Menu roku 2008:

 

Wspomnienie – prof. Z. Jabłonowski

Jak to z niprzyrówką rzeczną było

Klub Profesorów Collegium Copernicanum

Dzień Chruścika 2008

Autoprezentacja z Greenwayu

Wykłady tu i tam (Olsztyn, Siedlce)

Nagroda za promocję nauki w Dzień Nauczyciela

Inauguracja roku akademickiego

VI Olsztyńskie Dni Nauki i europejska Noc Naukowców 2008

O ochronie przyrody  w Nowym Mieście Lubawskim

Zabójcze butelki

Studencki obóz nad jez. Gilgajny

Entomologia w Bieszczadach

Co w jeziorze piszczy?

XXIV Dni Drwęcy

Mój przystanek Olecko

Studencka akcja antyworkowa

Trichopteron w Iranie

XV Warsztaty Bentologiczne

Jubileusz profesora Józefa Banaszaka

Projekty małe i duże

Nagroda dla moich studentów

Noc Naukowców na wsi

Można inaczej – nowoczesne metody kształcenia zawodowego

Dlaczego wikipediuję? 15 stycznia Dniem Wikipedii

Globalne biurko dla „niszowców

Wyinkubować wiedzę czyli jak jajko wysiadywać aby samemu być „wysiedzianym”

Uniwersytet jest jak piekarnia


do góry

Wspomnienie – Profesor Zbigniew Jabłonowski

Życie akademickie to nie tylko odczyty, publikacje, inauguracje i doktoraty. To także umieranie. Śmierć jest tematem tabu we współczesnej kulturze. Tym bardziej nas zaskakuje i tym trudniej do niej się przygotować. Jeszcze nie tak dawno widziałem Profesora pełnego życia i energii, uczestniczył w posiedzeniu Rady Wydziału Biologii… Kiedy tak gonimy za publikacjami z wysokim „impact factor” oraz liczbą cytowań, zapominamy, że najtrwalsze „napisy” to nie w pliku elektronicznym, na papierze czy nawet wyryte w kamieniu. Najtrwalsze są słowa zapisane w ludzkich sercach.

W mojej pamięci Profesor pozostanie jako osoba bardzo życzliwa i dowcipna. Poznałem go na pierwszym roku biologii, na jego wykładach z „podstaw biologii”. Swoimi wywodami wybiegał daleko do filozofii biologii, ukazywał wiele zagadek i niewiadomych. Była to znakomita odskocznia od nudnego wklepywania „materiału”. Profesor przywracał mi radość ze studiowania biologii. Czasem jego myśli biegły tak szybko, że nie nadążał ze słowami. Wtedy stosował swoje zabawne słowne skróty myślowe typu „ten, tego”.  Wykłady okraszał licznymi anegdotami i dowcipami. Później poznałem Profesora jako osobę otwartą, odważną i poszukującą. Był jednocześnie życzliwy i nie rozpychał się łokciami. Potrafił ustąpić, nawet gdy wiedział, że miał rację. Piastując różne stanowiska i funkcje wielokrotnie podkreślał, że ważniejsza jest dla niego misja, zadanie, służenie pro publico bono, niż własny sukces czy prestiż.

Prof. dr hab. Zbigniew Jabłonowski herbu Grzymała, syn Antoniego i Janiny z domu Strambrowskiej, urodził się  27 maja 1934 roku w Wilnie. Zmarł tuż przed Bożym Narodzeniem, pochowany 30 grudnia 2008 r. w Olsztynie. Wraz z żoną Czesławą wychował i zapewnił godną przyszłości trójce dzieci: Lidii, Przemysławowi, Katarzynie. Zbigniew Jabłonowski to profesor nauk biologicznych, parazytolog, absolwent Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie, sportowiec, inicjator budowy kortów tenisowych na terenie uczelni, działacz AZS, działacz polonijny. Oprócz nauki i sportu wielką miłością Profesora było Wilno.

Prof. Zbigniew Jabłonowski urodził się w rodzinie ziemiańskiej. Najmłodsze lata spędził w Wilnie oraz majątku rodzinnym w Kiziełowie (Litwa). W maju 1945 roku rodzina Jabłonowskich wyjechała do Polski i osiedliła się w Olsztynie. Zamieszkali w nieistniejącej obecnie kamienicy przy ul. Jagiellońskiej, niedaleko kościoła św. Józefa. Zbigniew Jabłonowski ukończył szkołę podstawową nr 1 w Olsztynie, mieszczącą się przy ul. Moniuszki i rozpoczął naukę w Technikum Samochodowym. Po maturze w 1953 roku kontynuował naukę na Wydziale Mleczarstwa ówczesnej WSR w Olsztynie. Jako uczeń a później student czynnie uprawiał sport: grał w tenisa ziemnego i stołowego. Wielokrotnie reprezentował województwo. Zdobył i przez wiele lat utrzymał mistrzostwo województwa w tenisie. Kilka razy także uzyskał wojewódzki tytuł mistrzowski w tenisie stołowym.

Pracę magisterską pt. „Rozmieszczenie miedzi, żelaza i cynku w produktach mleczarskich” wykonał pod kierunkiem prof. dr hab. Józefa Budsławskiego. W 1960 r. uzyskał stopień magistra na Wydziale Mleczarskim WSR w Olsztynie. Po studiach pracował przez rok (na przełomie lat: 1960-61) w Wojewódzkim Zjednoczeniu Zbożowo-Młynarskim PZZ w Olsztynie, gdzie kierował laboratorium. W roku 1962 rozpoczął pracę w Katedrze Zoohigieny WSR (potem ART.) jako asystent a następnie adiunkt (1968-74). Stopień doktora nauk przyrodniczych uzyskał w 1968 r. w Instytucie Parazytologii PAN, na podstawie rozprawy pt. „Badania zachowania się hemogramu, białka całkowitego i frakcji białkowych surowicy oraz zawartości witaminy C w niektórych narządach w przebiegu doświadczalnej glistnicy u świnek morskich”, wykonanej pod kierunkiem prof. zwycz. Stefana Tarczyńskiego.

W roku 1974 r. rozpoczął pracę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie, jako adiunkt w Zakładzie Biochemii na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym. Od 1975 r. organizował i kierował Pracownią Cytologii i Genetyki, przekształconą później w Zakład Biologii Ogólnej, a w 1999 r. w Katedrę Parazytologii. Habilitował się w 1976 r., na podstawie pracy „Rola niektórych witamin w przebiegu glistnicy larwalnej (Ascaris suum)”, wydanej nakładem WSP w 1975 r. Tytuł naukowy profesora nauk biologicznych zakresie parazytologii uzyskał w 1988 r. W 1989 r. został zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego, natomiast w 1991 r. na stanowisku profesora zwyczajnego. W Zakładzie Biologii Ogólnej prowadził wykłady i zajęcia z „biologii komórki”, „biologii rozwoju”, „genetyki”, „podstaw biologii”.  Na początku jego zespół składał się z kierownika, dwóch asystentek i pracownika technicznego. W ciągu następnych lat w zakładzie, którym kierował, przybywało pracowników i prowadzonych przedmiotów. Po dołączeniu do prowadzonych przedmiotów „fizjologii zwierząt” zmieniono nazwę Zakładu na Katedrę Biologii Ogólnej. W tym czasie w Katedrze pracowało 10 pracowników dydaktyczno naukowych i trzech pracowników technicznych. Była to największa katedra w ówczesnym Instytucie Biologii WSP w Olsztynie pod względem liczby zatrudnionych pracowników i prowadzonych przedmiotów. Profesor prowadził wykłady z „podstaw biologii”, „biologii ogólnej”, „biologii komórki” i ”genetyki”.

W czasie pracy na WSP Profesor pełnił funkcję dyrektora Instytutu Biologii i Ochrony Środowiska (1978-84, 1997-1999), dziekana Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego (1978-81, 1993-96), prorektora ds. nauki i kontaktów z zagranicą oraz I zastępcy rektora WSP (1987-90), p.o. Rektora WSP (1990). Profesor był także członkiem senatu WSP oraz Rady Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska, przewodniczącym Senackiej Komisji ds. Badań Naukowych (1981-84), przewodniczącym Senackiej Komisji ds. Współpracy z Zagranicą (1984-97), przewodniczącym Rektorskiej Komisji ds. Wydawnictw (1975-81), członkiem Senackiej Komisji ds. Rozwoju Kady (1987-90) a także komendantem Zakładowego Oddziału Samoobrony. 

