Prof.dr hab. Marian Kozłowski nie żyje.

Żegnaj Profesorze

Żegnaj Dziekanie

Żegnaj Pośle

Żegnaj Senatorze

Żegnaj Przyjacielu!!!

Marian Kozłowski urodził się 29. Listopada 1936r. w chłopskiej rodzinie Józefa i Jadwigi z domu Gwoździej, na kolonii wsi Folwarki Wielkie, gmina Zabłudów, powiat białostocki. Po ukończeniu szkoły podstawowej został w lipcu 1952r. robotnikiem rolnym w PGR Nory, pow. Olecko. W wieku 17 lat, w 1953r. rozpoczął naukę w Państwowym Technikum Hodowlanym w Olecku, które ukończył w 1957r.

Po maturze miał dwa wyjścia. Pierwsze bar­dzo ułatwione przez władze wojskowe – jesienny pobór do wojska. Do drugiego namówili go wychowawca klasy i tre­ner. Znakomity nauczyciel – zootechnik mgr inż. Mikołaj Krukowski przekonywał go, że Wydział Zootechniczny WSR w Ol­sztynie należy do najlepszych w Polsce. Natomiast trener Leonard Mosiejko – wszechstronny sportowiec, szeptał do ucha: tam lekką atletyką kieruje mgr Leopold Szczerbicki – przedwojenny kadrowicz rodem z Oszmiany, który ułatwia studentom uprawianie sportu.

Na egzaminach wstępnych z matematyki i biologii poszło mu lepiej niż na maturze.  Jednak już na pierwszych zaję­ciach przekonał się, że ma duże braki z chemii i fizyki. Przysiadł” fałdów”, rezygnując z uroków Kortowa. W trakcie pierwszego semestru tylko raz oglądał film w ki­nie „Student”, do którego do południa chodził na wszystkie wykłady. Mimo dużego wysiłku, na egzaminie z chemii ogólnej szło mu opornie, ale zdał. Wtedy w Kortowie mówiło się „jak zdasz chemię, skoń­czysz studia”. „Mistrz” Wiktor Wawrzyczek w takiej sytuacji zada­wał decydujące pytanie, często z życiorysów sławnych che­mików i fizyków. Na hasło „Wróblewski” jednym tchem wy­recytował życiorys słynnego rewolucjonisty. Profesor śmiał się długo i głośno. A czym odznaczył się w owym cza­sie drugi Wróblewski – spytał. To też uczestnik powstania styczniowego z 1863 r., a w 1883 r. wraz z Olszewskim, pierwszy skrop­lił tlen i azot z powietrza, zestalił dwutlenek węgla i alkohol odpowiedział. „Mistrz” odetchnął z ulgą i wpisał do indek­su ocenę dostateczną, czyli państwową, jak się wtedy mówiło.

-Do egzaminu z botaniki –wspominał po latach -byłem przygotowany dobrze, ale nie zrozumiałem trzeciego pytania, a profesor Tadeusz Młynek nie miał zwyczaju naprowadzania studenta na zadany temat. I znowu padło decydujące pytanie. Proszę podać łacińską nazwę żyta – rzekł. Secale cereale, S. fragile, S. montanum, S. africanum – wyrecytowałem jednym tchem. Na wykładzie podałem tylko pierwszą nazwę – powiedział. Przyjechałem tu studiować – odparłem zarozumiale. Profesor zainteresował się moją odznaką sportową w klapie marynarki, ale wstawił ocenę tylko dostateczną, z czego tym razem nie byłem zado­wolony, ale zaliczyłem I semestr. Z następnymi było łatwiej..

Pracę magisterską wykonaną pod kierunkiem profesora Wiesława Krautforsta obronił w lipcu 1962 r, po Akade­mickich Mistrzostwach Polski w Szczecinie. Profesor chętnie przystał na nieco późniejszy termin, bo cenił u studentów dodatkowe zainteresowania. Zatrudnił go z dniem 1.10.1962 r. na stanowisku kierownika Doświadczalnej Fermy Trzody Chlewnej w Starym Dworze (obecnie Kortowo II), gdzie miał doskonałe warunki do treningów, gdyż w pobliżu był las. Przy okazji wykonał eksperyment do pracy doktorskiej pod kierunkiem profesora Witolda Podkówki. Wkrótce awansował na kierownika gospodarstwa w RZD Pozorty. Po napisaniu pracy doktorskiej został starszym asystentem na Wydziale Zootechnicznym, gdzie wkrótce obronił doktorat.

