18 Lipca 2023

Aktualności


Szacuje się, że w Odrze mogło zginąć nawet 800 ton ryb i 90 proc. populacji mięczaków. – To bardzo poważne straty dla środowiska naturalnego – mówi dr hab. inż. Bogdan Wziątek, ichtiolog z Katedry Turystyki Rekreacji i Ekologii UWM. Jak zaznacza ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry, tego lata katastrofa się może powtórzyć.

Panie doktorze, co się stało w Odrze i Kanale Gliwickim?

Doszło tam do katastrofy ekologicznej na dużą skalę. Z mojej wiedzy wynika, że największej w Polsce i Europie oraz jednej z większych na świecie. Zebrano tam 400 ton śniętych ryb. To może oznaczać, że w sumie padło ich 600 może nawet 800 ton. Ofiarami tej klęski są mięczaki, które nie mogą uciec tak jak ryby. Szacuję, że w Odrze mogło zginąć nawet 90 proc. populacji mięczaków. To bardzo poważne straty dla środowiska naturalnego.

Środowisko naturalne po klęskach się odradza. W Odrze i Kanale Gliwickim też tak będzie?

Nie. Tak długo, jak długo istnieje obecna sytuacja – nie.

Dlaczego?

Dlatego, że wciąż do Odry, jej dopływów oraz do Kanału Gliwickiego wpływają słone wody dołowe, czyli z kopalni węgla i miedzi.

Dlaczego one są słone i skąd się biorą?

Woda w ziemi to zjawisko normalne. Normalne jest też to, że spływa do wyrobisk. Ta woda po drodze wypłukuje sól zawartą w wyrobisku i skałach towarzyszących. Kopalnie, aby ta woda ich nie zalała, pompują ją na zewnątrz – m.in. do Odry i Kanału Gliwickiego.

Dużo jest tej wody?

Dużo. Rocznie do Odry i Wisły trafia z nią 12 tys. ton soli. Woda w Odrze ma zasolenie takie jak południowe wody Bałtyku. A w Kanale Gliwickim – jak w oceanie.

To chyba nie problem, że słona woda trafia do słonego morza?

Niestety problem. Słona woda, w której są związki różnych soli, wypłukuje z osadów dennych rozmaite związki chemiczne i wchodzi z nimi w reakcje. W ich wyniku powstają związki niekoniecznie tolerowane przez organizmy wodne. Na dodatek w tej słonej wodzie rozmnożyły się złote algi. To rośliny słonowodne, których w rzekach nie powinno być. Znalazły w Odrze i Kanale Gliwickim dogodne warunki do życia i rozrastają się. W rzece, w której woda jest słodka, nie rozwinęłyby się. Na dodatek te algi wytwarzają toksyny. Trują nimi wszystkich konkurentów w pobliżu. To właśnie te toksyny wytruły w Odrze i kanale ryby i mięczaki. One są bezpośrednio odpowiedzialne za tę klęskę.

Co należy zatem robić?

Pozbyć się złotych alg.  Uda się to wtedy, kiedy woda w Odrze i kanale przestanie być słona. Aby tak się stało, trzeba odciąć dopływ do nich słonych wód dołowych. Można to zrobić albo je odcinając, albo odsalając. Całkowite odcięcie raczej nie wchodzi w grę, dopóki prowadzona jest eksploatacja kopalin. Najlepszym rozwiązaniem jest odsalanie wód dołowych. Do tego służą techniki membranowe lub odparowywanie. Każda wymaga kosztów i z powodu tych kosztów nie jest stosowana. Kopalnie tłumaczą, że na skutek odsalania wód, cena węgla byłaby jeszcze wyższa. Nie bardzo jednak zgadzam się z tym stwierdzeniem. Wody dołowe są ciepłe. Jeszcze kilka kilometrów za kopalnią mają 27 st. C. Nie odzyskuje się z nich energii cieplnej. Jest marnowana, a przecież można by jej użyć do odsalania i wtedy koszt węgla byłby mniejszy. Można też użyć energii odnawialnej, co na pewno obniżyłoby koszty. Jednocześnie gospodarka ponosi też duże straty z powodu przyspieszonej korozji budowli i urządzeń wodnych, konieczności stosowania droższych materiałów, ochrony przed korozją itp. Należałoby więc zrobić dokładny bilans, żeby mówić o tym, co jest tak naprawdę droższe: odsalanie czy koszty negatywnego wpływu na całokształt środowiska (w tym gospodarczego) wód dołowych odprowadzanych bez oczyszczenia.