Jako dyrektor Instytutu Biologii i Ochrony Środowiska, włączył się w tworzenie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a w szczególności w tworzenie Wydziału Biologii. Opublikował w tym czasie kilka artykułów na łamach prasy lokalnej i ogólnopolskiej. Mam zaszczyt być współautorem niektórych tych artykułów. W tym czasie byłem wicedyrektorem Instytutu Biologii i Ochrony Środowiska WSP w Olsztynie (1997-1999), a Profesor Jabłonowski powierzył mi w zakresie obowiązków współpracę zagraniczną i naukową.

Po utworzeniu UWM zmieniono nazwę Katedry Biologii Ogólnej na Katedrę Parazytologii a następnie w ramach reorganizacji – rozwiązano. Pan Profesor został przeniesiony do Katedry Fizjologii Roślin i Biotechnologii, gdzie był zatrudniony na stanowisku profesora. Pozostali pracownicy zostali przeniesieni do innych katedr Wydziału Biologii. W czasie pracy na UWM Profesor Zbigniew Jabłonowski był członkiem Rady Wydziału Biologii, członkiem Senatu I kadencji (1999 r., członkiem Senackiej Komisji Statutowej UWM (1999-2002 r.), kierował także Studium Podyplomowym, kształcącym nauczycieli przedmiotów przyrodniczych.

Profesor Jabłonowski prowadził badania w zakresie patofizjologii i biochemii inwazji pasożytniczych. Opublikował 137 prac z zakresu patofizjologii i biochemii inwazji pasożytniczych zwierząt. Problematyka ta wystąpiła w dysertacji doktorskiej i była kontynuowana w pracy habilitacyjnej. Jest autorem dwóch podręczników akademickich z zoohigieny i biologii komórki wydanych przez ART i WSP w Olsztynie. Profesor jest promotorem dwu przewodów doktorskich (Instytut Parazytologii PAN, Warszawa 1981r. i 1987 r.) oraz recenzentem dwu prac doktorskich z zakresu parazytologii (Wydział Biologii, Geografii i Oceanologii, Uniwersytet Gdański, 1996 r. i 1998 r. ). Wykształcił 50 magistrantów. Zorganizował i kierował Studium Podyplomowym z Przyrody oraz Studium Podyplomowym z Biologii. W 1999 r. uzyskał gran MEN na realizację  Studiów Podyplomowych „Biologia w Gimnazjach”. W ostatnich latach był Przewodniczącym Zespołu Kierunkowego biologii Centralnego Ośrodka Metodycznego Studiów Nauczycielskich w Krakowie.

Profesora Z. Jabłonowskiego zaliczyć należy do grona najważniejszych twórców olsztyńskiej parazytologii. Był Członkiem Komisji Patofizjologicznej Komitetu Parazytologicznego PAN, a w 1998 r., przewodniczący Komitetu organizacyjnego XVIII zjazdu Polskiego Towarzystwa Parazytologicznego połączonego z jubileuszem Pięćdziesięciolecia Towarzystwa w Olsztynie. Aktywnie uczestniczył w tworzeniu zespołów badawczych, zajmujących się parazytologią od Zakładu Cytologii do Katedry Parazytologii włącznie.  Przygotował i prowadził wiele przedmiotów związanych w całości lub w części z parazytologią: „zoohigiena” (dla studentów Wydziału Zootechnicznego, Rolnego, Medycyny Weterynaryjnej), „podstawy biologii”, „biologia ogólna”, „parazytologia ogólna” (kierunek Biologia, WSP), „biologia komórki”, „podstawy wiedzy przyrodniczej”, „podstawy witaminologii” (kierunek Biologia, UWM) w Olsztynie.

Członkostwo w organizacjach:

*      Polskie Towarzystwo Parazytologiczne, członek założyciel Oddziału Olsztyńskiego (1963 r.), przewodniczący oddziału (1968-75, 1984-91), członek Zarządu Głównego ((1968-1975, 1984 -1991), członek Głównej Komisji Rewizyjnej PTP (od 1998 r.).

*      Komisja Patofizjologiczna Komitetu Parazytologii PAN;

*      Polskie Towarzystwo Biochemiczne - członek zarządu Oddziału w Olsztynie;

*      Zespół Kierunkowy Biologii Centralnego Ośrodka Metodycznego Studiów Nauczycielskich przy WSP w Krakowie (1980-2000);

*      Polski Związek Tenisowy – prezes;

*      AZS – założyciel i kierownik sekcji tenisowej, zawodnik wyczynowy w tenisie i tenisie stołowym, prezes Klubu AZS przy WSP.

*      Polski Związek Tenisa Stołowego,

*      Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej – członek założyciel, prezes (1987-2004), oraz wiceprezes.

*      Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” – członek założyciel, prezes Oddziału Warmińsko-Mazurskiego (od 2004 r.)

Nagrody i odznaczenia:

*      Złota Odznaka AZS (1959),

*      Odznaka 100-lecia Sportu Polskiego (1967),

*      Złoty Krzyż Zasługi (1976),

*      Zasłużonym dla Warmii i Mazur (1977),

*      Srebrna Odznaka Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej (1984),

*      Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1989),

*      Medal Komisji Edukacji Narodowej (2000),

*      Złota Odznaka 50-lecia Pol. Związku Tenisowego,

liczne nagrody rektora WSP, UWM i UG, nagrody ministra.

*      Za pracę i działalność społeczną został uhonorowany licznymi odznaczeniami w tym

*      Odznaka Honorowa „Zasłużonym dla Warmii i Maur” (1997),

*      Odznaka za zasługi dla Województwa Łomżyńskiego (1989)

W pamięci wielu osób Profesor Jabłonowski pozostanie jako osoba życzliwa, pogodna i dowcipna. Kiedy odchodził na emeryturę przyjaciele, znajomi i rodzina urządzili Profesorowi w Klubie Baccalarium benefis jubileuszowy. Były zdjęcia, wspomnienia. Przedostatni raz widziałem Profesora w Dniu Nauczyciela, kiedy gratulował mi otrzymanej nagrody. Powtórzę to, co i wtedy powiedziałem. W sporej części moja nagroda jest Jego zasługą – bo to Profesor wiele lat temu „zauważył” mnie i moją energię oraz dał szansę realizować moje plany i zamierzenia.

W mojej pamięci pozostanie Jego życzliwość i wiele zabawnych anegdot, które powielokroć opowiadał. Z wielką sympatią wspominał będę Jego „ten, tego, na ten”, jako wyraz niecierpliwości umysłu i powolności języka, który nie potrafi wyrazić tego, co w głowie uczonego się rodzi. Trzeba się zatrzymać, zwolnić. Śmierć w środowisku akademickich niech też będzie powodem i pretekstem, aby zwolnić i zastanowić się nad tym co ważne. Zaduma nad tym, co zawdzięczamy poprzednikom i co po sobie zostawimy…

Bibliografia:

*      „Słownik biograficzny profesorów Uniwersytety Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie”, Olsztyn 2004, Wyd. UWM

*      Jan Chłosta „Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Olsztynie 1969-1999. Wyd. WSP, Olsztyn 1999.

*      Tadeusz Matulewicz „Wileńskie Rodowody”, Olsztyn 2005, Edytor.

*      Wikipediahttp://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Jab%C5%82onowski” (data odwiedzin, grudzień 2008)

*      Dr hab. Ewa Dzika prof. UWM – materiały niepublikowane.

 

do góry

Jak to z niprzyrówką rzeczną było

Zupełnie przypadkiem w tym roku dużą liczbę larw Lepocerus interruptus mój doktorant – Marcin Krejckant – znalazł w rzece Łynie na wysokości Brzezin. Najpierw pokazując licealistce z Inowrocławia jak się zbiera materiał do badań (przygotowuje pracę badawczą na olimpiadę biologiczna), potem w czasie zajęć ze studentami.  Parę miesięcy temu wysłał małą prackę do druku z nowym stanowiskiem w Kaszubskim Parku Krajobrazowym.  Opracowując materiał z różnych rzek Polski (materiały WIOŚ) znalazłem kolejne dwa stanowiska tego gatunku. Potwierdzało to tezy, sformułowane w 2004 (pobierz plik PDF http://www.uwm.edu.pl/czachor/publik/pdf-s/czach-s-107.pdf ), że nie jest to gatunek wymarły. Obecnie występuje w ciekach pojezierzy. Ponieważ wspólnie z Marcinem Krejckantem zaczęliśmy przygotowywać do druku kolejne małe doniesienie z nowymi stanowiskami tego gatunku, umieszczonego na czerwonej liście zwierząt zagrożonych, pomyślałem, że warto o nim wspomnieć w czasie tegorocznego Dnia Chruścika (aby pokazać nad czym teraz pracujemy). O przygotowanie krótkiego wystąpienia poprosiłem mgr. Krejckanta.