W 1975 r. po pomyślnym przebiegu kolokwium habilitacyjnego nad rozprawą „Ocena celowości odgoryczania poekstrakcyjnej śruty rzepakowej w procesie zakiszania z paszami węglowodanowymi”  i ocenie dorobku naukowego nadano mu stopień naukowy: dr hab. nauk rolniczych z zakresu żywienia zwierząt  i wkrótce powołano na etat docenta. W 1987 r. przewodniczący Rady Państwa generał Wojciech Jaruzelski nadał Mu tytuł profesora nadzwyczajnego. Po kilku latach został  powołany na stanowisko profesora zwyczajnego.

Na Wydziale Zootechnicznym ART pełnił następujące funkcje: kierownika Studium Podyplomowego Hodowli i Technologii Produkcji Trzody Chlewnej (1975-81), zastępcy dyrektora (1973-83) i dyrektora (1984-87) Instytutu Hodowli i Technologii Produkcji Zwierzęcej, prodziekana (1981-84) i dziekana (1987-93) Wydziału Zootechnicznego.

Badania profesora Mariana Kozłowskiego dotyczyły konserwacji pasz, żywienia świń i drobiu oraz chowu i hodowli świń. Jest autorem lub współautorem ponad 400 publikacji z zakresu zootechniki, w tym podręczników akademickich Hodowla i użytkowanie świń (1998) i Żywienie trzody chlewnej (1998), podręcznika dla techników rolniczych Hodowla zwierząt (1996), książek Manažment a marketing v chove ošipanych (Nitra, 1996) i Zarządzanie gospodarstwem towarowym (1997). Wypromował 11 doktorów i ponad 100 magistrów.

Od najmłodszych lat brał udział w pracy społeczno – politycznej. Od 1962r. był członkiem ZNP i od połowy 2005r. SDPL. W latach 1991-93 był posłem I kadencji Sejmu RP. Marszałek Sejmu profesor Wiesław Chrzanowski odznaczył go Medalem Pamiątkowym „Pięć wieków Sejmu polskiego” (1993). W latach 2001-2005 był senatorem RP V kadencji. Był zaangażowanym parlamentarzystą, szczególnie w komisji rolnictwa i rozwoju wsi. Marszałek Senatu profesor Longin Pastusiak wręczył mu w 2004r. Medal XV-lecia Senatu i na zakończenie kadencji w 2005r. Medal Pamiątkowy Senatu RP.

Za całokształt pracy naukowo – dydaktycznej i społeczno – politycznej został odznaczony Srebrnym (1980) i Złotym Krzyżem Zasługi (1985), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (1985), Medalem 40-lecia Polski Ludowej (1985), Krzyżem Kawalerskim (1994) i Oficerskim Orderem Odrodzenia Polski (1999) oraz licznymi odznaczeniami organizacji sportowych i młodzieżowych, uczelnianych, zakładowych, regionalnych i resortowych. Za współpracę naukową przyznano mu medale pamiątkowe uniwersytetów rolniczych w Czeskich Budziejowicach, Pradze, Brnie (Czechy) i Nitrze (Słowacja) oraz w Szczecinie i Bydgoszczy. W wieku 60 lat przyznano Mu stopień wojskowy sierżanta i Odznakę Pamiątkową 14 Pułku Ochrony NJW WSW. Uhonorowano Go licznymi nagrodami, m.in.: sekretarza naukowego PAN, czterokrotnie nagrodami ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz 26 nagrodami rektora ART i UWM.

Profesor Marian Kozłowski doceniał wszystkie zaszczyty, ale ponad wszystko kochał swoją Rodzinę, o której z miłością mógł opowiadać godzinami. W 1963r poślubił Krystynę Farugównę. Dochowali się trójki dorodnych dzieci. Niestety, urodzona pod koniec 1963 r córka Danuta tragicznie zmarła w 1989 r tuż przed ukończeniem studiów w Uniwersytecie Gdańskim.  Syn Krzysztof po ukończeniu studiów na Wydziale Zootechnicznym podjął pracę naukową.  Od września 2012 r. jest doktorem habilitowanym w Katedrze Drobiarstwa.. Córka Dorota po przygodach w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Olsztynie (klasa mistrzowska w gimnastyce) i musicalu Metro w Warszawie od 1993r. przebywa w Londynie. Wnuczka Ewa Paszkowska mieszka na stałe w Strasburgu i po studiach przemiennych w Anglii i we Francji, w roku akademickim 2007/2008 ukończyła studia magisterskie w Kolegium Europejskim w Warszawie. Pracuje w Luksemburgu. Wnuczki Anna (ur. 1991r.) i Ewa (1992 r.) Kozłowskie studiują. Anna w lutym 2014 r. uzyskała dyplom inżynierski w Akademii Morskiej w Gdyni na Wydziale Nawigacji. Obecnie kontynuuje studia magisterskie. Ewa w tym roku kończy studia inżynierskie na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej.

