. Margot Szarzez-Małusz (sekretarz) i mgr inż. Janusz Wyleżych. Klub powstał w ubiegłym roku z inicjatywy cieszynianina prof. zw. dr. hab. dr h.c. Andrzeja Farugi, prezesa Zarządu Stowarzyszenia Absolwentów UWM. Zarząd „Ziemi Cieszyńskiej” spotkał się trzykrotnie i zaplanował zorgani­zowanie z tym roku wycieczki do Olsztyna oraz tradycyjnej cieszyńskiej wigilijki. Na ostatnim zebraniu klubu wykład poświęcony życiu i działalności Cieszynianina Jerzego Lanca, założyciela pierwszej przed II wojną światową polskiej szkoły w Piasutnie na Mazurach wygłosiła dr Alicja Kołakowska. Po wykładzie rozma­wiałem z kilkoma członkami klubu.

NAJWIĘCEJ RYBAKÓW

Rajmund Ronchetti po ukończeniu w 1967 r. Wydziału Rybackiego ówczesnej Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie podjął pracę w Zakładzie Ichtiologii i Gospodarki Rybackiej w Gołyszu koło Chybia, należącym do Polskiej Akademii Nauk.

- Większość mieszkańców tych terenów nie wiedziała o istnieniu Jerzego Lanca. Dobrze się stało, że dziś w ciepłych słowach przedstawiono jego sylwetkę o dokonania – powiedział Rajmund Ronchetti. Na naszym terenie mieszka i pracuje 57 absolwentów kor- towskiej uczelni, w tym najwięcej po Wydziale Rybac­kim, ale jesteśmy rozproszeni, gdyż Śląsk Cieszyński jest kolebką rybactwa stawowego. Niestety, w ostatnich latach wystąpiły poważne kłopoty w hodowli karpi, gdyż dziesiątkuje je choroba wirusowa (KHV). Straty dochodzą do 80-90%. Nie ma skutecznego lekarstwa. Liczymy na samo uodpornienie się karpia.

NESTORZY

Do Regionalnego Klubu Absolwentów UWM „Ziemia Cieszyńska” należą także nestorzy inż. Stanisław Broda, mgr inż. Tadeusz Rydzewski i inż. Władysław Majętny. Pierwsi dwaj ukończyli w 1949 r. studia na Wydziale Rolnym Państwowej Wyższej Szkole Gospo­darstwa Wiejskiego w Cieszynie. Natomiast trzeci zaczął studia w Cieszynie, a ukończył w 1952 r. Wydział Mleczarski Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie, uzy­skując stopień inżyniera.

Tadeusz Rydzewski ma bogaty życiorys. Urodził się w 1925 r. Był harcerzem i uczniem tajnego Gimnazjum w Łomży. Jako żołnierz AK nosił pseudonim Czupurny. Był więźniem Gestapo w Łomży i obozu koncentracyj­nego w Stutthofie, gdzie nadano mu numer 27164.

Po ukończeniu PWSGW w Cieszynie uzupełnił wykształcenie na Wydziale Rolnym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, uzyskując stopnień magi­stra inżyniera. Zbiegło się to z przeniesieniem cieszy­ńskiej szkoły do Olsztyna i powołaniem tam Wyższej Szkoły Rolniczej, gdzie podjął pracę jako starszy asy­stent w Katedrze Uprawy Łąk i Pastwisk. Razem z (stop­nie i tytuły zdobyli później) dr. Kazimierzem Odo Roupertem, dr. Romanem Komorowskim, doc. dr. Hen­rykiem Kernem i prof. dr. hab. Antonim Poczobutem przez 4 lata od podstaw współtworzyli tę katedrę. Po 4 latach został głównym hodowcą w Stacji Hodowli Roślin w Modzurowie koło Raciborza, a w 1970 r. objął obowiązki głównego hodowcy w Zakładzie Doświad­czalnym Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Strzelcach. W roku 1986 zakład utracił osobowość prawną i został Zakładem Doświadczalnym IHAR w Radzikowie, gdzie mgr inż. został zastępcą dyrektora ds. naukowych. Po przejściu na emeryturę założył w Pszczynie Śląskie Centrum Trawy, które zajmowało się sprzedażą nasion mieszanek traw, świadczyło usługi ogrodnicze, przygo­towywało projekty ogrodów, wykonywało analizy itp. W ubiegłym roku firmę przekazał synowi.

Tadeusz Rydzewski jest autorem lub współautorem następujących odmian:

- bobik – Ton, SK Titus;

- buraki pastewne – Goliat poli, Tytan Poli, Cyklop Poli, rekord Poli;

- jęczmień jary – Klimek, Polo, Rodos, Atol;

- owies – Modzurowski, Płatek, Góral, Karol, Santor, Bug, German, Dukat, Kwant, Sławko, Akt ( nagi), Cacko;

- pszenica jara – Alfa,

- pszenica ozima – Modra, Jawa, Sakwa, Elena, Sym­fonia, Zyta, Soraya, Sukces, Tonacja, Nutka.