Przegotowując się do Dnia Chruścika napisałem najpierw felieton do Wiadomości Uniwersyteckich (Czachorowski S., 2008. Z Kłobukowej dziupli. Chruściki i złoto. Wiad. Uniw., 11 (111): 19. A także w wersji umieszczonej na blogu http://odn.uwm.edu.pl/19/blog/1/105.html ), a potem krótką notatkę prasową.  Chciałem także wspomnieć o Leptocerus interruptus. Z doświadczenia wiem, że ani dziennikarze ani „zwykli” ludzie na nazwami łacińskimi nie przepadają. Gatunek ten polskiej nazwy jeszcze nie miał. Korzystając z nazw chruścików, stosowanych przez Dziedzielewicza wymyśliłem „niprzyrówka rzeczna”. Znalazłem dwie nazwy rodziny Leptoceridae: wąsatkowate oraz niprzyrówkowate. Ta druga wydała mi się bardziej intrygująca. A skoro Leptocerus interruptus jest gatunkiem rzecznym, to dla odróżnienia od jeziornego Leptocerus tineiformis – ochrzciłem jako „niprzyrówka rzeczna”.  Takiej nazwy użyłem w felietonie oraz w notatce prasowej.

Sam Dzień Chruścika był chyba intrygujący.  Notatka prasowa została wykorzystana w internetowej gazecie „Olsztyn24”, telefonicznie skontaktowała się także pani z Polskiej Agencji Prasowej, z działu naukowego.  Udzieliłem kilku dodatkowych wyjaśnień o niprzyrówce oraz czy informacje na Wikipedii o tym gatunku są wiarygodne. Niebawem tą informację z PAP zacytowało wiele portali, czasem nieco zmieniając. Ale wcześniej wywiad o niprzyrówce nagrał dziennikarz z Radia Olsztyn. Materiał dźwiękowy został kilka dni później wyemitowany w dobrym czasie antenowym przez III Program Radia. No i się zaczęło (ani pierwszego, ani drugiego materiału dźwiękowego nie słyszałem).  Już poniedziałek rano, w czasie seminarium w urzędzie wojewódzkim, poświęconego nowym obszarom chronionym Natura 2000, dr Mirosław Grzybowski powiedział, że słuchał mnie w radiu i że w tym miejscu Łyny występuje także rzadki gatunek rośliny wodnej. Potem zadzwonił pan z telewizji a później z Gazety Olsztyńskiej.

Na wywiady umówiłem się jeszcze tego samego dnia. Dzięki seminarium byłem na szczęście „pod krawatem”. O niprzyrówce i ochronie przyrody trochę się naopowiadałem. Myślałem, że materiał filmowy „pójdzie” w telewizji regionalnej. Ku mojemu zdziwieniu tuż po Teleekspresie zadzwoniła znajoma z informacją, że widziała mnie w telewizji (znowu przegapiłem). Przynajmniej zdążyłem a lokalne wiadomości w TVP3 J. Na drugi dzień ukazał się tekst w Gazecie Olsztyńskiej.

Po emisji w Radiu oraz telewizji wiele portali internetowych zacytowało tę informację. Czasem upraszczając fakty i nieco je przeinaczając. Niemniej cieszę się, że o chruścikach było trochę w mediach.  A najwięcej rzetelnych informacji było… w polskiej Wikipedii. No ale już kilka miesięcy temu ten gatunek został dokładniej opisany.

do góry

 

Klub Profesorów Collegium Copernicanum

To pomysł, który dojrzewał przez lata. Teraz nabrał mocy. W Olsztynie mieszka coś koło 500 profesorów. Doktorów będzie ze trzy razy więcej.  Jest to około jeden naukowiec na 100 mieszkańców. Czy cos z tego dla miasta wynika? Czy w kawiarniach Olsztyna toczą się rozmowy ciekawsze? Warto to sprawdzić. Cykliczne spotkania w restauracji „U Artystów” oraz raz w miesiącu w MOK w kamienicy Naujacka mają umożliwić kameralne dyskusje z naukowcami na przenajróżniejsze tematy. To nie będzie „kawiarniana akademickość” lecz bardzie „Akademicy w kawiarni”. Może tym razem uda się zaszczepić  tradycję, uwidaczniającą fakt iż Olsztyn jest miastem akademickim. Zaczęliśmy od grudniowych spotkań w Greenway’u, Dnia Chruścika i spotkań roboczych „U Artystów”. W przyszłym roku na pewno dyskutować będziemy o ewolucji i ewolucjonizmie oraz o 50. Letniej tradycji entomologii w Olsztynie. A na pewno pojawi się całe mnóstwo innych ciekawych tematów.

do góry

 

Dzień Chruścika 2008

 

Jak co roku, 11 grudnia zorganizowaliśmy Dzień Chruścika. Tym razem głównymi inicjatorami byli studenci. Bardzo mnie to cieszy, że są już zupełnie młode „silniki”.  Przygotowując się do seminarium, zorganizowanego w restauracji „U Artystów”, przygotowałem notatkę prasową z kilkoma ciekawostkami  (zob.felioton na blogu http://odn.uwm.edu.pl/19/blog/1/105.html ). Jak się po kilku dniach okazało, najbardziej chwycił temat z Leptocerus interruptus.

 

do góry

 

Greenway czyli początek kameralnych spotkań z nauka i sztuką

W tym roku autoprezentację prowadzę w dwóch grupach.  W jednej trójka studentów zdecydowała się na publiczne wystąpienie. Niecodzienne warunki z referowaniem w nowym otoczeniu.  Były trzy referaty bezpośrednio lub pośrednio związane z odżywianiem się. Studenci swoje wystąpienia przygotowują coraz lepiej. Dobrze byłoby ich „pokazać” światu J.

do góry

 

Wykłady tu i tam

Dwusetna rocznica urodzin Karola Darwina oraz 150. Rocznica pierwszego wydania „O powstawaniu gatunków” skłoniły Wydział Teologii UWM do zorganizowania dwudniowego seminarium. Współorganizatorem był Wydział Biologii. Dyskusja była ciekawa i inspirująca. Na rok 2009 w całym kraju zapowiedziano więcej konferencji, seminariów, wykładów.  Olsztyńskie spotkanie zorganizowano z okazji Dni Papieskich, nadając znacznie głębszy i bardziej interdyscyplinarny charakter  tej dyskusji.

Z „darwinowskiego” seminarium od razu udałem się do Siedlec, z wykładem o chruścikach. Przy okazji odnowiłem kontakty z hydrobiologami. Może i z Podlasia będzie teraz więcej wiedzy o chruścikach, a kolejna biała plama się wypełni. Wpisało się to w już dotychczasową współpracę z różnymi WIOŚ-ami z całej Polski oraz w poszukiwania dobrej metody biomonitoringu wód bieżących za pomocą makrobentosu.

 

do góry

 

Nagroda w Dzień Nauczyciela

do góry

Inauguracja roku akademickiego

Nasz akademicki kościółek powoli pozbywa się rusztowań i budowlane prowizorki. Ale mi jakoś inauguracja w olsztyńskiej katedrze, w gotyckich murach bardziej odpowiadała. No cóż, na tradycje trzeba zapracować. A mury musza przesiąknąć myślami, modlitwami, dyskusjami.

Cóż przyniesie ten rok? Rok na pewno trudny z wielu względów.

do góry

VI Olsztyńskie Dni Nauki i europejska Noc Naukowców 2008

Długie przygotowania, wiele stresów, zgubiony urlop i …. duży sukces. Dzięki pracy wielu osób. Przy dobrej promocji w prasie, radiu, telewizji, Internecie, na bilbordach i banerach, frekwencja okazała się znakomita. Okazało się więc, że zainteresowanie nauka jest ogromne. Tylko z informacja trzeba dotrzeć do szkół i dorosłych.  Więcej na stroni http://odn.uwm.edu.pl

Wszystkim za pomoc i aktywny udział gorąco dziękuję!!!!

do góry

Seminarium w Nowym Mieście Lubawskim

We wrześniu miałem okazję brać czynny udział w polsko-niemieckim seminarium w Nowym Mieście Lubawskim. Przez miasteczko to wielokrotnie dawniej przejeżdżałem pociągiem. Teraz miałem okazję poznać dokładniej. Urocze i sympatyczne. Zakupiwszy na miejscu kilka książek regionalnych wgłębiłem się dokładniej w historię tej ziemi.

A doświadczenie zdobyte w takich spotkaniach z lokalnymi władzami i lokalnymi problemami przyrodniczymi przydatne będą w tworzonym właśnie makrokierunku na naszym wydziale.