Zamiłowanie profesora do kresów wschodnich sprawiło, że był członkiem Stowarzyszenia Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej oraz Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Był zaangażowany w pracę na rzecz Polaków na Litwie i Białorusi oraz na Zaolziu w Czechach. Ze względu na pochodzenie żony należał także do Warmińsko-Mazurskiego Koła Macierzy Ziemi Cieszyńskiej, promującego polskość i patriotyzm Śląska Cieszyńskiego. W maju 2000r. Walne Zgromadzenie Delegatów MZC wyróżniło Krystynę i Mariana Kozłowskich tytułami honorowych członków Macierzy. W maju 2005r. z okazji 120-lecia Macierzy przyznano mu Medal Pamiątkowy Pawła Stalmacha – twórcy Macierzy Ziemi Cieszyńskiej. W Warmińsko-Mazurskim Kole MZC mówi się o nim, że jest najwierniejszym Cieszynianinem rodem z Podlasia.

Profesor za punkt honoru przyjął integrację Katedr (i Zakładów) Hodowli Trzody Chlewnej i w 1997r. przyczynił się do powołania Klubu Profesorów Tytularnych Hodowli Trzody Chlewnej krajowych uczelni, którego celem jest integracja badań naukowych i promocja młodszych kolegów do tytułu naukowego profesora.

Za zaangażowanie w pracach Związku Nauczycielstwa Polskiego przyznano mu Medal 100-lecia Związku i Złotą Odznakę ZNP, a w 2007r. został uhonorowany Medalem 50-lecia. Natomiast za pracę w zespole redakcyjnym „ 5 plus X”  został uhonorowany złotą odznaką „ Zasłużony dla Stowarzyszenia Absolwentów UWM w Olsztynie”.

W maju 2007r. obchodził jubileusz 45-lecia pracy na uczelni kortowskiej i z tej okazji rektor przyznał mu Medal Pamiątkowy UWM, a następnie na inauguracji roku akademickiego wręczył Złoty Laur UWM.

Prof. dr hab. Marian Kozłowski był pierwszym absolwentem Wydziału Zootechnicznego, który był  dziekanem, posłem na Sejm, a następnie senatorem RP. Był zaangażowanym parlamentarzystą, zwłaszcza w komisji wsi i rolnictwa. W październiku 2007r. przeszedł na emeryturę. Uczestniczył we wszystkich uroczystościach patriotycznych.

-Życie mnie nie głaskało- wspominał przed laty. Było chłodno i głodno, przeży­łem tragedie osobiste i rodzinne, uwikłany byłem w rozwiązy­wanie spraw trudnych i skomplikowanych. Mimo to jestem zadowolony z życia i mogę powiedzieć, jak w piosence: „ja to mam szczęście”, zrobiłem karierę. W tym także zasługa mo­jej żony Krystyny i dzieci. Miałem szczęście studiować na dobrej uczelni, mieć dobrych nauczycieli i przełożonych, a także kolegów.  Jak na syna małorolnego chłopa ze wsi białostockiej i zarazem małolet­niego robotnika rolnego z PGR w Norach k. Olecka osiągnąłem wystarczająco dużo. Inni osiągnęli jeszcze więcej i chwała im za to. Czy chciałbym powtórzyć swoje życie? Gdyby przyszło mi powtórzyć życie w tamtych warunkach -odpowiedział- to myślę, że ustrzegłbym się wielu błędów, byłbym rozważniejszy w podejmowaniu decyzji, ale chciałbym być doskonalszym pod każdym względem, by móc pomagać ludziom. Bowiem moje motto życiowe brzmi: bezinteresownie pomagaj ludziom. Niestety, w obecnej sytu­acji kraju moje życie byłoby zdecydowanie odmienne. Nie zrobiłbym żadnej kariery. Prawdopodobnie byłbym młodym bezrobot­nym w byłym PGR, a więc nikim. Byłem zaangażowanym członkiem organizacji społecz­no-politycznych. Jako jedyny profesor z ART – byłem członkiem SdRP i z listy SLD w 1991 r. zostałem posłem. Chciałem zmienić na lepsze nie tylko swój los. Niech mi wolno będzie napisać  o tej przynależności w ofic­jalnym życiorysie. Każdy z nas odpowiada tylko za swoje czyny, także po czerwcu 1989 roku…