Mgr inż. Tadeusz Rydzewski za te i inne osiągnięcia otrzymał Nagrodę II stopnia Ministra Rolnictwa. Wyho­dowane przez niego odmiany były dwukrotnie wyróż­niane Złotym Medalem POLAGRY (w 1997 i 1999 r).

Naturalnie, Pan Tadeusz Rydzewski docenia wartość wszystkich wymienionych odmian, ale ze szczególnym sentymentem wymienił: pierwszą polską pszenicę ozimą Jawę, która wydala plon powyżej 10 ton z ha; wyhodowane w latach 1968-73 cztery odmiany buraka pastewnego, które są do dziś w obrocie; Alfę, która przez 10 lat była jedyną polską odmianą pszenicy jarej; pszenicę ozimą Modrą; owies Modzurowski i nieople- wiony Akt; wielorzędowy jęczmień Klimek, którego hodowla od krzyżówki do zarejestrowania trwała zaled­wie 7 lat. Zazwyczaj proces ten trwa 14 lat.

Dumny jest także z wybudowania całego kompleksu inwestycyjnego, żeby dopilnować budowy zrezygnował z półrocznego stypendium naukowego we Francji.

- Moi następcy – powiedział – przez 40 lat nie musieli wbić ani przysłowiowego gwoździa, ale doceniam ich wkład w rozwój firmy i hodowli. Najlepszym tego dowo­dem jest wręczenie mojemu byłemu zastępcy i następcy doktorowi Zygmuntowi Nicie ufundowanego prywatnie Orderu Honor i Chwała. Drugim takim orde­rem uhonorowałem w 90 rocznicę urodzin swojego przyjaciela od czasów studiów inż. Stanisława Brodę, który z dużymi sukcesami całe zawodowe życie prze pracował w Spółdzielczości „Samopomoc Chłopska”. Uważam, że nigdy nie jest za dużo dobrych słów…

Pochodzący z Łomżyńskiego Stanisław Rydzewski organizuje także spotkania koleżanek i kolegów z roku studiów. Ostatnie spotkanie odbyło się w Puławach. Przybyły na nie 3 koleżanki, tj.: prof. dr hab. Maria Rusz­kowska, prof. dr hab. Alina Kabata-Pendias i dr Waleria Młyniec. Męską część rocznika reprezentowali mgr inż. Tadeusz Rydzewski i inż. Stanisław Broda.

Władysław Majętny po uzyskaniu w 1952 r. dyplomu inżyniera na Wydziale Mleczarskim Wyższej Szkoły Rol­niczej w Olsztynie podjął pracę w Miejskim Zakładzie Mleczarskim w Dzierżoniowie na Dolnym Śląsku. Ze względu na to, że odbył praktykę studencką w tej mle­czarni, gdzie głównym działem produkcji była wytwór­nia cukru mlekowego zlecono mu podobne zadanie.

Cukier mlekowy był ówcześnie niemalże strategicznym produktem w kraju, pilnie potrzebnym dla przemysłu far­maceutycznego oraz do produkcji różnych odmian peni­cyliny w zakładach tarchomińskich koło Warszawy. Mleczarnia pracowała na trzy zmiany i w systemie ciągłym, bo nawet w dni świąteczne i nie mogła spro­stać zapotrzebowaniom rynku na dwa rodzaje cukru mlekowego. Przemysł farmaceutyczny domagał się zwiększonych ilości cukru mlekowego rafinowanego do produkcji wszelakiego rodzaju tabletek, zaś Tarchomin – cukru mlekowego technicznego. Surowcem do pro­dukcji cukru mlekowego była serwatka, która jest ubocznym produktem przy produkcji serów. Głównym źródłem zaopatrzenia w serwatkę były olsztyńskie zakłady mleczarskie produkujące duże ilości serów.

Po pewnym czasie Władysław Majętny ze względów rodzinnych przeniósł się na Śląsk Cieszyński i podjął pracę jako inspektor produkcji w oddziale Związku Spółdzielni Mleczarskich w Chorzowie. Po trzech latach awansował na kierownika technicznego Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Bażanowicach k. Cieszyna. Spółdzielnia ta była swego czasu bazą szkoleniową dla studentów Wydziału WSGW w Cieszynie, a jednocze­śnie zasłużoną placówką produkcji sera ementalskiego w Polsce. Szkolono w niej serowarów, które zapoczątkowali prof. Licznerski i inż. Karnicki. Ośrodek Szkoleniowy w Bażanowicach istniał do roku 1993. Przeszkolił on w tym czasie, na 18 kursach serowarskich mistrzowskich, 90 osób, na robotnika serowara 1301 i na kursach twarożkarskich 772 osoby.

W ośrodku tym Władysław Majętny był także wykła­dowcą. W 1975 r. roku został prezesem Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Skoczowie, w której przepra­cował 17 lat, do przejścia na emeryturę.