 

 

do góry

 

 

Zabójcze butelki w lesie i w wodzie

Pozostające w lesie lub zbiornikach wodnych butelki szklane, plastikowe, czy puszki po piwie nie są tylko problemem estetycznym. To są także śmiercionośne pułapki, w których giną traszki, owady wodne, owady lądowe, w tym chronione Carabidae. Tak jak w tej butelce na zdjęciu niżej. Butelka znaleziona została w lipcu 2008 r. nad jeziorkiem torfowiskowym w projektowanym obszarze Natury 2000 – Swajnie. Po pierwsze więc nie wyrzucaj w lesie ani nad jeziorem pustych butelek – skoro przyniosłeś, to po opróżnieniu jest jeszcze lżejsza – można zabrać ze sobą. Po drugie jeśli spotkasz, zabierz i posprzątaj po innych. Po to, aby świat był piękniejszy. Posprzątaj nie za kogoś ale dla siebie. I dla tych bezkręgowców, aby nie zginęły w śmiercionośnych pułapkach ludzkiej bezmyślności i braku odpowiedzialności.

do góry

Studencki Obóz w projektowanym obszarze Natura 2000 Swajnie

Na początku lipca wybrałem się wraz ze Studencko-Doktoranckim Kołem Naukowym Ekologów nad jez. Gilgany, znajdujące się w obrębie planowanego obszaru Natura 2000 – Swajnie. Deszcze lały, komary  i bąki kąsały, kleszcze kłuły, osy żądliły… a my badaliśmy przyrodę wokół nas. Co rano około 5-tej dzięcioł w drzewo pukał – chyba na pobudkę. Nad jezioro przylatywał zimorodek a w dniu ostatnim także orzeł bielik.

Kto zgadnie co to  jest?

   

Likoptenów nam nie zabrakło! Spaliśmy w namiotach, ale korzystaliśmy z uroczej – choć cieknącej – wiaty, zbudowanej przez leśników. Osy też tam mieszkały, ale te nas nie żądliły.

W obozie uczestniczyli: S. Czachorowski, Marcin Krejckant, Piotr Liśniański, Marcin Tomczak, Anna Frelik, Monika Truszczyńska, Paweł Czachorowski, okresowo przebywali: Małgorzata (dawniej Veith) z mężem, Witold Szczepański i Iwona Mórawska oraz Kacper Korwek z rodzicami. Wodę pitną dowoził nam leśniczy Tomasz Tokarczyk za co niezmiernie jesteśmy wdzięczni.

O efektach przyrodniczych poszukiwań i refleksjach nad przemijaniem i zmianach w krajobrazie opowiem przy innej okazji.

 

do góry

 

Jubileuszowy Zjazd PTEnt

Pod koniec czerwca 2008 r. uczestniczyłem w jubileuszowym zjeździe Polskiego Towarzystwa Entomologicznego z okazji 85-lecia, połączonego w Ogólnopolską Konferencją Naukowa „Społeczna i naukowa rola ruchu entomologicznego w Polsce”. Spotkanie odbyło się w Bieszczadach we wsi Bystre koło Baligrodu oraz… we Lwowie. Towarzystwo zostało założone we Lwowie, dlatego w czasie jubileuszowego zjazdu zorganizowana została jednodniowa sesja, połączona ze zwiedzaniem miasta, właśnie we Lwowie.

Na konferencji przedstawiłem referat pt. „Społeczne znaczenie amatorskich badań entomologicznych na przykładzie Trichoptera” (pobierz plik PDF z prezentacją).

do góry

 

Zajęcia nad jeziorami

 

I nad jeziorem Pluszne, i nad jeziorem Oleckie Wielkie, ze studentami całkiem młodymi i młodymi duchem…. A potem także w Internecie J. No i cóż w tym jeziorze piszczy?

do góry

XXIV Dni Drwęcy w Ostródzie

7 czerwca odwiedziłem Ostródę i uczestniczyłem w XXIV Dniach Drwęcy (seminarium „Różne aspekty ochrony Drwęcy jako wyzwanie międzypokoleniowe”). Ostatni raz byłem nam w latach dziewięćdziesiątych, w czasie badań jezior. Wypiękniało także i to miasteczko. Poranna kawa nad jeziorem Dreckim niezwykle smakuje, gdy miasto powoli budzi się do turystycznego życia. O poranku nie tylko rozchylają się kwiaty ale także i kawiarniane parasole.

W Ostródzie wygłosiłem dwa wykłady: „Zielone Płuca Polski – Warmia i Mazury” oraz „Ochrona rzeki Drwęcy”. Zjadłem tez obiad w bardzo sympatycznym i dostojnym towarzystwie. Problemy ekorozwoju pod różnymi postaciami coraz częściej „pukają” do mojej głowy.

do góry

Mój przystanek Olecko

Wiosenna pogoda sprzyja odwiedzinom w różnych miejscach. Dwa razy prowincjonalne wiatry przywiały mnie do Olecka. Zauroczyło mnie to miasteczko i jego klimat. Piękny krajobraz, sympatyczni ludzie, urocze kafejki. Spokój prowincji. Chce się wracać i to nie tylko raz.

  

do góry

 

Studencko-miejska akcja „antytorebkowa

Studenci II roku biologii włączyli się do akcji zbierania podpisów pod projektem zmiany uregulowań prawnych, ograniczających używanie w sklepach foliowych torebek jednorazowych. Zebrano ponad 1000 podpisów, przekazane zostały do ZGOK-u. Więcej pod adresem : http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35193,5097573.html.

 

do góry

Trichopteron w Iranie

W dzisiejszej poczcie mailowej znalazłem taki oto list:

 

Witam. Trichopteron czytany jest nawet w Iranie! Pozdrawiam

Witek

 

“Hi. I am Nassim Foroughi, A biology student from Iran. I'm working on trichopetera. as my Dissertation and I am sure your information will be useful for me. Regards Nassim Foroughi

 

Zaskakujące i motywujące. Co prawda Trichopteron przechodzi przepoczwarczanie w wersję w pełni elektroniczną (www.trichopteron.pl), ale jak widać warto zachować język angielski…

do góry

XV Warsztaty Bentologiczne i źródła na Roztoczu

 

W dniach 15-18 maja 2008 r. po raz drugi odwiedziłem Zwierzyniec na Roztoczu. Razem z moim doktorantem – Marcinem Krejckantem - uczestniczyłem w warsztatach terenowych dotyczących źródeł i strumieni Roztocza oraz oznaczaniu chrząszczy wodnych (XV Ogólnopolskie Warsztaty Bentologiczne, Zwierzyniec, 16-18 maja 2008 r.) Pogłębiłem swoją wiedzę nie tylko o bentosie ale i o tej ciekawej grupie owadów wodnych, jakimi są chrząszcze wodne. Pouczające były także wycieczki terenowe. Jak zwykle w czasie takich spotkań było wiele ciekawych dyskusji, narodziły się nowe inspiracje oraz kolejne pomysły na wspólne badania. Mam nadzieję, że przynajmniej niektóre z nich uda się zrealizować w najbliższych miesiącach i latach.

 

 

(Wyżej źródła limnokrenowe oraz poranek nad rzeka Wieprz w Zwierzyńcu).

W czasie warsztatów wygłosiłem wykład plenarny pt. „Co wiemy a co wiedzieć chcemy o faunie źródeł Polski” (streszczenie ukazało się w materiałach konferencyjnych). Pobierz prezentację (plik PDF – 5,4 MB)

Subiektywna i mniej poważna fotorelacja z warsztatów (Pobierz 17,8 MB, prezentacja PowerPoint) - aluzje w pełni zrozumiałe tylko dla uczestników warsztatów, bo odnoszą się do wygłoszonych referatów oraz miejsc odwiedzonych w trakcie wycieczek.

do góry

Jubileusz profesora Józefa Banaszaka, Pałac w Lubostroniu

10 maja 2008 r., na zamku w Lubostroniu, miałem  przyjemność uczestniczyć w uroczystym jubileuszu 40 lat pracy naukowej prof. Józefa Banaszaka (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy). Artystyczno-naukowemu jubileuszowi towarzyszyła promocja książki pt. „Krajobraz i bioróżnorodność” pod redakcją prof. Sławomira Kaczmarka.  Ta tematyczna monografia, napisana przez wielu specjalistów jest swoistą pamiątka i uhonorowaniem pracy naukowej prof. J. Banaszaka. O wartości pracownika naukowego przesadzają nie tylko jego publikacje, ale i życzliwa pamięć innych naukowców. O wielkości mistrza świadczą jego uczniowie. Naukowa inspiracja, życzliwa pomoc oraz otwarta współpraca owocują wartościowymi pozycjami naukowymi.

