2005
01.10

To było genialne połączenie sylwestra i wyprawy. Kilka dni łażenia po zaśnieżonych Bieszczadach, codziennie nowa przygoda, a miejsce  pobytu też ciekawe-Stuposiany, czyli wioseczka, która co kilka lat pojawia się w czołówce najzimniejszych miejsc w Polsce. Zaczęliśmy od małego spacerku okrążającego pobliską górkę. Następne dni do już wczesnoporanne pobudki, by zdążyć na autobus i być już o 7 na szlaku. Caryńska, Rawki, Tarnica, Bukowe Berdo, Szeroki Wierch- to tam się włóczyliśmy. Pogoda oczywiście w kratę, ale zjazdy  na jabłuszkach z połonin dawały niesamowitą frajdę.  Wydarzyła się też przygoda, która mogła skończyć się bez uśmiechu na twarzy. W planie było przejście Bukowego z Widełek, przez przełęcz goprowców i powrót Szerokim do Ustrzyk. Podejście było ciężkie, ale byliśmy dobrze przygotowani. Maciek, który był pierwszy raz w Bieszczadach jeszcze przed wyjściem z lasu, niestety poddał się i razem z Mariolą wrócił do szkoły. Reszta poszła dalej i miotana wiatrami na połoninach, przegapiła szlak i zeszła na północną stronę Kopy Bukowskiej. Tam na dnie doliny natknęliśmy się na strumień, który pomógł w prawidłowej orientacji, a co niektórzy nawet się z niego napili. Jak się później okazało nie był to dobry pomysł 😉  W trakcie wyczerpującego podchodzenia  Ania zaczęła tracić siły. Na szczęście Krzysiek miał ich trochę więcej i pomagał jej w wejściu na górę. Na połoninie napotkaliśmy ekipę, która również zgubiła szlak idąc od Rozsypańca. Połączyliśmy siły na wspólny powrót. Trawers południowego stoku Krzemienia wspominam jako jedne z najcięższych chwil w moim życiu. Mgła ograniczająca widoczność do 2 metrów,stromy stok po którym co chwila się obsuwaliśmy, brak orientacji i punktów odniesienia sprawiał że czułem się jak w białej próżni. Na szczęście w tym miejscu byłem już kilka razy i idąc niemalże na pamięć trafiliśmy na przełęcz goprowców. Stamtąd  męczące podejście pod Tarnicę, którą minęliśmy nie wiedząc nawet kiedy. Wiatr który szalał na Szerokim, to była „masakra”. Wiał tak mocno że musieliśmy iść cały czas pod kątem, a zawietrzna strona ubrań została cała oblodzona. Do Ustrzyk schodziliśmy już po zmroku. Następne dni były na szczęście bezproblemowe, a my nauczeni ostatnią przygodą, byliśmy dużo ostrożniejsi. Ostatnia wycieczka ukazała nam najpiękniejsze widoki z całej wyprawy. Tym razem poszliśmy szlakiem z Wołosatego przez Tarnicę i …Bukowe Berdo. W samego sylwestra postanowiliśmy przyrządzić pyszne kopytka. Było przy tym mnóstwo zabawy, jak chociażby pisanie pupą w powietrzu …Sylwester w Bieszczadach to już tradycja klubu i co kilka lat tam wracamy, by witać nowy rok z wielką radością tańcząc boso na śniegu.

Jarek”rambo”Minczewski


Autor wpisu: Jerzy Mackiewicz (wpisów:128, wszystkie wpisy autora: )

Brak komentarzy

Dodaj własny komentarz