* * *

W imieniu Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu  Warmińsko-Mazurskiego i redakcji „5 plus X” pożegnałem profesora Mariana Kozłowskiego jako nauczyciela akademickiego, parlamentarzystę i naukowca. Teraz pożegnam Go jako przyjaciela.  Poznałem Go we wrześniu 1963, kiedy przed rozpoczęciem pierwszego roku studiów odbywałem miesięczną praktykę w uczelnianej Doświadczalnej Fermie Trzody Chlewnej w Starym Dworze (obecnie Kortowo II), której kierownikiem był mgr inż. Marian Kozłowski. Przypadek sprawił, że pierwsze spotkanie miało miejsce przy sośnie, rosnącej do dziś w narożniku działki, którą kupiłem po wielu latach. Zawsze będzie mi przypominać Mariana Kozłowskiego. Wspólne zainteresowania i działalność w Związku Młodzieży Wiejskiej(obaj w różnych latach byliśmy przewodniczącymi Zarządu Uczelnianego ZMW w WSR) sprawiły, że zaprzyjaźniliśmy się na dobre i złe. Przez kilkadziesiąt lat był jednym z najbardziej wydajnych współpracowników czasopism( kilkaset publikacji), które redagowałem. Przez kilkanaście lat przewodniczył Radzie Programowej „ Rolniczego ABC”, którym kierowałem i przez kilkanaście lat byliśmy członkami zespołu redakcyjnego „ 5 plus X”.

Marian był prawym człowiekiem.  Zawsze mogłem na Niego liczyć. Wytworzył wokół siebie przestrzeń przyzwoitości. Nikomu nie zrobił krzywdy. Każdemu chętnie pomagał. Nie używał wielkich słów, żeby powiedzieć o sprawach wielkich, głębokich i ważnych. Był dowcipny i miał specyficzne poczucie humoru. Z ironią patrzył na tych, którzy się  nadymali i  zachwycali wyłącznie brzmieniem własnego głosu.

Uczestniczyłem w jego kampaniach wyborczych. Nie nadmuchiwał swojego ego. Broniąc swoich lewicowych  racji,  nie niszczył przeciwników, żeby móc spojrzeć im w oczy. Tak dobierał argumenty, aby dyskutanci, obstając przy swoich racjach, nie tracili godności. Dopuszczał myśl, że być może nie ma racji, bo jako ludzie nie jesteśmy doskonali i popełniamy błędy. Mawiał, że nie jest politykiem tylko naukowcem służącym wsi i rolnikom. Jego zdaniem polityka jest sztuką kompromisu, ale i  podejmowaniem nie tylko  jednogłośnych decyzji, ale także 51% : 49 % i tylko jednym głosem. Uważał, że głosowania nie powinny dotyczyć spraw zasadniczych, m.in. takich jak : wiara prawa człowieka, demokracja i praworządność. Był ateistą i  lubił dyskutować z  wierzącymi, których zawsze pytał : – co było pierwsze, jajo czy kura ? Lubił to wyjaśniać.

Jako patriota. poseł i senator czuł się odpowiedzialny  za blaski i cienie współczesnych przemian.

Jesienią zmogła Go ciężka choroba. Ostatni raz widziałem Go w przededniu śmierci. Cierpiał, nie mógł mówić, ale po raz ostatni wymieniliśmy uścisk dłoni. Zmarł nad ranem 18 grudnia 2014 r. Został pochowany 22 grudnia  w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Poprzecznej w Olsztynie.

Żegnaj Profesorze, Żegnaj Dziekanie, Żegnaj Pośle, Żegnaj Senatorze, Żegnaj Przyjacielu. W naszej pamięci będziesz żył wiecznie jako prawy człowiek, wspaniały przyjaciel, życzliwy kolega, parlamentarzysta chętnie niosący pomoc potrzebującym, wymagający, ale i wyrozumiały nauczyciel akademicki, naukowiec służący praktykom.

Żonie, Dzieciom, Wnuczkom i Rodzinie składam wyrazy szczerego współczucia.

 

Bolesław Pilarek

 

 

Komentarze nie są dozwolone.