Podróż do Lubostronia upłynęła mi w przesympatycznym towarzystwie prof. Jerzego Wilde, który także jest autorem jednego rozdział we wspomnianej monografii. Przy okazji dowiedziałem się wiele o pszczołach i pszczela rwie a także planowanych, dalekich wyprawach. W trakcie dyskusji narodziło się kilka ciekawych pomysłów, które niebawem mam nadzieję się zmaterializują w olsztyńskiej entomologii.

 

Mój rozdział w monografii dotyczył przede wszystkim ekologii krajobrazu i modelu wysp ekologicznych.

 

  

„tekst referatu: Ekologia wysp środowiskowych – w poszukiwaniu nowych modeli teoretycznych

Abstrakt:

Profesor J. Banaszak, zorganizowaną konferencją w 1991 r. na temat krajobrazu ekologicznego, zainspirował mnie do badań nad heterogennością ekosystemów oraz krajobrazów kulturowych takich jak urbicenozy i agrocenozy. Wpływ  ten jest prawie nie widoczny w publikacyjnych cytowaniach, lecz wynika to ze specyfiki kontekstu odkrycia i kontekstu uzasadnienia. W drugiej części pracy analizowano pojęcie ekosystemu w odniesieniu do różnych paradygmatów. Na tle przedstawionych definicji ekosystemu wykazano, że pojęcie krajobrazu (ekologicznego) jest uwzględnieniem w ekologii heterogenności i hierarchiczności układów ekologicznych. Z kolei ekosystemy silnie przekształcone przez działalność człowieka stanowią coraz istotniejszy składnik krajobrazów Ziemi. Zrozumienie funkcjonowania urbicenoz i agrocenoz jest ważne z ogólnoteoretycznego jak i praktycznego punktu widzenia.

Key words:: ekosystem, krajobraz, wyspy środowiskowe

do góry

Projekty duże i małe

W piątek 18 kwietnia uczestniczyłem w warsztatach „Stypendia indywidualne Marie Curie w programie Ludzie”, zorganizowanych przez Regionalny Punkt Kontaktowy Programów Unii Europejskiej. Okazuje się, że dla młodych i starych naukowców, piszących różnorodne granty problemem (i barierą) często bywa zarządzenie projektem. Myślę, że dużych rzeczy najlepiej uczyć się na małych projektach. Absolwent studiów wyższy, a tym bardziej młody naukowiec – chcąc niecąc – będzie musiał realizować różnorodne projekty (granty). Swoistej filozofii czy metodologii projektów można się nauczyć w dowolnym momencie. Z tą myślą, trochę eksperymentalnie, uruchomiłem dwa małe projekty o charakterze e-learning i bazujące na Wikipedii: „jezioro Pluszne” oraz „rzeka Lega”. To także pokłosie wcześniejszego wykładu (na seminarium „Można inaczej”. O efektach, doświadczeniach i przemyśleniach napisze jesienią.

do góry

I Miejsce w sesji referatowej „Ochrona środowiska”

W dniu 9 kwietnia w Lublinie, studenci biologii Piotr Liśniański i Monika Truszczyńska ze Studencko-Doktoranckiego Koła Naukowego Ekologów zajęli I miejsce w sesji referatowej nt. „Ochrona Środowiska”, podczas V Międzynarodowego Seminarium Studenckich Kół Naukowych. Studenci przedstawili referat pt. „Fauna bezkręgowców Jezior Raduńskich i Kaszubskiego Parku Krajobrazowego”.

 

do góry

List jakich wiele, czyli o potrzebie Nocy Naukowców na wsi

Cieszę się, że pośród innych propozycji z Unii Europejskiej trafiają do nas granty typu „Noc Naukowców” (Researchers’s night 2008). To nie jest tylko zwykła popularyzacja wiedzy czy popularyzacja zawodu naukowca. To długofalowe inwestowanie w rozwój kard, w rozwój najważniejszego czynnika gospodarki opartej na wiedzy. Niech przykładem potrzeb będzie fragment listy, jakich wiele otrzymuję:

„Witam, jestem uczniem pierwszej klasy liceum ogólnokształcącego w (…). Zwracam się do Pana jako do człowieka z wielkim doświadczeniem. Chcę w tym roku wziąć udział w olimpiadzie biologicznej. W związku z tym muszę wykonać pracę badawczą. Mam trochę pomysłów i czas do końca marca żeby podać temat pracy. Z racji tego, że mieszkam na Mazurach chcę napisać pracę w oparciu o badania terenowe. (…)Jednym z moich pomysłów jest monitoring Jeziora (…) i jego okolicy (woda, powietrze, gleba) pod kątem fizyko-chemicznym oraz w oparciu o bioindykatory. Badania trwałyby od kwietnia do września.

I w tym momencie mam do Pana kila pytań. Na czym powinienem się skupić? Czy na samym jeziorze, czy też rzece z niego wypływającej. A może jednocześnie prowadzić te obserwacje? Druga kwestia - sposób badań. Czy powinienem wybrać bioindykatory czy badania metodami fizyko-chemicznymi, czy też zastosować obie techniki? Na razie poszukuję informacji w Internecie (tak trafiłem na Pana stronę). Mieszkam na wsi i nie mam możliwości dotarcia do publikacji uniwersyteckich, w księgarniach nie ma książek któryby szczegółowo opisywały interesujące mnie zagadnienia.

Przeczytałem Pana ,,Poradnik magistranta? i pomyślałem, że może stosując się do podanych tam wskazówek wykonam takie badania? Jak długo trzeba je prowadzić ? Ile prób zebrać? Jak zdobyć klucz do oznaczania? (…)

Pozdrawiam:

K.K.”

Po raz kolejny okazuje się, że Internet jest główną „biblioteką” dla ludzi mieszkających tam, gdzie bociany zawracają. Ludzi, którzy mają pasję, energię  i chęć. Mają jednak to nieszczęście, że mieszkają tam, gdzie nawet w szkolnych bibliotekach brakuje podstawowych lektur, nie mówiąc o wydawnictwach specjalistycznych. Bardzo bym chciał, aby przy okazji VI Olsztyńskich Dni Nauki oraz Europejskiej Nocy Naukowców 2008 umożliwić takim młodym ludziom kontakt z pracowniami naukowymi, laboratoriami, umożliwić udział w pokazach i prezentacjach metod naukowych. Jeszcze lepiej byłoby zapewnić im fachową pomoc i aby uniwersytet był bliżej nich. Jedną z form są wykłady i zajęcia poza Olsztynem oraz wykorzystanie e-learningu i Internetu.

Dzięki takim inspirującym listom może i mnie uda się uczynić kolejny krok do przodu… Kształcenie zawodowe w społeczeństwie informacyjnym i gospodarce opartej na wiedzy rozpoczyna się relatywnie wcześnie… I żeby tylko nie przespać gruszek w popiele…

 

 

do góry

Można inaczej – nowoczesne metody kształcenia zawodowego

 22 lutego 2008, Olsztyn

http://www.budujmyrazem.olsztyn.pl/

http://www.wmzdz.pl/

  

Spotkanie ma na celu zaprezentowanie doświadczeń związanych z wdrażaniem innowacji w zakresie szkoleń.

Program:

9:00

Rejestracja gości

9.30

Powitanie i otwarcie konferencji

Henryk Narwojsz, Prezes W-M ZDZ

9.45

Innowacyjne rozwiązania projektu EQUAL „Budujmy Razem”

Radosław Szutowicz, koordynator projektu

10.00

E-learning – nowe trendy w nauczaniu

dr Anna Grabowska

10.15

Wykorzystanie Wikipedii w nauczaniu na odległość (pobierz prezentację Office 2007 – oglądanie obrazków w książce to nie to samo, co przeczytać książęJ )
dr
hab. Stanisław Czachorowski, prof. UWM

10:45

Przerwa kawowa

11.00

Nie taki diabeł straszny czyli darmowa platforma e-learning OLAT w procesie kształcenia zawodowego

Bartłomiej Gajc, wykładowca W-M ZDZ

11:30

Internetowe repozytorium wiedzy –  doświadczenia W-M ZDZ w zakresie wykorzystywania technologii e-learning w kursach obsługi oprogramowania
ArcGIS i AutoCAD

Bartłomiej Gajc i Daniel Majchrzak, technik GIS/CAD, W-M ZDZ

12:35

Przerwa kawowa

12:50

Jak praktycznie zdobyć zawód brukarza? Innowacyjne podejście do nauki zawodu

Bogusław Tański, Dyrektor Centrum Kształcenia Praktycznego Kadr Budowlanych

13:15

Ocena nowoczesnych form kształcenia

Karolina Zwiefka, ekspert ds. ewaluacji i monitoringu, W-M ZDZ

13:30

Podsumowanie

 

do góry

Dlaczego wikipediuję? 15 stycznia Dniem Wikipedii

Wstęp

Dziwi mnie, że kogoś dziwi, że w roku 2008 pracownik uniwersytetu aktywnie użytkuje Internet (strona WWW, blog, Wikipedia), realizuje ze studentami projekty, w których strony WWW pierwszej i drugiej generacji są elementem.  To tak, jakby 20 lat temu dziwić się, że pracownik akademicki uczy się pisania na maszynie do pisania (przecież można podyktować sekretarce lub asystentowi).

