Piknik w pełnym słońcu

Idealna pogoda, dobre miejsce, mnóstwo atrakcji – to niezawodny przepis na udaną imprezę. Czy sprawdził się w przypadku Pikniku nauki i sztuki, który UWM przygotował? Tak.

 

Tłumy ludzi mówiących, co najmniej w 3 językach – polskim, niemieckim i niderlandzkim, a wśród nich najwięcej rodziców z dziećmi, przewinęły się w sobotę 31 maja przez olsztyński staromiejski rynek z okazji urodzinowego pikniku UWM. Wokół starego ratusza stanęło kilkanaście namiotów, a w nich stoiska wydziałów UWM oraz uniwersyteckich biur i agend. Każdy wydział starał się pokazać w sposób najciekawszy i na bogato.

Ubrani w jednakowe bluzki studenci roznosili wśród spacerowiczów tace wypełnione specjałami przygotowanymi przez nich lub pracowników UWM albo też z produktami pozyskanymi w uczelnianych pracowniach. Były więc i sery i owoce, chłodnik, zapiekanka z kartofli, chleb ze smalcem, a nawet pieczony indyk. Tam, gdzie można było dostać coś ciekawego do jedzenia rzecz jasna ścisk był największy. Zainteresowanie wzbudzały także żywe zwierzęta na stoisku Wydziału Bioinżynierii Zwierząt, ryby i narybek w namiocie Wydziału Nauki o Środowisku, a także preparaty i plastynaty na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej. Nowy kierunek dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze miał osobny i duży namiot. Jego reprezentanci uczyli malowania na szkle, lepienia bab pruskich oraz wytwarzania kremu z marchwi, nagietka, palmy kokosowej i lanoliny domowym sposobem. Z ciekawą inicjatywa wyszła medycyna. Był to szpital chorego misia. Studenci w białych lekarskich fartuchach robili wywiady lekarskie z dziećmi, które opisywały, co dolega wielkiemu misiowi. Najczęściej zaś w ocenie dzieci bolał go brzuszek, główka i … spadł ze schodów. Samo życie.

Wydział Nauk Technicznych wypuścił na ulice georadar, który widzowie na ogół brali za jakąś dziwną kosiarkę do trawy. Obok stoiska Wydziału Kształtowania Środowiska i Rolnictwa stał samochód z mobilnym laboratorium oceny środowiska, które prowadziło ciągły pomiar czystości powietrza. Można było na jego monitorze naocznie przekonać się, że podczas pikniku olsztyńskiemu powietrzu daleko było do przekroczenia dopuszczalnych norm zapylenia, czyli, że spokojnie można oddychać nim pełna piersią. Nieco dymu puszczało jednak podczas chemicznych pokazów stoisko Wydziału Biologii i Biotechnologii, zachęcając w ten sposób widzów do zatrzymania się. Wydziały nieposiadające zwierząt, ciekawych maszyn czy poczęstunków starały się przyciągnąć uwagę ludzi np. ciekawym przebraniem np. na geodezji – byli to piraci, na prawie – żołnierz w mundurze Korpusu Ochrony Pogranicza z 1936 r. Młodzi ekonomiści występowali w białych koszulach i czerwonych szelkach. Niemal na każdym stoisku oferowano dzieciom i dorosłym słodycze, ciekawe konkursy z nagrodami, malowanki, układanki, zabawy, malowanie portretów i twarzy. Nie da się tego wszystkiego streści, bo fantazja organizatorów stoisk okazała się wprost … fantastyczna.

Ale stoiska z wydziałowymi atrakcjami – to tylko część programu pikniku. Cały czas działo się też coś na scenie na staromiejskim rynku. Najpierw ZPiT Kortowo wystąpił w roli dla niebie nietypowej, bo rock and rollu, potem zagrała uniwersytecka Orkiestra Dęta, śpiewał chór im. prof. Wawrzyczka, zobaczyliśmy także finalistów konkursu AJDOL, kabaret „Ten, co zawsze” Teatru Studenckiego Cezar, nowoodkryty talent Wizzard –zaśpiewał swą piosenkę „To UWM…” i inne utwory, było reggae zespołu 25 Lonely Tree Soundsystem, przepięknie zaśpiewali studenci filologii r rosyjskiej, obszerny przegląd swych możliwości dali studenci edukacji muzycznej z Wydziału Sztuki. Część z tych wykonawców olsztyniacy zobaczyli także w zamkowej fosie podczas koncertu wieczornego, który trwał od godz. 18 do 22. Wieczorny koncert wzbogacił ponadto występ zespołu „Tygiel Folk Banda”, który zagrał ludowe pieśni na bałkańską nutę oraz na deser zespół „the Lollipops” mający swe korzenie na UWM.