Inż. Władysław Majętny jest serdecznym przyjacielem prof. dr. hab. dr h.c. Jana Kiszy, emerytowanego profe­sora UWM w Olsztynie. Obaj panowie nadal utrzymują kontakty.
 

CZARNA FLAGA NAD FERMAMI

Lek. wet. Romam Kubalok specjalizuje się w leczeniu chorób drobiu grzebiącego i pływającego oraz ptaków egzotycznych. Do tej specjalizacji zachęciła go prof. dr hab. Irena. Janowska, kierownik Katedry Chorób Pta­ków na ówczesnym Wydziale Weterynaryjnym WSR w Olsztynie. Po ukończeniu studiów podjął pracę w Lecznicy Zwierząt w Pawłowicach. Dzięki temu mógł utrzymywać kontakty z macierzystą uczelnią, ponieważ w pobliskim Simoradzu prof. dr hab. Zdzisław Larski z Olsztyna jako jedyny polski naukowiec prowadził badania nad chorobą cieszyńską. Inaczej mówiąc – cie­szyńską zarazą świń, wirusową, zaraźliwą, często śmiertelną chorobą świń, objawiającą się skurczami mięśni i podnieceniem nerwowym. W Polsce spotykaną głównie w okolicach Cieszyna.

Po zmianach polityki gospodarczej lek. wet. Roman Kubalok postanowił pójść na swoje i założył firmę Profi­laktyka i Lecznictwo „ KUB-WET” w Skoczowie.

- W ostatnim okresie – powiedział – wielkie problemy w fermowym chowie drobiu powodują: wirusowe zapa­lenie oskrzeli, zapalenie gardła i tchawicy oraz wszyst­kie choroby z rodziny reowirusowych. Następstwem chorób drobiu, jak i całkowicie wolnego rynku są waha­nia w opłacalności produkcji. Sytuację pogarszają zbyt drogie komponenty do pasz i zboże. W wielu fermach produkcja jest nierentowna. Wielu hodowców nie ma pieniędzy na odnowienie produkcji. Tę już trudną sytu­ację skomplikuje po 2012 roku unijny obowiązek wymiany klatek. Z moich obserwacji wynika, że nie będzie na to stać około połowy hodowców. Natomiast zaciąganie kredytów w dobie nierentowności jest pro­dukcyjnym samobójstwem…

Z dalszej wypowiedzi lek. wet. Romana Kubaloka wynika, że drobiarską produkcję w Polsce mogłoby pokrzepić przywrócenie do łask mączek mięsno-kost- nych, gdyż w znacznym stopniu poprawiłoby to bilans białka i obniżyło ceny pasz.

Z KOLEGAMI PO LATACH

Mgr inż. Zdzisław Bułatowicz jest moim kolegą z roku studiów. Razem z nim i innymi rewitalizowaliśmy – uży­wając modnego słowa – piwnicę pod rektoratem, którą przekształciliśmy w klub Związku Młodzieży Wiejskiej (dziś pierwsza sala baru „U Michała). Po ponad 40 latach nie poznał mnie, dopiero, gdy się przedstawiłem, przypomniał mnie sobie.

Po studiach Zdzichu razem z żoną Basią prowadzili w Wysokiem Mazowieckiem Zakład Spożywczy. Jed­nak żonę ciągnęło do rodzinnego Skoczowa. Zdzichu spełniając prośby żony, zrezygnował z dyrektorskiego stanowiska i podjął pracę na stanowisku kierownika w skoczowskiej Spółdzielni Pszczelarsko-Ogrodniczej. Następnie przeniósł się do Wojewódzkiego Ośrodka Postępu Rolniczego w Bielsku, rejon w Skoczowie. Ostatecznie jednak zdecydował się na założenie pry­watnej firmy BAGA i uruchomienie sieci butików także z wyrobami jubilerskim i antykami w Cieszynie i Gdyni. W międzyczasie dorosły dzieci i usamodzielniły się. Syn wyjechał do USA, a córka prowadzi firmę jubilerską.

Chwilę ciepło powspominaliśmy koleżanki i kolegów, z którymi utrzymujemy kontakty.

Jako student I roku zapamiętałem studenta V roku Wydziału Rolniczego Eryka Więcka, gdyż jako jedyny z olsztyńskich sprinterów uzyskał czas 10,9 sekundy na 100 metrów i pokonał dwukrotnego olimpijczyka Irene­usza Kruczka w jego najlepszym okresie. Niestety, po spotkaniu w Cieszynie nie mieliśmy czasu na dłuższą rozmowę. Zaapelował jedynie, aby na łamach „5 plus X” zamieszczać więcej wspomnień absolwentów ze star­szych roczników i ciekawostek o dawnych nauczycie­lach i z obecnego Kortowa.

                                                                                           Bolesław Pilarek

Komentarze nie są dozwolone.