Nie odmawiam kontaktów i współpracy z mediami olsztyńskimi (mimo niedogodności i oczywistych kosztów ubocznych), bo bez mediów wiele projektów nie jest możliwych. Ponieważ współpraca jest konieczna, to trzeba się jej nauczyć. Do współpracy potrzeba zrozumienia i poznania. To proste jak drut w kieszeni.

Powoli dociera do świadomości wielu osób, że w wyniku procesów demograficznych i coraz silniejszej konkurencji konieczne są profesjonalne działania promocyjne w „sektorze edukacji”. Ogłoszenia płatne w prasie są kosztowne, mało skuteczne i „technologicznie” przestarzałe. Znacznie lepszą promocją jest sensowna „widoczność”, analogicznie do hasła „bądź widoczny na drodze”. Nieanonimowa obecność pracowników uniwersytetu w różnych projektach społecznych oraz w różnorodnych mediach (od gazet, poprzez radio i telewizja a na Internecie skończywszy) to w części ambitny projekt w postaci popularyzacji wiedzy (wpisany w misję uniwersytetu), ale również dobra forma  promocji samego uniwersytetu.

Sam na zajęciach uczę studentów kontaktu z mediami i wystąpień publicznych, które niewątpliwie wiążą się z tremą. Jeśli doświadczam, to wiem czego uczę i do czego przygotowuję.  Tego wymaga elementarna kompetencja. Czy można nauczyć kogoś pisać, samemu będąc analfabetą? Być może jest to możliwe, ale chyba bardzo trudne i skomplikowane.

Poznawanie zjawiska

Web 2 (sieć internetowa drugiej generacji) to nie tylko bierny odbiór, ale i aktywne uczestnictwo. W tej rewolucji technicznej (informatycznej) uczestniczą także i tradycyjne media. Nawet gazety stały się interaktywne za pomocą Internetu. Wikipedia jest jednym z przykładów sieci drugiej generacji.

Przede wszystkim uczę studentów aktywności. Bo przecież absolwenci uniwersytetu powinni umieć nie tylko czytać (bierne przyswajanie) ale i pisać (aktywne współtworzenie).  I robię to od samego początku mojej pracy zawodowej. Staram się uczyć aktywności i „życia naprawdę” a nie tylko na zaliczenie i pisemną pracę schowaną do szuflady. Do tradycyjnych już form, takich jak praca badawcza w kole naukowych, współuczestnictwo w małych i dużych projektach, czy nawet zachęcanie do pisania do gazet uczelnianych, regionalnych i ogólnopolskich, w ostatnich latach dołączyłem komputer i sieć internetową. Już wcześniej właśnie z tego powodu nauczyłem się w stopniu podstawowym i elementarnych tworzenia własnej strony WWW. Potem, w miarę doskonalenia się tych narzędzi, nauczyłem się pisania bloga. Wikipedia jako przykład sieci drugiej generacji jest tylko kolejnym krokiem.

Jak miałbym nauczać i wskazywać na zawodowe możliwości wykorzystania wiedzy akademickiej, gdybym samemu tego nie spróbował i nie poznał od „podszewki”? Jak miałbym uczyć gotowania, gdybym sam nie próbował przyrządzać coraz to nowych potraw? Jak miałbym namawiać studentów do przejścia rzeki, gdybym sam wcześniej brodu nie sprawdził (w tym czy w ogóle jest to możliwe i jak zrobić to najłatwiej najlepiej)?

 

Gdy zaczynałem swoją pracę naukowa i dydaktyczną, musiałem nauczyć się pisania na maszynie.  Czynność prosta i bez której zapewne naukowiec mógł się obyć  (przepisać może sekretarka), ale znacznie ułatwiająca i przyspieszająca przygotowanie publikacji czy pomocy dydaktycznych. Potem uczyłem się wykorzystania rzutnika pisma i przygotowywania folii (najpierw piórkiem i kolorowym tuszem, później specjalnymi pisakami). Potem pojawiły się komputery i kserografy. Naukę obsługi przyrządów trzeba było zacząć od nowa. I na nowo odkrywać możliwości przekazu i upowszechniania wiedzy. Na dodatek ciągle zmienia się oprogramowanie.  To nie jest tak, że modernizacja i globalizacja dotyczą tylko młodych, a my możemy pozostać ze swoimi przyzwyczajeniami, nawykami, umiejętnościami, ze swoją kolorową kredą i tablicą.

Uniwersytet powinien być nowatorski a nie powielać powszechnie, już znane, zaakceptowane i banalne rozwiązania. W sferze dydaktyki także.

Sięgnąłem do Wikipedii także i dlatego, żeby się czegoś nauczyć i wykorzystać w codziennej dydaktyce. Dopiero retrospektywnie wiem, że jest to sieć internetowa drugiej generacji i że sporo zmieniła w naszej rzeczywistości. Obecnie mówi się o sieci internetowej trzeciej generacji i że dopiero ona się rodzi. Chciałbym być uczestnikiem narodzin, a nie historykiem opowiadającym jak to było. Bo studenci powinni mieć wiedzę aktualną i nowoczesną a nie przestarzałą i „wycofaną z użytku”

Konsultacje na odległość (e-learning)

Prawdą najbardziej oczywistą jest to, że najważniejsza jest treść. Sposób przekazywania wiedzy i komunikowania się jest wtórny i podrzędny. Oczywiście jeszcze trzeba chcieć się komunikować, na przykład ze studentami. Znakiem współczesnego świata i usług edukacyjnych jest wzrost znaczenia nauczania ustawicznego oraz nauczania na odległość (e-learning).  To właśnie nowe media umożliwiają rozkwit tych od dawna znanych form.  Poszukuję różnorodnych form owego nauczania na odległość. Sprawdzam i eksperymentuję ze stroną WWW, z Wikipedią, blogiem i innymi formami. No cóż, człowiek uczy się całe życie (nawet i profesor) a ciągle wielu rzeczy nie umie, ciągle o wielu zjawiskach nic nie wie (czyli jest w jakimś sensie głupcem). Tak jak w powiedzeniu „człowiek uczy się całe życie a i tam umiera głupcem”.

Uniwersytet  otwarty

Istotą nauki (jako wiedzy) jest jej upowszechnianie. Dlatego wymyślono drukowane książki (a nie pisane ręcznie), czasopisma i publikacje. Internet jest tylko jeszcze jednym medium do realizacji odwiecznej i niezbywalnej misji uniwersytetu. Tak jak trzeba się nauczyć jazdy samochodem,  tak  trzeba się nauczyć obsługi także i tego narzędzia. Do współpracy z redakcją, publikującą artykuły w czasopismach, trzeba było nauczyć się pisania na maszynie oraz znajomości znaków korektorskich.  Formą upowszechniania wiedzy są wykłady, ćwiczenia, seminaria dla studentów w ramach toku studiów. Ale to także wykład na konferencjach naukowych (przeznaczone dla innych naukowców) i wykłady „dla ludu”.  Przecież w odwiecznej tradycji uniwersyteckiej nawet na wykłady „kursowe” wstęp jest wolny. Lepiej więc, aby wypowiedziane słowo nie upadło próżno na podłogę. Kolejnymi formami upowszechniania są książki (szeroki krąg odbiorców), podręczniki i skrypty akademickie (adresowane głównie do studentów), publikacje w czasopismach naukowych, artykuły i eseje w czasopismach popularnonaukowych, ale także i publicystyka w prasie, udzielanie wywiadów w prasie, radiu i telewizji. Internet ze swoją różnorodnością to tylko jeszcze jedna forma upowszechniania wiedzy, ułatwiająca kontakt zarówno w ekskluzywnych i „niszowych” specjalnościach (na przykład wszystkich naukowców zajmujących się chruścikami jest raptem 300-400 na całym świecie!) jak i kontakt z uczniami, studentami i wszystkimi ciekawskimi świata.