Na uczestników wieczornego koncertu czekała jeszcze niespodzianka – olbrzymi urodzinowy tort z okazji -15-lecia UWM. Poczęstował go nim sam rektor.

Organizatorem pikniku urodzinowego UWM było Biuro Mediów i Promocji we współpracy z Biurem Nauki i Współpracy z Gospodarką oraz Akademickim Centrum Kultury. Mnóstwo pracy, wiele dni przygotowań, setki osób zaangażowanych w zorganizowanie i prowadzenie imprezy i niemałe koszty. Jaki to dało efekt zapytaliśmy gości pikniku.

- Bardzo mi się tu podoba. Jest wiele ciekawych rzeczy do objerzenia. Nas zaciekawiła szpital małego misia. Mój Mieszko nie boi się lekarza, ale nie zaszkodzi go z białawym fartuchem oswajać – zapewnia Anna Gorzkowicz z Olsztyna.

Joanna Misztal-Parol z Częstochowy przyjechała do Olsztyna do znajomych. Na stare miasto wybrała się z córką Martyną z klasy IV szkoły podstawowej, która gdy dorośnie chce zostać sędzią.

Martyna nie mogła oderwać się od stoiska weterynaryjnego, a kolekcja preparatów pasożytów zdumiała ją.

- Przyszłyśmy na stare miasto zwiedzać, ale też, dlatego, iż tu się coś dzieje. Byłam w Kortowie 12 lat temu i podobało mi się. Pewnie bym się tam nie wybrała teraz, a tu mam to, co uniwersytet pokazuje. Jest bardzo ciekawie – mówi częstochowianka. Podobna opinię ma Krystyna Tkacz z Olsztyna i jej córka Julia.

Mariusz Ferenc, który na piknik przyszedł z synem Maksymilianem jest absolwentem Wydziału Mechanicznego ART z 1997r.

–Studiowało mi się rewelacyjnie. Kocham Kortowo i co tydzień z rodziną przyjeżdżam tu na obiad. Wychodzenie Uniwersytetu do ludzi to świetny i wspaniały pomysł. Teraz dopiero widać, co to jest UWM.

Podobną opinię o pikniku ma Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna, który incognito zwiedzał stoiska.

- Dobrze, że uniwersytet zorganizował taki piknik na Starym Mieście. W ten sposób pokazuje swój dorobek i potencjał i jednocześnie potencjał naszego miasta. Wszystko jest tu bardzo ciekawe i cieszą mnie te tłumy. Może uczelnia pomyśli o pikniku za rok?

A co imprezie myślą ci, którzy się w nią osobiście zaangażowali?

- Nasze stoisko przygotowywaliśmy od miesiąca i zaangażowanych w to było kilkadziesiąt osób. Jeszcze do dziś rana miałam wątpliwości czy to ma sens, czy się opłaci. Ale teraz patrząc na te tłumy wiem, że było warto – stanowczo twierdzi prof. Urszula Czarnik, prodziekan Wydziału Bioinżynierii Zwierząt.

Podobne zdanie ma prof. Tadeusz Kamiński – dziekan Wydziału Biologii i Biotechnologii i prof. Krzysztof Młynarczyk – dziekan Wydziału Kształtowania środowiska i Rolnictwa.

- Warto było to zorganizować, bo większość tych ludzi do Kortowa by nie przyjechała – uważają.

Jeśli odczucia uczestników i organizatorów są podobne to chyba rzeczywiście warto było urządzić urodziny uniwersytetu na Starym Mieście.

Lech Kryszałowicz

 

Komentarze nie są dozwolone.