10 Kwietnia 2024

Aktualności


Był pierwszym elektrycznym samochodem zbudowanym i zarejestrowanym w województwie warmińsko-mazurskim. Ostatnie lata przestał w garażu. Przed końcem roku dzięki Studenckiemu Grantowi Rektora wyjedzie z niego z napędem nowej generacji. Na UWM powstaje e-trabant.

Kiedy w 2007 r. Michał Janulin i jego kolega z roku Bartłomiej Nowacki zabierali się za budowę trabanta z napędem elektrycznym, słowo elektromobilność jeszcze nie istniało, a o Izerze – marce polskich elektryków, które miały zawojować świat, nikt nie słyszał. Samochody elektryczne dopiero nieśmiało wchodziły na rynek. Ówcześni magistranci Wydziału Nauk Technicznych chcieli po prostu wykonać ambitną pracę magisterską, co im się zresztą udało.

– Za 600 zł kupiliśmy starego trabanta. Był w stanie śmierci technicznej. Okazało się np., że progi w połowie długości auta nie istniały i chociaż trabant to „plastikowa mydelniczka”, to jednak wszystko, co w nim metalowe, było mocno skorodowane. Wymontowaliśmy z niego benzynowy silnik i to, co zużyte lub niepotrzebne. Kilka miesięcy zajęło nam odtwarzanie maszyny. Kiedy już trabant stanął na kołach, zamontowaliśmy w nim silnik elektryczny o mocy ciągłej 6 kW i szczytowej 11kW, co oznacza, że napędzało go około 15 KM. Jako źródło energii służyła bateria akumulatorów kwasowo-ołowiowych. Pojazd mógł się rozpędzić na płaskiej drodze w bezwietrzną pogodę do 70 km/h. W jakim czasie? Szkoda mówić – śmieje się dr inż. Janulin z Katedry Budowy, Eksploatacji Pojazdów i Maszyn.

Ładnie odrestaurowany pojazd wzbudził w 2008 r. spore zainteresowanie mediów. Michał Janulin z czasem obronił doktorat, a Bartłomiej Nowacki wyprowadził się na Śląsk.

Pojazd po swoich medialnych pięciu minutach zaparkował w uniwersyteckim garażu i służył jako eksponat pokazowy oraz pomoc dydaktyczna. W 2022 r. po pandemicznej przerwie wznowiło działalność Koło Naukowe Inżynierii Eksploatacji Pojazdów i Maszyn. Jego opiekunem już wcześniej został dr inż. Michał Janulin. Do koła należy dziewięcioro studentów, w tym jedna studentka.

To prawdziwi entuzjaści motoryzacji. Reaktywację koła chcieli rozpocząć wystrzałowo, od projektów z najwyżej półki, typu „Formuła student”, czyli od wyścigów pojazdów skonstruowanych przez studentów. Dr Janulin znając realia, musiał ich nieco mitygować. Ostatecznie po naradach stanęło na modernizacji elektrycznego trabanta. Od roku 2007, czyli od roku zakończenia jego budowy, minęło 17 lat. To w technice motoryzacyjnej, w której nowe rozwiązania pojawiają się w interwałach pięcioletnich, jakby 3 epoki. Napędy elektryczne zrobiły w tym czasie wielki skok naprzód.

– Po burzliwych naradach ustaliliśmy, że trabant otrzyma nowy silnik – bezszczotkowy, czyli mniej awaryjny i bardziej wydajny, o mocy 45 kW, czyli ok. 60 KM, a także baterie litowo-jonowe, czyli wydajniejsze i lżejsze. Do kompletu potrzebny nam będzie jeszcze falownik pozwalający sterować prędkością obrotową silnika. Trabanty u schyłku swej produkcji miały silniki benzynowe Volkswagena o pojemności 1,1 l i mocy 40 KM. A zatem nasz elektryk, przy podobnej masie, osiągami go przewyższy – zapewnia dr Janulin.

Na przeszkodzie w realizacji studenckich marzeń stanęła jednak proza życia – czyli finansowanie. Na szczęście na UWM jest konkurs: Studencki Grant Rektora. Koło złożyło w ubiegłym roku wniosek i dostało 40 tys. zł dofinansowania. To połowa tego, co potrzebuje

– Postanowiliśmy więc, że zamiast nowych, zamontujemy w pojeździe baterie używane, z jakiegoś samochodu-hybrydy.

Zgodnie z warunkami konkursu pojazd musi być gotowy do końca roku 2024. Budowa czegoś, co już jest budowane na świecie, ma wymiar dydaktyczny, ale w ten projekt wpisane są także badania naukowe. W powstającym układzie napędowym pozostanie standardowa skrzynia biegów, która pozwoli przeprowadzić badania efektywności odzysku energii z hamowania.  Pozwoliłoby to na opracowanie różnych scenariuszy, jeśli chodzi o odzysk energii, jak również umożliwiłoby dostosowanie siły hamowania rekuperacyjnego.

Elektromobilność to jeden z celów zrównoważonego rozwoju, który UWM realizuje. Jak widać nie tylko w teorii, ale także w praktyce – studenckiej.

Lech Kryszałowicz

Rodzaj artykułu