Promocja

Profesjonalna promocja w sektorze usług edukacyjnych szeroko rozumianych jest potrzebą.  Promocja kierowana do maturzysty w formie ogłoszenia jest i nieskuteczna i zbyt późna. Jeśli chcemy mieć dobrych studentów lub w ogóle ich mieć (demografia i konkurencja) to UWM musi być mocno osadzony w regionie. Docierać musimy już do młodzieży z podstawówki. W mediach lokalnych jako eksperci w przenajróżniejszych tematach powinni występować nasi pracownicy (nie tylko profesorowie).  Jeśli mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego w Gazecie Olsztyńskiej  (lub innej gazecie, radiu czy telewizji) widzi nazwiska i twarze profesorów z Warszawy, Krakowa, Poznania, Gdańska… to powoli nabiera przekonania, że w Olsztynie nie ma autorytetów, nie ma specjalistów, nie ma nikogo mądrego… i że po naukę trzeba jechać daleko, bo UWM to prowincjonalny i nie liczący się zaścianek. Oczywistą oczywistością, jak powiedziałby klasyk, jest to, że i  towar musi być dobrej jakości i informacja o nim  (promocja) również wysokiej jakości.

Nie namawiam do „wrzucenia” aktywności medialno-popularyzatorskiej do oceny pracowników, bo mogłoby to rodzić swoiste patologie. Liczę na rozsądek i dojrzałość, a przynajmniej nie dyskredytowanie tych, którzy poświęcili i poświęcają swój czas. W gruncie rzeczy ku ogólnemu pożytkowi. Bo moim zdaniem tłumaczenie rzeczy oczywistych i tego, że nie jest się wielbłądem, to marnowanie energii i strata czasu.

Mamy doskonałe warunki, sprawnie działający zespół ludzi, własną uczelnianą stronę WWW, własną prasę, radio i telewizję, dobre kontakty z lokalnymi i regionalnymi mediami. Gdyby tylko każdy pracownik samodzielny napisał raz w roku ciekawy artykuł popularnonaukowy, jeden felieton, esej, jeden raz udzielił wywiadu w radiu czy telewizji. Bylibyśmy znacznie bardziej widoczni, a jednocześnie pełniej wypełniali misję uniwersytetu. Tu i teraz jesteśmy coś winni ludziom mieszkającym w przysłowiowych Klewkach i Włodowie, ludziom mieszkającym w „krainie Arizony”, tam gdzie bociany zawracają a diabły mówią dobranoc (bo już dawno zamknięto szkołę, sklep i PGR a młodzi wyjechali).

Nie żyjemy w pustce, uniwersytet jest w polu zainteresowania mediów i społeczności lokalnej. Bo po prostu jesteśmy dla regionalnej społeczności ważni. Media jak to media, interesować się będą tym, co sami dziennikarze znają i będą oczywiście zainteresowani sensacjami. Jeśli sami nie pokażemy lepszej strony naszej rzeczywistości, zapadniemy w pamięci tylko od strony niechlubnej sensacji.

Wspieranie projektu non-profit

Mój udział w tworzeniu Wikipedii to czynne wspieranie idei wolne oprogramowania typu Linux, Open Office czy bezpłatnych naukowych bazy danych. Ujawniam na Wikipedii swoje personalia oraz naukowe tytuły, aby w jakimś sensie dowartościować i moralnie wesprzeć te tysiące licealistów, studentów, doktorantów, emerytów czy zwykłych ludzi w ich pracy pro publico bono. Nawet „pajdopedia  jest czymś wartościowym.

Dlatego z okazji Dnia Wikipedii, który przypada 15 stycznia, pozdrawiam te setki tysięcy osób międzynarodowej społeczności. Przypomnę, że Wikipedia edytowana jest w wielu językach. Ona przede wszystkim łączy,  przekraczając granice, nacjonalizmy, światopoglądy.

Zakończenie

Rzeczywistość we współczesnej globalnej, międzynarodowej wiosce jest tak złożona i bogata, że samemu nie można się wszystkiego nauczyć. Zamiast dążyć do niemożliwego lepiej współpracować. Jeden umie to, drugi tamto, razem się uzupełniając. Praca drużynowa w zespole przynosi dobre rezultaty.

do góry

Globalne biurko dla „niszowców

W jednej z książek, dotyczących rozwoju społeczeństw wyczytałem przed kilkoma miesiącami, że o tempie rozwoju ludzkości i społeczeństw lokalnych decydowała i decyduje liczba kontaktów międzyludzkich, a więc przekaz kulturowy. Zależy to z jednej strony od demografii – im liczniejsze społeczności, tym więcej tych kontaktów i szybsza ewolucja kulturowa, czyli szybszy rozwój cywilizacyjny. Oprócz demografii znaczenie ma możliwość podróżowania – bo rozszerza i ułatwia kontakty międzyludzkie, a tym samym wielkość przekazu kulturowego. Tak dawniej wpłynął rozwój kolei żelaznych. Obecnie na tempo rozwoju i ewolucję kulturalną wpływają środki komunikacji: drukowane ksiązki i czasopisma, telefonia komórkowa czy Internet z pocztą elektroniczną, stroną www czy web2 (interaktywne bazy danych). Żyjemy w jednej globalnej wiosce, co ma wpływ nawet dla rozwóju tak niszowych dziedzin jak „chruścikologia”.

Kiedy pięć lat temu założyłem swoją stronę, nie przypuszczałem, że stanie się ona ważnym sposobem odszukiwania informacji i komunikowania się. Do tej pory licznik odnotował ponad 20 tys. odwiedzin mojej strony. Odliczając autoodwiedziny, to i tak jest duża liczba. Wiele z nich to „trafienia” z „wygooglowania”, tych którzy poszukiwali informacji o chruścikach i kontaktu ze mną.  To takie specyficzne, wydłużone godziny konsultacji, dla zupełnie nieznajomych, jak i znajomych.

Nowe technologie wymuszają ciągłą naukę i oswajanie nowych sprzętów i programów. Za pomocą poczty elektronicznej można przecież przesyłać nie tylko słowa, ale i obrazy. A więc być chociaż „częściowo” gdzieś daleko.

 

Tak przykładowo na początku stycznia trafiło się zapytanie o chruściki:

„Znalazłem Pański adres e-mail na Pańskiej stronie. Mam kilka pytań odnośnie chruścików.
Chodzi mi głównie o larwy. Mianowicie kiedy można zbierać larwy chruścików (na przynętę wędkarską). Oraz czy zimą można zbierać larwy??
Pozdrawiam serdecznie
M. S. Płock”

Ale początek roku przyniósł mi oznaczenia chruścików z Litwy. Zwykłą pocztą owady  z Wilna wędrowały blisko miesiąc J. Trafiło się kilka ciekawych gatunków. Dawniej, sprawdzenie oznaczeń wymagałoby osobistej wizyty, albo korespondencji tradycyjnej. Nic dziwnego, że nauka obecnie rozwija się coraz szybciej. Mamy zupełnie nowe środki komunikacji, dzięki którym pracujemy w coraz bardziej globalnym laboratorium i na coraz bardziej globalnym biurku.

 

 Miejsce złowienia jednego z gatunki - Apatania  wallengreni, złowiona w „small shallow stream  (foto Giedre Visinskiene). Szczegółowe wyniki znajda się w publikacji, którą przygotowuje pani Giedre Visinskiene z Litwy.

do góry

 

Wyinkubować wiedzę – refleksje noworoczne

Z kurczakami jest prosto: wystarczy włożyć jajko pod kurę, która wysiedzi, to znaczy wygrzeje i zapewni rozwój zarodka w jajku. W przemysłowym wydaniu zamiast kwoki jest inkubator-wylęgarnia. Ale wyinkubować wiedzę czy nowe umiejętności nie jest łatwo. Bo gdzież znaleźć odpowiednią „kwokę” lub jak zbudować inkubator, który wiedzę i umiejętności będzie „wylęgał”?

Boże Narodzenie i Nowy Rok to czas wysyłania i otrzymywania życzeń świątecznych. Jest to także okazja aby dowiedzieć się o losach swoich wychowanków. Cóż absolwenci kierunku biologia porabiają? Jaką pracę znaleźli? A to w firmie komputerowej jako specjalista od programowania, a to w policji, a to własny salon kosmetyczny, a to w parku krajobrazowym jako specjalista do spraw edukacji przyrodniczej, a to w szkole. I oczywiście w różnych charakterze na „wyspach”. Niektórzy bezrobotni, inni kontynuują naukę. Sam już nie wiem, czy po to, aby nie być na bezrobociu, czy w poszukiwaniu nowych kwalifikacji.