Jak przekonać kopalnie do tego, żeby odsalały wody?

To zadanie dla rządzących. Powinni je do tego skłonić systemem finansowych zachęt i kar.

Katastrofa ekologiczna na Odrze zdarzyła się rok temu. Czy wspomniane przez pana mechanizmy już działają?

Na razie są deklaracje. Rząd przygotował projekt ustawy o rewitalizacji Odry, ale działania zapobiegające wpuszczaniu do niej słonej wody mają wejść w życie w 2030 r. Do tego czasu kopalnie nie muszą w zasadzie nic zmieniać. Dodatkowo ten projekt przewiduje budowę na Odrze urządzeń hydrotechnicznych umożliwiających na niej żeglugę. To całkowite nieporozumienie. Odra już dawano przestała pełnić funkcję drogi wodnej do transportu towarów. Jest na to za płytka. Zainteresowanie transportem rzecznym jest niewielkie, bo o wiele szybszy jest transport kołowy lub kolejowy. Towar tą drogą trafia też znacznie szybciej do odbiorcy bezpośredniego. Zwiększenie jej żeglowności oznacza zwężenie jej koryta, ale i tak byłoby otwarte dla jednostek o zanurzeniu tylko 1,6 m. Te inwestycje to kolosalne pieniądze. Poza tym, jaki jest sens budować drogę wodną w zachodniej Polsce, którą raport ministra rolnictwa już teraz określa mianem obszaru suszy rolniczej. Chyba, że w Sudetach powstanie lodowiec, który będzie się topić i zasilać ją w wodę. Odrze potrzeba odsolenia i renaturyzacji. Chciałbym jeszcze wspomnieć o innym bardzo ważnym wątku tej sprawy, o kosztach społecznych.

Co pan ma na myśli?

To, że woda z Odry nie nadaje się dla rolnictwa. Rolnicy znad Odry do swych celów używaj więc wody pitnej wydobywanej dużym kosztem. Woda z Odry nie nadaje się też do celów technicznych, bo zawarte w niej sole szybko zapychają instalacje. Turbiny elektrowni na Odrze zużywają się dwa razy szybciej niż takie same elektrowni na Łabie. Zżera je sól. Na Kanale Gliwickim nikt już nie wędkuje. Znacznie zmniejszyło się zainteresowanie wędkarzy Odrą. Ucierpi na tym cały biznes wędkarski i agroturystyka. Jaki jest sens, aby państwo polskie budowało za 1,2 mld zł urządzenia hydrotechniczne na Odrze, których nikt nie potrzebuje, a potem jeszcze płaciło zasiłki tym, którzy z tego powodu stracą zarobki i pracę? Lepiej te 1,2 mld zł przeznaczyć na instalacje odsalające w kopalniach, co uzdrowi rzekę i kanał.

Czy sól z wód dołowych może się do czegoś przydać, czy to tylko odpad?

Znakomicie nadaje się na sól drogową, ale także na jadalną.

Może decydenci tego nie wiedzą i trzeba im to wszystko powiedzieć i przekonać ich? To jest zadanie dla naukowców.

Mówimy o tym. Niedawno debatę z udziałem naukowców, w tym i moim, zorganizowała Najwyższa Izba Kontroli, a potem w podobnej debacie brałem udział w Sejmie.

Jakie są perspektywy na przyszłość?

Takie, że tego lata klęska się może powtórzyć, bo nic się nie zmieniło, aby do niej nie doszło. Im mniej będzie wody w Odrze i kanale – tym bardziej to prawdopodobne.

Rozmawiał: Lech Kryszałowicz

Zdjęcie główne: fot. Adam Dziura/Wikipedia/CC BY 2.5

 

Bogdan Wziątek
Dr hab. Bogdan Wziątek 
Fot. Archiwum prywatne

 

 

 

Dr hab. inż. Bogdan Wziątek jest ichtiologiem, specjalistą z zakresu rybactwa śródlądowego z Katedry Turystyki Rekreacji i Ekologii na Wydziale Geoinżynierii. Jego zainteresowania naukowe to: praktyczne metody ochrony ichtiofauny, wpływ ichtiofagów na gospodarkę rybacką, gospodarka wodna w obszarach Natura 2000 i oddziaływania działalności ludzkiej na środowisko. Jest przewodniczym Rady Naukowej przy Zarządzie Głównym Polskiego Związku Wędkarskiego oraz ekspertem zespołu parlamentarnego ds. renaturyzacji Odry.

 

 

 

 

Rodzaj artykułu