Patrząc na losy absolwentów zastanawiam się czy na rynku pracy potrzebni są biolodzy i co w zakresie wiedzy i umiejętności tak na prawdę jest im potrzebne.

W pewnym sensie uniwersytet jest szkołą zawodową. Ale nie tylko dlatego, że przygotowuje do konkretnego zawodu. Przede wszystkim uczy posługiwania się wiedzą i uczy wytwarzania dóbr w gospodarce opartej na wiedzy. Jeśli absolwent biologii nie pracuje jako biolog, wcale nie znaczy, że stracił czas na studiach. Bo być może nauczył się myśleć i działać na przykładzie biologii.

Z perspektywy losów absolwentów łatwo zauważyć, że brakuje im umiejętności przedsiębiorczości. Mają wiedzę, są kreatywni… ale nie potrafią zakładać własnych przedsiębiorstw małych i dużych. To znaczy niektórzy potrafią ale nauczyli się tego poza zajęciami. Co jest zatem dla nich najważniejsze: wykłady jakich wysłuchali czy sytuacje, jakie stworzył im Uniwersytet?

Ale jak mam uczyć swoich studentów przedsiębiorczości, kiedy sam tego nie potrafię? Jak mam nauczyć ryzyka inwestowania, kiedy sam nie ryzykuję? Globalna zmienność rynku pracy dotyka i nas, nauczających. Ciągle się trzeba doszkalać i w jakimś sensie przekwalifikowywać. Ale czy w innym przypadku potrafilibyśmy przygotowywać do sytuacji, w której każdy nasz absolwent w życiu dorosłym kilkakrotnie zmieni zawód i raczej będzie zarabiał „głową” a nie mięśniami?

Coraz bardziej przekonuję się to stwierdzenia, że formą uniwersyteckiego inkubatora jest stwarzanie różnorodnych sytuacji edukacyjnych. Nie tylko przekazywać wiedzę teoretyczną, ale i działać. Najlepiej razem: nauczyciel z uczniem. Mam nadzieję że uniwersytecki inkubator przedsiębiorczości będzie kolejną okazją do wspólnego uczenia się, gdzie profesor ze swoim studentem zasiądzie w przysłowiowej jednej ławce. Ale nie po to, żeby razem wykładu słuchać, ale żeby wspólnie zakładać przedsiębiorstwa w gospodarce opartej na wiedzy i społeczeństwie informatycznym.

Byłem już na stażu. Chyba przyszła na mnie pora, aby się przedsiębiorczości trochę poduczyć. Bo jakżesz nauczać studentów, jeśli wcześniej na sobie samym eksperymentów nie przeprowadzę i „lekarstwa” sam nie wypróbuję?

Przykładowe życzenie świąteczne, które do refleksji powyższych mnie skłoniły:

Pozdrawiam bardzo serdecznie!

Na początku życzę wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Pociechy z pracy i studentów! W końcu znalazłam troszkę czasu żeby napisać maila. Wybieram się do Pana juz od pół roku i dojść jakoś nie mogę! Kończę pracę o 15.30 i zanim dojadę do domu na koniec Olsztyna to juz jest 16.30. A teraz jest ciemno jak w Finlandii i nic nie chce się robić. Dostałam awans w pracy i siedzę w biurze. (…)

Przesłałam dla Profesora zdjęcie drużyny piłkarskiej policjantek z mojego oddziału.

M.Z.”

Trzecie miejsce na turnieju piłki nożnej zajęły policjantki z Oddziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Turniej odbył się 5 sierpnia w ramach III Festynu sportowo-integracyjnego "Przywróćmy blask Stadionowi Leśnemu". Skład drużyny:  sierż. sztab. Izabela Klimaszewska – Kwiecińska, st. post. Aleksandra Lisewska, post. Magdalena Madalińska – Zielińska, asp. Dorota Rak, mł. asp. Małgorzata Rolińska, post. Ilona Cichocka, st. post. Iwona Hrynowicz, post. Martyna Roch, post. Małgorzata Chomej, trener: asp. Stanisław Meleszewski.

 

Gratuluję sukcesów sportowych, puchary piękne! Awansu również gratuluję! Od razu można poczuć się bezpieczniej, kiedy takie wysportowane policjantki widać. Może obronią także przed gatunkami obcymi, które wraz ze zmianami klimatu coraz częściej u nas się pojawiają?

do góry

 

Piekarnia-Myślarnia-Myślicielnia

Czy lepiej był brzydkim czy głupim? Podobno głupim, bo nie widać. Wynika z tego, że mądrości ani myślenia nie widać. Jak więc naukowiec ma pokazać swoją pracę? Cóż pracownik uniwersytetu na co dzień robi? Siedzi przy komputerze, coś tam stuka, przez szkiełko patrzy i popija kawę?

Naukowiec ma myśleć, piekarz ma chleb wypiekać. Piekarz pracuje w piekarni bo piecze, a naukowiec w… myślicielni (ewentualnie w myślarni)  - bo myśli. Być może zawód jak każdy inny.

Uniwersytet to myślicielnia, gdzie myśli się wypieka. To miejsce, gdzie zwykły człowiek i dziennikarz z pytaniem się zwraca, tak jak do piekarni po chleb idzie. Pyta się więc szary człowiek w „myślicielni”: o sens życia, o to jak energię odnawialną produkować, jak dzieci kształcić, jak ser z mleka zrobić, jak karmić indyki probiotykami, aby samemu być pięknym, zdrowym, młodym i bogatym. W piekarni chleb się na sprzedaż wypieka, w uniwersytecie-myślicielni tworzy się wiedzę także na sprzedaż w sensie społecznym i gospodarczym. Inaczej podatnicy nie łożyliby na uniwersytety. I do pełni uniwersytetowi potrzeba zarówno filozofów, teologów jak i poetów. Jednym słowem lekarzy duszy i lekarzy ciała.

Część myśli tworzonych jest tylko dla „samych siebie”, tylko dla podtrzymania procesu myślowego. To tak zwane badania podstawowe. Te myśli wyartykułowane są w języku hermetycznym, naukowym, zapisane w publikacjach specjalistycznych i w akademickiej formie. Zupełnie dla zwykłego człowieka niestrawne i niedostępne.

Tylko część myśli na uniwersytecie tworzonych jest w formie użytkowej i na zewnętrzną „sprzedaż”  poprzez tak zwaną popularyzację, udzielanie wywiadów, odpowiadania dziennikarzom i zwykłym ludziom w języku wspólnym dla wszystkich, w języku komunikatywnym.

Te dwa procesy potrzebne są dla trwania uniwersytetu. Jeśli zbyt dużo myśli użytkowych to zabraknie czasu na tworzenie nowych myśli: hipotez, teorii, modeli, podsumowań. Jeśli tylko energia na podtrzymanie tak swoiście rozumianego pieca (tylko publikacje dla naukowców) to nie będzie chleba w piekarni na sprzedaż. Uniwersytet potrzebuje jednego i drugiego. Pierwsze by trwać i rozwijać się, drugie by nie zatracić misji i swojego sensu istnienia. W czasach PRL-u żartowaliśmy sobie, że kopalnie wydobywają węgiel dla huty, huta stal produkuje dla … kopalni. Dla mieszkańców już nie starczało.  Więc po co komu te kopalnie i huty? Dla siebie samych? Podobne pytanie można skierować pod adresem uczelni wyższych i instytucji naukowych.

Piekarnie istnieją dlatego, że ludzie za pieniądze chleb tam kupują. A uniwersytety istnieją, bo nie samym chlebem człowiek żyje i wiedzę też kupuje rozmaicie opakowaną. Tak jak w dziecięcym wierszyku „Murarz domy muruje, krawiec szyje ubrania”. Siłą uniwersytetu jest różnorodność uzupełniających się nauk, ludzi i działań.

Myślenia nie widać, a jak „rozliczyć” się z myślenia przed „zleceniodawcą”?. Piekarz pokazuje wypieczony chleb, bułki, rogale i ciasteczka. A jak naukowiec ma myśli pokazać?

Zdawanie relacji z myślenia to: publikacje naukowe, wykłady, referaty na konferencjach, publicystyka naukowa, dyskusja, ekspertyzy, wdrożenia, wynalazki, prototypy. Różna forma wynika nie z lepszej czy gorszej jakości „myślenia”, lecz z innego odbiorcy. Tym piekarnia lepsza im szerszy asortyment. Tym lepsza myślicielnia-uniwersytet im szersze spektrum odbiorców produktów jego myślenia.

 

do góry

 

 

Starsze wiadomości (z lat ubiegłych)

 

Strona domowa